Tłumy turystów na popularnej wyspie. Dziwne zalecenia radnego
Wakacje trwają w najlepsze. Wielu turystów podróżuje po najbardziej popularnych miejscach w Europie. Należy do nich wyspa Santorini. Tłumy zwiedzających są tak wielkie, że mieszkańcy nie mogą normalnie żyć. Grecki radny miał dla nich dziwną propozycję. Zalecił im lockdown.
Lato trwa, wakacje również. Oznacza to jedno, wiele osób z całego świata podróżuje, zwiedza i sprawdza najbardziej popularne miejsca. Bez wątpienia należy do nich grecka wyspa Santorini, która położona jest w przepięknym miejscu i słynie z błękitnych domków, które można znaleźć w mediach społecznościowych. Lokalni mieszkańcy nie mają powodów do zadowolenia. Liczba turystów po prostu ich dobija i męczy. Podkreślają, że nie są w stanie normalnie funkcjonować.
Wakacje 2024 słyną z tego, że lokalsi regularnie narzekają na turystów. Głośno jest o problemach w Barcelonie. Zwiedzających jest tak dużo, że praktycznie niemożliwe stało się normalne życie dla mieszkańców. Przyjezdni zajmują większość hoteli, przez co ceny mieszkań oraz lokali poszły bardzo w górę. Dla wielu osób oznacza to konieczność wyprowadzenia się, ponieważ nie stać ich na opłacanie czynszu. W związku z tym w Barcelonie trwają protesty. Mieszkańcy chcą, aby władze rozwiązały problem z turystami.
Uciekł z nieistniejącego kraju. Teraz jest fanem Polski! "Rosja to inny świat" [Roman FanPolszy]
Ogrom turystów na Santorini i dziwne zalecenia radnego
Santorini ma dokładne takie same problemy jak Barcelona. We wtorek 23 lipca na grecką wyspę miała przybyć rekordowa liczba turystów. Władze informowały, że przyjezdnych ma być nawet 17 tys. Można domyślać się, że nie była to najbardziej komfortowa sytuacja dla mieszkańców, jednak bez wątpienia jakoś by sobie poradzili. To, co wywołało największe kontrowersje, to wpis jednego z radnych wyspy, który szybko zniknął z mediów społecznościowych.
Władze Santorini stwierdziły, że świetnym pomysłem będzie zalecenie mieszkańcom, aby we wtorek 23 lipca ograniczyli ruch, a najlepiej nie wychodzili z domu. Wszystko po to, aby turyści bez żadnego problemu mogli się przemieszczać, a później dotrzeć do hoteli, gdzie rozpakują się przed rozpoczęciem wakacji. Lokalni mieszkańcy bardzo się zdenerwowali, a wpis radnego Panosa Kavalarisa zniknął.
"Ogłoszenie nadzwyczajne. Kolejny trudny dzień dla naszego miasta i wyspy, po przybyciu 17 tys. gości ze statków wycieczkowych! Prosimy o uwagę i ograniczamy ruch, jak tylko możemy" - napisał Panos Kavalaris w mediach społecznościowych.
Ostatecznie na wyspę dotarło 11 tys. turystów. To mniej niż zakładał kontrowersyjny radny, jednak lokalne władze oraz mieszkańcy uważają, że wciąż za dużo. Niecodzienna sytuacja wywołała społeczną debatę dotyczącą tego, czy nie należy wprowadzić ograniczeń dotyczących gości chcących zobaczyć wyspę. Możliwe, że w 2025 r. wejdą one w życie.
Źródło: polsatnews.pl, geekweek.interia.pl
Popularne
- Znamy przyczynę śmierci sowy Duolingo. Dua Lipa opłakuje ptaka
- Stuu został pobity? Szokujące nagranie obiegło internet
- Kotolga jest viralem na TikToku. Kim jest i co o niej wiadomo?
- Sowa Duolingo nie żyje. Wszyscy możecie ją mieć na sumieniu
- Żugajki na tropie nowego partnera Julii. Kim jest tajemniczy mężczyzna?
- Powstał tłumacz z polskiego na deweloperski. "Zrozum groźne gatunki"
- Sprawa korepetytora trafiła do Rzeczniczki Praw Dziecka. Co dalej?
- Damiano David wystąpił w Polsce. Zagrał nowy kawałek
- Jak pachną perfumy Skolima BEBECITA? Ekspert zabrał głos