Burmistrz włoskiej wyspy rozdaje kozy

Burmistrz rozdaje kozy. Sprawa jest poważna

Źródło zdjęć: © Canva / Canva
Weronika Paliczka,
04.04.2024 11:30

Burmistrz wyspy Alicudi ma poważny problem. Liczba kóz zamieszkujących niewielki obszar sześciokrotnie przewyższa liczbę mieszkańców. Włodarz Alicudi wpadł na niecodzienny pomysł: odda do adopcji kozę każdemu, kto wykaże zainteresowanie opieką nad dzikimi lokatorami wyspy.

Dzika fauna i flora często uznawana jest za atrakcję przez turystów odwiedzających odległe zakątki. Niewielka jaszczurka wygrzewająca się na kamieniu może skutecznie poprawić nastrój osób, które przejdą obok niej. To samo tyczy się innych zwierząt. Zwykle jedynym warunkiem, aby spotkanie było wyłącznie pozytywne, jest charakter zwierzęcia. Mało kto cieszy się z krokodyla ułożonego na ścieżce, jednak sarna spacerująca po lesie nikomu nie przeszkadza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Uciekł z nieistniejącego kraju. Teraz jest fanem Polski! "Rosja to inny świat" [Roman FanPolszy]

Włoska wyspa ma poważny problem

Wyspa Alicudi położona jest w archipelagu liparyjskim liczącym w sumie 17 wysp. Alicudi jest najmniejszą z nich, jej powierzchnia wynosi pięć kilometrów. Dotychczas mieszkańcy Alicudi żyli w symbiozie z dzikimi kozami, które zamieszkiwały górzysty teren. Obecnie burmistrz wyspy ma poważny problem. Liczebność dzikich przeżuwaczy drastycznie wzrosła, osiągając wynik 600 zwierząt, podczas gdy ludność wyspy wynosi 100 osób.

Problemy zaczęły narastać, gdy w górach zabrakło pożywienia ze względu na liczbę kóz. Ssaki zaczęły wchodzić do miasteczka, niszcząc ogródki, kamienne płoty i bogatą roślinność wyspy. Niektóre osobniki wykazywały się wyjątkową odwagą i wchodziły do domów.

Alicudi proponuje adopcję kóz

Burmistrz wysepki wpadł na niecodzienne rozwiązanie problemu liczebności kóz. Jak zapewnia włodarz, odstrzał zwierząt nie wchodzi w grę, zaproponował więc adopcję ssaków. Kto może adoptować dziką kozę? Każdy. Nie trzeba być rolnikiem, aby dostać pod opiekę własnego przeżuwacza. Riccardo Gullo powiedział w rozmowie z "The Guardian": - Absolutnie nie chcemy nawet rozważać odstrzału zwierząt, dlatego zachęcamy do pomysłu adopcji ich. Każdy może złożyć wniosek o kozę, nie musi to być rolnik, i nie ma ograniczeń co do liczby. Otrzymaliśmy już kilka telefonów, w tym od rolnika z wyspy Wulkan, który chciałby przyjąć kilka kóz, ponieważ produkuje m.in. ser Ricotta, który jest bardzo ceniony. Jeśli ktoś ma zdolność do udomowienia kozy, może to być piękny i bardziej humanitarny sposób na rozwiązanie problemu.

Rolnicy i inni zainteresowani mają czas do 10 kwietnia na złożenie wniosków w sprawie adopcji kóz. Właścicielka Golden Cafe Noir przy porcie na Alicudi tłumaczy problem ze zwierzętami: - Poruszają się w grupach i powodują szkody, jest ich po prostu za dużo.

Gloria dodaje, że kiedyś kozy były pewnego rodzaju atrakcją turystyczną, jednak obecnie są "nie do opanowania". - Było to trochę atrakcyjne, ale potem martwiliśmy się, czy może kogoś ugryźć. Właścicielka kawiarni zastanawia się jednak nad tym, jak burmistrz chce wykonać plan sprowadzania kóz z gór: - Jak przetransportują te kozy z powrotem w dół? Być może będą potrzebowali helikoptera, aby przenieść dwie lub trzy na raz. To fajna propozycja, ale jeszcze nie ma rozwiązania logistycznego.

Źródło: "The Guardian"

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 2
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0