Marihuana medyczna nie dla każdego? Ministerstwo zapowiada zmiany
Marihuana medyczna oraz fentanyl dostępne wyłącznie po konsultacji z lekarzem? Ministerstwo Zdrowia zapowiada zmiany dotyczące wydawania recept na substancje uznawane za narkotyczne. Rozwiązanie nie wszystkim przypada do gustu.
Receptomaty oraz wszelkie portale oferujące wystawianie recept są zmorą lekarzy i polityków. Dla jednych takie rozwiązanie znacznie ułatwia dostęp do zażywanych leków w chwilach, gdy lekarz nie jest w stanie wypisać tradycyjnej recepty, inni zwracają uwagę na niebezpieczeństwo płynące z łatwego dostępu do medykamentów bez konieczności konsultacji z lekarzem, co może prowadzić do przedawkowań czy handlu lekami na czarnym rynku. Największe kontrowersje wzbudzał od zawsze dostęp do antykoncepcji awaryjnej, marihuany medycznej oraz fentanylu.
Podobne
- Polska rozpoczyna walkę z fentanylem. Sprawa jest poważna
- Fentanyl zniknął ze szpitala geriatrycznego? To dopiero czubek góry lodowej
- Narkotykowe El Dorado. Lekarz podawał sobie fentanyl w godzinach pracy
- Yung Adisz ostrzega przed fentanylem. "To moja odpowiedzialność"
- Coraz więcej Polaków zażywa leki opioidowe. Skala jest przerażająca
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
ZETKACPER: CHCĘ ZOSTAĆ POLITYKIEM!
Ministerstwo zdrowia chce zmian
Pod koniec lipca 2024 r. na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie środków odurzających i psychotropowych. Zmiany miały dotyczyć sposobu wydawania leków psychotropowych. W nowych zapisach istniał m.in. zakaz wystawiania recept na dane substancje podczas teleporady, a także bez wcześniejszego osobistego zbadania pacjenta. Na liście zakazanych leków znalazły się m.in. fentanyl, morfina, oksykodon, tramadol, tapentadol oraz buprenorfina.
W uzasadnieniu nowelizacji dokumentu opublikowanym na portalu "Wyborcza" napisano: "ministerstwo chce zakazać wypisywania online recept na substancje o silnym działaniu psychoaktywnym i przeciwbólowym, bo są przepisywane w nadmiarze. To przynosi opłakane skutki w postaci uzależnienia od leków. Osoby uzależnione trafiają do szpitali i wymagają leczenia farmakologicznego. Zbyt łatwy dostęp do silnie działających leków jest więc nie tylko przyczyną szkód zdrowotnych i społecznych, ale i zwiększonych wydatków na ochronę zdrowia".
W rozmowie z "Wyborczą" projekt nowelizacji komentował Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej. Lekarz powiedział: - Widać z tego, że ministerstwo zdecydowało się wpisać na listę wszystkie opioidy. Jednocześnie skreśliło marihuanę, która też jest nadużywana. - Kosikowski dodał, że "NIL nadal będzie zabiegać o to, by na liście znalazły się benzodiazepiny".
Jakie leki zostaną zakazane dla receptomatów?
Ostatecznie od środy 6 listopada na liście leków, które nie będą przepisywane przez receptomaty, znalazło się pięć pozycji: fentanyl, morfina, oksykodon, ziele konopi (innych niż włókniste oraz wyciągi, nalewki farmaceutyczne, a także wszystkie inne wyciągi z konopi innych niż włókniste) oraz żywica konopi. Mimo apeli Naczelnej Izby Lekarskiej twórcy nowelizacji pominęli tramadol, tapentadol, buprenorfinę oraz benzodiazepinę.
Nowy projekt zakłada, że nim lekarz wypisze receptę, będzie musiał porozmawiać z pacjentem i osobiście go zbadać. Co za tym idzie, recept na środki odurzające i psychotropowe nie będzie już można uzyskać w trakcie teleporady. Wyjątek stanowić będą poradnie Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Ministerstwo Zdrowia zakłada, że lekarze pracujący tam znają swoich pacjentów.
Pacjenci zażywający marihuanę medyczną nie są zachwyceni
Głos w sprawie zmian dotyczących recept na medyczną marihuanę zabrał Kamil. Mężczyzna stosuje lek przy leczeniu zespołu depresyjno-lękowego. W rozmowie z "Vibez" Kamil powiedział: - Ostatnie zmiany przepisów są ogromnym utrudnieniem dla pacjentów, którzy naprawdę potrzebują medycznej marihuany do funkcjonowania na co dzień. Teraz, żeby dostać receptę, muszą osobiście pójść na wizytę, a kliniki przepisujące marihuanę znajdują się prawie wyłącznie w większych miastach. Dla osób z małych miejscowości albo mocno schorowanych oznacza to długie, kosztowne dojazdy, a nie każdy może sobie na to pozwolić. Trzeba doliczyć do tego koszt leku, który i tak nie jest refundowany, więc leczenie nagle staje się jeszcze bardziej luksusowe i niedostępne.
Pacjent dodaje: - Do tej pory wystarczała teleporada czy e-recepta, co pozwalało łatwo kontynuować leczenie. Tymczasem lekarze pierwszego kontaktu często nie mają wiedzy na temat medycznej marihuany i nie wiedzą, że mogą ją przepisywać, więc jakiekolwiek ułatwienie w mniejszych miejscowościach nie istnieje. Zamiast wspierać pacjentów, rzuca nam się kłody pod nogi i tworzy dodatkowe bariery. Te przepisy mają niby zapobiegać nadużyciom, ale ostatecznie najmocniej uderzają w tych, którzy naprawdę potrzebują leczenia, a nie szukają drogi na skróty.
Źródło: "Wyborcza"
Popularne
- Zielony gnom obnażony. Kim jest i skąd pochodzi Crawly?
- Caroline Derpienski we freak fightach? Ile kasy zażądała za walkę?
- USA banuje rekordową liczbę książek. Wśród nich "Harry Potter", "Zmierzch" i klasyki literatury
- "Dokumentalny" Dawid Podsiadło w kinach. Jak zdobyć bilety?
- Fani Liama Payne'a chcą, by ta książka zniknęła. Niepokojące podobieństwo
- Szok dla fanów Burgera Drwala. McDonald's usuwa popularny smak?
- Friz i Wersow polecieli helikopterem na zakupy. "Będą się z nas śmiać"
- Dekryminalizacja marihuany w Polsce. Tusk musi zabrać głos
- Córka Elona Muska załamana po wyborach. Ma radykalny plan