Aljas - wywiad

Aljas: "W dupie mam Pride Month. Nie powinno być czegoś takiego" [WYWIAD]

Źródło zdjęć: © Sidney Szymański / Facebook - Aljas
Maja Kozłowska,
24.06.2023 11:32

Rapuje o życiu dwudziestolatków, o dyskryminacji, o miłości. Buja się z brakiem kasy, zderza z niezrozumieniem i oporem branży. Ma problem z muzyką zaangażowaną, ale bardzo poważnie traktuje odpowiedzialność za swoje słowa. Aljas - siema!

Aljas - raperka i artysta. Artysta wizualny

Maja Kozłowska, vibez.pl: Robisz muzykę, nagrywasz tiktoki, zajmujesz się grafiką. Raperka, artysta, twórczyni. Z którym określeniem jest ci najbardziej po drodze?

Aljas: Myślę, że raperka. Dla żartu mówię, że jestem influencerem klasy B. Nie wiążę się z TikTokiem, ale na pewno mam tam dużą publikę i lubię nagrywać. Wykonuję też prace wizualne, ale "artystka" to bardzo zobowiązujące słowo. A ja nie do końca czuję, żeby moja praca wizualna była na tyle dobra, by się tak nazywać. Bardzo nie lubię patetyzmu. Oprócz tego, że nagrywam rap, projektuję, robię wideo arty, performance, 3D i różnego rodzaju zdarzenia wizualne. Przeszkadza mi trochę, że to jest pomijany aspekt w mojej pracy. Bardzo mi zależy, aby był dostrzegany, bo bardzo o niego dbam. Robię go sama i planuję całościowy koncept wszystkich materiałów, jakie szykuję. Dlatego z tych wszystkich określeń: raperka plus artysta wizualny.

To ciekawe, bo mi się zawsze wydawało, że jeśli ktoś zajmuje się muzyką i robić jeszcze więcej: dba o wizualizacje, angażuje się w reżyserię klipów albo produkcję, to dostaje dużo więcej creditsów i uznania.

Aljas: Zależy pewnie gdzie i w jakiej dziedzinie. Mam wrażenie, że wobec mnie traktuje się to jako oczywistość. Ok, jesteś w podziemiu, więc musisz robić wszystko dla siebie. Ludzie się mnie pytają, kto ci zrobił plakat, kto ci zrobił coś i mówię: "no, ja zrobiłam". Odpowiedź jest: "o super, super". Ostatnio jak Rojek (Artur - przyp. red.) prezentował artystów na OFF Festivalu, to przedstawił, że ta Ukrainka robi coś wizualnie, a później powiedział: "tu jest taka Aljas, która robi eksperymentalny rap". Nie dodał, że pracuję też wizualnie, chociaż w presspackach mam to napisane i wszędzie jestem w creditsach podpisana.

Aljas - Akademia Pana Flexa (feat. Franek Warzywa)

Gdy inni moi koledzy z branży tworzą również sferę projektową czy wideo, to mam wrażenie, że jest to bardziej dostrzegane. Słusznie, że się ich docenia, ale nie rozumiem, dlaczego moja wizualność umyka. Jestem rozczarowana, bo warstwa wizualna zajmuje mi tyle samo pracy, co muzyczna, ale rzadko ktoś jest tym zainteresowany.

Niedawno zaprosił mnie Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie. Wspaniała Kasia Daniluk była moją kuratorką i bardzo zadbała o to, żeby zaakcentowano twórczość wizualną i muzyczną. Potraktowała mnie jako artystę wystawowego, a nie jako rapera.

trwa ładowanie posta...

Myślę, że jesteś właśnie takim artystą interdyscyplinarnym ze względu na różne zasoby, którymi się posługujesz. Ma to perfekcyjny sens. Ty w ogóle tworzysz bardzo dużo. Warstwa wizualna, muzyka, a nowe numery wypuszczasz non-stop. Niedawno był "Magister", teraz ukazało się "49 groszy". Jak znajdujesz na to czas?

Aljas: Ja muszę znaleźć czas, żeby pracować i zarabiać życie, a nie tworzyć muzykę. To nie jest moje hobby, bo hobby to coś, co się robi w wolnym czasie, a muzyka to moje główne zajęcie. W wolnym czasie odbębniam swoje godziny w biurze albo nad jakimiś zleceniami. Muzyka jest dla mnie bardzo istotna i to dla mnie naturalne, że ją robię. W domu, w pociągu. Mam też problem z usiedzeniem na miejscu.

Aljas: tak żyją 20-latkowie. Nie tylko w Warszawie

W najnowszej EP-ce "49 groszy" rapujesz o pracy, bolących plecach i braku kasy. Tak wygląda życie dwudziestolatka?

Aljas: Tak. Pracujemy wszyscy przy komputerach, a jeśli nie przy kompach, to jako kelnerzy, na recepcji albo w sklepach. Gdzie oprócz pleców bolą jeszcze nogi, bo stoisz cały dzień. Harujemy, nie ma tej kasy, bo wiemy, jaka jest sytuacja ekonomiczna. Młodość jest bardzo dziwna i rozczarowująca - rozczarowujące są próby znalezienia sobie miejsca i lepszego życia. One skutkują bólem, nie tylko fizycznym i słabymi efektami w postaci kapitału.

A jak uważasz, co by się musiało zmienić, żeby te lata 20. były faktycznie wymarzone?

Aljas: Musiałyby spaść ceny. To nie jest tylko moje zdanie, rozwydrzonego dzieciaka. Nawet starsze ciotki, kiedy słyszą, ile kosztuje wynajem mieszkania, ile ci płacą, widzą też ile płacą w sklepach, to widzą. Dosłownie tak mówiły między sobą na jednym spotkaniu rodzinnym, że ci młodzi to się nie utrzymają sami w dzisiejszych czasach, że to jest niemożliwe. To ciekawe, że nawet ludzie, których to nie dotyczy, widzą, że oni byli w stanie się utrzymać. I to nie jest wina tego, że my niedostatecznie ciężko pracujemy. To nie jest tak, że oni pracowali ciężej od nas.

Godziny przepracowane się nie zmieniają. Mój kolega, który też rapuje i robi od cholery rzeczy, musi pracować po 12 godzin dziennie.

Aljas - Aljas, Siema! [Official 3D Visualizer]

Mimo tego, że poziom życia w pewnym kontekście wzrósł, to overall jest bardzo trudno.

Aljas: Tak. W niektórych aspektach jest łatwiej, w innych trudniej, ale przestało to być straight forwards. Kończysz studia albo jakąś szkołę, idziesz do pracy, pracujesz dostatecznie długo i ciężko, dostajesz awans, a co za tym idzie lepsze zarobki, a zatem stać cię, żeby kupić dom albo mieszkanie i mieć rodzinę. Teraz? Absolutnie nie. Kto z mojego pokolenia myśli o tym, żeby wziąć kredyt? Nawet za kilka lat to wydaje się poza zasięgiem. Mamy łatwiejszą komunikację, internet, szybciej możemy się porozumiewać, jesteśmy wolnym krajem, mamy większą opiekę zdrowotną. Ale jeżeli chodzi o status zaspokojenia podstawowych potrzeb typu dach nad głową, jedzenie - osiągalność tego nie przekłada się proporcjonalnie do tego, ile pracujemy.

Wróćmy do muzyki. Przeszłaś sporą ewolucję gatunkową. Najpierw taki trapowy klimat, a teraz zajawa na trueschool. Czy to już jest twoje miejsca?

Aljas: Nie wiem. Z moim kolegą Arturem (pseudonim Vrthur - przyp. red.) robimy też klubowe rzeczy jako Pirotechnika. Jesteśmy zafascynowani Ewą Demarczyk. To jest taka odsłona klubowo-trapowa. Z LuluUaziukiem robię też klubowy numer letni. Czuję się dobrze na wszystkim, bo się dobrze bawię.

Jako solo kierunek zostanę przy trueschoolu, ewentualnie miksy, jak robi to Kendrick Lamar, czasem A$AP Rocky. Zrobiłam to ze względu na przystępność dla słuchacza. "Wzięłam się za oldschool bity, bo kochacie te klasyki, nic innego nie dociera do zamkniętej łepetyny, kiedy Leokadia śpiewa, krztuszą się od własnej śliny". Już na "Magistrze" zauważyłam, że te bardziej oldschoolowe bity to głównie męska strona publiki, hetero strona publiki. Queerowa kultura bardziej lubi te klubowe-voguowe numery.

Taak, totalnie. Queery to straszne popiary.

Aljas: Jedną z moich piosenek, która ma najwięcej wyświetleń jest "PINOKIO" z Sylvią Baudelaire. Kolesie, którzy nie interesują się rapem i mają wyobrażenie o hip-hopie jak o 50 Cencie, to dla nich te oldschoolowe numery są bardziej przystępne. Dużo osób też mówi, że chciałoby je pokazać mamie. Uznałam więc, że muszę to trochę oczyścić, a trueschool jest takim defaultem, od którego może zacząć budować i piąć się do góry.

Aljas - PINOKIO feat. Sylvia Baudelaire [Official Visualizer]

Sprytne podejście, żeby stworzyć sobie miejsce. A powiedz - co cię wku*wia w kulturze hip-hopowej.

Aljas: Nie miałybyśmy na to czasu (śmiech). Najbardziej mnie wku*wia mizoginia. Nie tylko ta bezpośrednia, bo ona jest oczywista. Widać ją na każdym kroku. Zawsze mówię o Susk i o tym, ile SBM Starter dostawał komentarzy. Pod filmikami tych chłopaków po 10 komentarzy, pod jej wideo 70, bo trzeba powiedzieć coś obrzydliwego, też homofobicznego. Najbardziej jednak denerwuje mnie taka "waniliowa" homofobia i "waniliowa" mizoginia.

Protekcjonalność.

Aljas: "Po co ta agresja, po co ty się tak denerwujesz". "Twój gniew jest uzasadniony, ale to flow męczy". To są zawsze podobnego typu komentarze, które teraz kondensuję. Ma to różnicę, czy jestem chłopcem, czy nie. W formach, jakich się zwracają i standardach, jakie kreują. Agresja jest ok, kiedy Żabson albo Oki robią wręcz... Nawet nie chodzi o tekst, tylko o samą manierę. Wtedy jest energia, oni są cool. Kiedy robi to kobieta, to już nie jest energia. To agresja. Mamy do czynienia z double standard. "My to wiemy, być kobietą w hip-hopie, jeszcze queerową jest ciężko. My to wspieramy, joł, bo my tu je*iemy PiS, ale z drugiej strony byśmy woleli, żeby ten gniew był bardziej poetycki".

Bardziej "kobiecy" po prostu...

Aljas: Tak! Bardziej wyważony, a nie taki, jak ci wszyscy kolesie. To jest najbardziej wku*wiające. Jak grochem o ścianę. Możesz nagimnastykować się i robić jakieś wygibasy, a i tak zawsze, ZAWSZE będzie coś, co nie będzie pasować.

Agresywne numery źle, słodkie numery w stylu bambi czy Young Leosi - źle. Tendencja równania do średniej?

Aljas: Ja mówię to zawsze: kobiety nigdy nie są w sam raz i nigdy nie są pośrodku. Nigdy nie jesteśmy w średniej, bo zawsze trzeba kobietę wstawić do którejś z szufladek. Queerową osobę tak samo. Jak zrobię tak, jak kolesie, którzy są na topowych listach: taki sam tekst, podobne flow. Zawsze będzie przez ten pryzmat, że babie nie wypada, za dużo gniewu, za mało czegoś, za wysoki głos, za niski głos, wyglądasz jak facet, za mało wyglądasz jak facet.

W numerze "Dante" rapujesz, że twoja muzyka ma łatkę zaangażowanej. Czy ci to przeszkadza?

Aljas: Nie, ale mam taki problem, że zaangażowanej muzyce ciężej jest być po prostu muzyką. Ten kontekst jest ważny, bardzo ważny, ale potem zderzamy się z podejściem, że to zbyt kontrowersyjne, że nie słuchamy o takich sprawach. Chcemy fajną, śmieszną piosenkę puścić. Teraz jest moda na taką memową muzykę, a ona ma się świetnie. Na przykład Jacuś. Jest łatwy do strawienia. Zaangażowanej muzyki jest mniej, a mamy wolność słowa. Kiedyś było jej dużo więcej, chociaż była komuna. Muzyka zaangażowana nie ma promocji. Nie opłaca się robić muzyki zaangażowanej.

To jest też uszczypliwość w kierunku jednego z festiwali, który w streszczeniu mojej osoby w bio napisał "żeński rap, choć zaangażowany".

Aljas - Dante

Nawet nie wiem, jak to skomentować. Co to w ogóle jest żeński rap?

Aljas: Taak, od tego zaczęłam.

… "choć zaangażowany". Dwie obelgi w jednym zdaniu.

Aljas: Ten festiwal miał zewnętrznych copywriterów i od razu po zgłoszeniu uwagi, zostało to poprawione. Od razu wyraziłam nadzieję, że wszyscy moi koledzy mieli w zakładce o sobie "męski rap". Oczywiście nie mieli.

Trzeba o tym uprzedzać, no bo o czym może rapować baba?

Aljas: O zakupach.

I powiększaniu ust.

Aljas: I o siusiakach.

Trzy tematy i do widzenia. A ty zrobisz z tego płytę.

Aljas: (Śmiech).

Ja wychodzę z założenia, że każdy artysta ma na sobie większą odpowiedzialność niż przeciętna osoba. Czujesz ciężar tej odpowiedzialności?

Aljas: Ostatnio zaczęła dawać mi się we znaki. Piszą do mnie młode osoby i to mnie nie dziwi. To osoby, które mają dostęp do internetu, ale nie mają dostępu do edukacji, więc zwracają się do influencerów czy osób publicznych, bo nie mogą spytać nikogo innego. Ostatnio miałam mastektomię i po operacji napisały do mnie dwie mamy - dwie dorosłe kobiety z kilkunastoletnimi dziećmi. Te dzieci były trans, a ich mamy średnio sobie z tym radziły. Chciały je zrozumieć i prosiły o rady, jak to zrobić i gdzie sięgnąć po edukację. Odesłałem je oczywiście do Trans-Fuzji, gdzie mają takie "samouczki" i słowniczki queerowych zwrotów. Opowiedziałam też, co znam ze swojego doświadczenia i o tym, co piszą do mnie te dzieciaki - jak by chciały, żeby świat wyglądał.

Poruszyło mnie, że nawet dorosła osoba nie wie, do kogo się zwrócić w takiej sytuacji. Jak jestem zła na siebie, to myślę, że nikt tego gówna nie słucha. I zaskakuje mnie, że ludzie to robią, że to rozumieją. Po to to robię, ale to nie jest oczywiste, kiedy wypuszczam muzykę. Artysta ma wielką odpowiedzialność, bo ma platformę. Ma większy zasięg głosu w stosunku do innych ludzi.

I dlatego nie mogę zdzierżyć tekstów Malika, Żabsona, Young Igiego, Rusiny, ostatnio Schaftera. Można wymieniać i wymieniać, kto się nie wypowiada w sposób świecący przykładem. Rozumiem pośpiewać o seksie i samochodach. Ale traktowanie kobiet jak szmaty? Coraz młodsze dzieciaki to ich docelowa grupa odbiorcza. To są ich idole - ludzie, którzy mówią, że "kobiety mają cieczkę". Artysta, twórca, po prostu - osoba publiczna, celebryta powinien się mierzyć z tą odpowiedzialnością. Sama staram się dawać przykład.

W bliskim i artystycznym otoczeniu moja pewność siebie zaczęła spadać. Mam kiepską pewność siebie, mimo że pewnie tego szczególnie po mnie nie widać. Usłyszałam trochę słów i tak mnie potraktowano, że przestało mi się chcieć. Zaczęłam się ścigać z konceptem, żeby osiągnąć tyle, ile moi koledzy, zamiast robić to dla siebie.

Gdy rozmawiam ze znajomymi, którzy tworzą, że bym chciała to pier*olnąć, oni mnie konfrontują: "pamiętaj, ile osób chce tego słuchać, ile dzieciaków do ciebie pisze, ile dorosłych się odzywa - gdyby cię słuchali, jak byli młodzi, że by im to pomogło". Czasem mnie to boostuje, a czasem myślę, że jeszcze bardziej mnie to dobija. Bo powinnam to robić też dla siebie, a to efekt uboczny - również tej odpowiedzialności. Zaczynam się źle czuć, jakbym kogoś zawodziła.

Aljas - DMUCHAJ [Official 3D Visualizer]

Ścigasz się z czymś, na co nie do końca masz wpływ. Także z tego względu, że działasz niezależnie.

Aljas: Być może dlatego ta frustracja jest taka trudna.

Jak próbujesz ją rozładować? Co ci pomaga?

Aljas: Praca. Po prostu robię dalej. Często w krytycznych momentach zaliczam progres. Koncepcyjnie, tekstowo, wizualnie czy we flow. Piłuję, aż będzie lepiej i faktycznie jest lepiej. Wtedy jestem dumna z siebie. Moja dziewczyna bardzo mnie wspiera, Vrthur, który zresztą sam ma dużo podobnej frustracji. Dochodzi mi jeszcze frustracja pracą zawodową, która niezbyt się opłaca i zmęczenie na dwóch płaszczyznach. Ciężko mi powiedzieć, czy ja w ogóle sobie z tym radzę na tyle dobrze, jak powinnam.

Będąc solowym i podziemnym artystą, organizowanie koncertów to też mega trudna sprawa. Spajanie wszystkiego, szukanie sponsora, załatwianie sprzętu, płyty, merchu. W zeszłym tygodniu zagrałam solowy koncert w Chmurach, niedługo będę występować na OFF Festivalu, ale wiem, że potrzebuję chwili oddechu.

Po tym, co usłyszałam, uważam, że jesteś bardzo świadoma i że świadomie prowadzisz karierę. Przyznanie przed sobą, że potrzebujesz odpoczynku świadczy o tym, że poważnie podchodzisz do dbania o siebie i swoje zdrowie, fizyczne i psychiczne.

Aljas: Też staram się o tym myśleć w ten sposób. Muszę sobie pozwolić, żeby się przestać ścigać i nie traktować tego, jakbym kogoś zawodziła. Kogoś i samą siebie.

Mówiłaś wcześniej o Maliku i o dyskryminacji w branży. Doświadczyłaś tego w jakiś skumulowany sposób jako nieheteronormatywna osoba?

Aljas: Jedna z większych wytwórni była mną zainteresowana, dopóki myśleli, że jestem chłopakiem. Kiedy usłyszeli, że jednak nie, to machnęli ręką, powiedzieli, że to się nie sprzeda i przestali się odzywać.

Labele mnie mega zniechęciły, ale pomyślałam, że pewnie serio tak jest. Że większość uważa, że się nie sprzedam i że może mają rację. Jeśli chodzi o twórców w branży, bezpośrednio spotykam się z super podejściem. Nawet nie wspierającym, bo to brzmi, jakby ktoś mnie klepał po główce, tylko że to jest zupełnie naturalne. Co innego dziennikarze czy jakieś osoby medialne - z ich strony bywa patronizacja, ale raczej rzadko.

Masz neutralne podejście do płciowości. Przeszkadza ci, jak ludzie używają w stosunku co ciebie tylko damskich lub męskich zaimków?

Aljas: Nie. Od dziecka wszyscy zwracali się do mnie damskimi zaimkami. I czuję, że to jest forma wyjściowa, jak moje imię. Są dla mnie neutralne, reaguję na nie. Mam do nich taki sam stosunek jak do męskich. Przestałam trochę je zauważać, bo moja dziewczyna czy bliscy znajomi mówią tak do mnie odruchowo. I ludzie to podchwytują tak, jak ja mówię o sobie. Nawet moja mama tak robi. Przez chwilę ma error, co robi, a później sobie przypomina, że ma się nie poprawiać, bo tak jest okej.

Mega urocze, że nawet twoja mama tak się stara.

Aljas: Moja mama rozumie ten koncept. Nie wiem, czy do końca, ale się stara. Jest nauczycielką i też ma uczniów, którzy mają jakieś dylematy i są na etapach przejściowych. Kiedyś miałam wywiad, który przeprowadzała ze mną osoba Leo. Leo używa damskich zaimków, ale nie jest kobietą. No i też nie mówiłam "ona, ona, ona", bo potem mama się zdziwi, że przyjdzie ktoś, kto wyglądem odbiega od jej wyobrażeń. Mówiłam, że przyjdzie osoba Leo. Mama oparła się o szafkę i powiedziała: "dobrze, czyli co?" (śmiech). Oczekiwała dalszego wyjaśnienia. Tak ma, ale bardzo się pilnuje, żeby do osób z mojego otoczenia, które są niebinarne czy trans zwracać się odpowiednio.

To jest najważniejsze w takiej komunikacji. Nie to, co wyjdzie, tylko że ktoś się stara.

Aljas: I traktuje to na poważnie! Też tak uważam.

Nagrałaś ostatnio lovesonga dla swojej dziewczyny. Myślisz, że dasz radę przebić ten gest?

Aljas: (śmiech). Taaak, myślę, że dam radę. Jestem bardzo kreatywna.

Będzie cała płyta (śmiech).

Aljas: Taak, moja dziewczyna była bardzo zadowolona i zachwycona. Skończyła szkołę muzyczną i śpiewała w "Świętej Betsy" razem ze mną. Robię dla mojej dziewczyny różne rzeczy, bo lubię, kiedy czuje się doceniona i to była jedna z nich. Na pewno nie jest to szczyt moich możliwości.

Święta Betsy

Chciałam się też zapytać o "Wieczny czerwiec" z asl33pem. EP-ka "49 groszy" to moim zdaniem najlepsza rzecz, którą wypuściłaś.

Aljas: Miło to słyszeć, bo ja nadal się uczę. Następna będzie pewnie jeszcze lepsza.

W "Wiecznym czerwcu" wypominasz pinkwashing. Co sądzisz o tęczowych akcjach firm - potrzebne, niepotrzebne?

Aljas: Oh, boy. Ta piosenka niby jest taka soft i cute. Ale wiesz co, nienawidzę tego. Nienawidzę bycia sezonowym ally. Nie znoszę tego. Ignorujemy cię przez cały rok, ale w czerwcu dawaj na wywiad, robimy promocję. Spotify nagle wrzuca mnie na główny profil, bo jest Glow Polska, bo teraz queery się liczą. Jeeej.

Playlisty Equal tylko dla kobiet. Glow Polska. Jak stolik dla dzieci. Żebyśmy też czuli, że jemy przy stole, ale jednak mamy swój oddzielny. Tak samo Pride Month. Ja nie chcę Pride Month. Nie obchodzę Pride Month. W dupie mam Pride Month. Nie powinno być czegoś takiego. Nie powinniśmy się upominać, że jesteśmy ludźmi. Nie powinniśmy się upominać, że chcemy wolne prawa, że istniejemy, że jesteśmy naturalną częścią społeczeństwa. Tylko jeden gatunek wyklucza z powodu homoseksualizmu i jest to człowiek. Ale można to zmonetyzować, uuu. Slapnąć tęczę, powiedzieć, że jesteśmy pride i lecimy. Oczywiście nie mówimy o tęczowych torbach z Tigera, które są przez cały rok.

To zawsze jest tęczowa torba z Tigera.

Aljas: God blessed. Tiger true ally. Często są to też firmy, które chu*a to zmienia, czy są wspierające, czy nie.

Aljas - Wieczny Czerwiec feat. asl33p [Official 3D Visualizer]

Jest jeszcze ta druga strona. Kiedy firmy sygnalizują sojusznictwo, to też jest wartość dla osób, które szukają pracy czy dla pracowników, którzy rozważają coming out w środowisku zawodowym.

Aljas: Zgadzam się! Kiedy była afera, że jakieś znane amerykańskie piwo zaznaczyło, że wspierają LGBT, to mnóstwo chłopów-Amerykanów wyrzucało te puszki czy butelki piwa i robili taki protest. Z Gillette było to samo.

Straty oszacowano na 49 groszy. To nie jest lotnisko, nie musisz ogłaszać swojego odlotu.

Aljas: (Śmiech). Dokładnie! To wszystko jest ważne, ale dlaczego takie akcje dzieją się akurat w Miesiąc Dumy. Tak, walniemy to tęczowe logo. Nawet to logo - whatever. Uczepmy się Gillette. Wyobraź sobie, że wypuszczają tęczowe żyletki. To jest już takie in your face. Macie koszuleczki, kosmetyczki, skarpetki i inne akcesoria. To przesada. To mnie wku*wia. Sezonowe traktowanie nas ulgowo. Teraz jest was głos, teraz możecie się wypowiedzieć. Później - bez przesady, ale teraz proszę bardzo. Dosłownie Dzień Dziecka.

Tą gorzką refleksją - zakończymy. Dzięki bardzo za wywiad!

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 12
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 1
  • emoji smutek - liczba głosów: 2
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 9