Pola Maj

Pola Maj: "ogień to odpowiednik mojego temperamentu" [WYWIAD]

Źródło zdjęć: © Mateusz Dziworski / materiały prasowe
Maja KozłowskaMaja Kozłowska,29.10.2025 15:45

Pola Maj - femme fatale, Pani Zemsta czy uosobienie niewinności? Artystka przygotowuje się do wydania debiutanckiej płyty, a pomiędzy singlami szczerze opowiada o tym, że kocha spać, nie rozumie muzycznych nagród, a jej solowy projekt jest pokłosiem jej wszystkich nastoletnich marzeń.

Pola Maj zadebiutowała w sierpniu tego roku singlem "To twoja wina" - odważnie rozpoczynając karierę solową od... oskarżeń? Artystka nie stawia na scenie swoich pierwszych kroków: fani doskonale znają jej ostre, acz rozmyte tekściarstwo i introspektywne, kontemplacyjne brzmienie z zespołu Pola Chobot & Adam Baran, który tworzy wspólnie ze swoim narzeczonym. W duecie wydali dwie płyty - "Jak wyjść z domu, gdy na świecie mży" oraz "Burzę", a w momencie najwyraźniejszego przesilenia w ich karierze, Pola zdecydowała... pójść w swoją stronę. Jako Pola Maj artystka zapoczątkowała zupełnie nowy rozdział w swojej twórczości i wiele wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości okaże się najciekawszą - bo na pewno nie najłatwiejszą - polską debiutantką.

Pola dołączyła do programu Spotify Radar, który wspiera widoczność polskich artystów na rodzimej i zagranicznej scenie. W akcji do tej pory brali tacy muzycy, jak Zalia, bambi, Jann czy Livka - dziś z wieloma hitami na listach przebojów i trasami koncertowymi po całej Polsce. Nowa odsłona RADAR Polska przez cały kwartał skupia się tylko na jednym artyście i pomaga mu w dotarciu do jego publiczności, a oprócz tego promuje i pozycjonuje kolejne, wschodzące gwiazdy polskiej muzyki na specjalnej playliście RADAR Polska.

Pola Maj - wywiad

Maja Kozłowska, vibez.pl: - Razem z Adamem mieliście swój prime time po wydaniu "Burzy". Duża rozpoznawalność. Wyprzedane koncerty. Dlaczego akurat w tym momencie zdecydowałaś się zacząć działać solo?

Pola Maj: - Bo nie lubię jak jest wygodnie (śmiech). Nie wiem, wiesz co? To ciekawe, że mówisz, że to był nasz prime time, bo ja tak tego nie odbierałam. Chociaż faktycznie mieliśmy poczucie, że wydarzył się przełom, widzieliśmy to szczególnie na koncertach. Od dawna chodziła za mną myśl, żeby zacząć robić swoje rzeczy, ale raz, nigdy nie było dobrego momentu, dwa, że cały czas czułam się niewystarczająca. Wydaje mi się, że to, co się zaczęło dziać paradoksalnie wokół duetu, dodało mi trochę wiary. Dmuchnięcia w skrzydła. Oczywiście znalazły się osoby, które mówiły, że to najbardziej idiotyczna decyzja, jaką mogliśmy podjąć, ale chciałam zaufać mojej intuicji. Naturalnie zdecydowaliśmy, że to będzie moment, w którym ja przejmę sfery. Nie kończymy działalności z Adamem. Cały czas razem piszemy i tworzymy, więc myślę, że płyta duetu również się wydarzy w niedalekiej przyszłości. Chcemy działać symultanicznie. Najważniejsze jest, żeby cały czas być w rytmie, żeby nie pozwolić sobie na taką długą przerwę, którą mieliśmy po debiucie. Mój solowy projekt i sytuacja duetu to dla nas idealna okoliczność, żeby cały czas być w ferworze twórczym i wymieniać się premierami. Będzie jeszcze więcej dobra. Wszyscy powinni cieszyć. Ja się cieszę. 

- Nawet, jak jesteś z kimś w związku, dobrze mieć ten czas dla siebie. Jeśli z kimś pracujesz i tworzysz, to też wydaje się naturalną potrzebą.

- Zdecydowanie. Ten chwilowy moment separacji twórczej dodał nam poczucia świeżości, również w procesie pisania. Złapaliśmy też dystans. Mieliśmy moment, żeby docenić ten proces, który w trakcie pisania "Burzy" był dosyć, jakby to powiedzieć, awanturniczy, burzliwy (śmiech). Może coś się wypala? Może jednak jesteśmy na dwóch różnych biegunach, przecież gramy razem tyle lat? Może w którymś momencie tego nie zauważyliśmy, a zaczęliśmy iść w różnych kierunkach i nie możemy się spotkać w jednym punkcie? 

- Potem doszliśmy do wniosku, że jednak orbitujemy wokół jednego punktu, a te nieporozumienia dały nam fajny drive, który powodował, że te numery i muzyka zyskały swój ostateczny kształt. Oboje czuliśmy, że potrzebujemy przerwy, oddechu, bo ten proces był mocno eksploatujący. Moje solo było idealną okolicznością, a dzięki przerwie zatęskniliśmy za robieniem rzeczy razem, doceniliśmy to i wróciliśmy z zupełnie innym podejściem: z dystansem, luzem, którego od dawna nam brakowało.

x
x (Mateusz Dziworski , materiały prasowe)

Pola Maj: "Wszyscy wiemy, że muzyka to hobby dla ludzi, którzy mają kasę"

- A obawiasz się, co będzie, jeśli przyjdzie jakaś dysproporcja popularności?  

- Nie, w ogóle o tym nie myślę. Miałam takie momenty, kiedy miałam nieprzepracowane tematy związane z pojmowaniem sukcesu. Adam jechał w trasę po Stanach Zjednoczonych jako muzyk sesyjny, i ja wtedy czułam, że chłopak może pograć tylko wtedy, kiedy nie występuje ze mną. I że może ja mu przeszkadzam w rozwoju, że go hamuję. Miałam dużo dziwnych myśli wartościujących mnie jako gorszą artystkę. Obwiniałam się. W miarę szybko jednak się z tym uporałam, kiedy dotarło do mnie, co jest dla mnie najważniejsze, co jest dla mnie clue w tym wszystkim. Bycie w stałym procesie twórczym. Posiadanie możliwości tworzenia, co nie jest takie oczywiste w XXI wieku. To głupi, dziwny czas. Teoretycznie wszyscy możemy tworzyć, ale z drugiej strony wszyscy wiemy, że muzyka to hobby dla osób, które mają kasę. No niestety, tak jest prawda. Dopóki mam możliwość i wsparcie osób, które we mnie wierzą, wierzą w ten projekt, w nasz duet, to jakkolwiek tanio to brzmi, ja mogę po prostu zatopić się w samym akcie twórczym. Wtedy te wszystkie zewnętrzne czynniki przestają mieć znaczenie. Adam będzie grał na przykład z Beatą Kozidrak. Boże… Ja się śmieję: "gościu, spełniasz moje marzenie!", ale to jest cudowne. Absolutnie z tego skorzystam! Oczywiście się wproszę na backstage, na pewno pogadam sobie z panią Beatą, to moją diva. Absolutnie czuję pewien rodzaj wspaniałej dumy i radości, kiedy widzę go na scenie, kiedy realizuje się z jazzowymi rzeczami. To jest bardzo czysta emocja. 

- Zastanawiałam się, czy on też ma wobec mnie takie emocje, kiedy ogląda mnie na scenie. Był na supporcie, który grałam przed koncertem Blue Foundation, to był mój pierwszy raz z materiałem Poli Maj, pierwszy raz solo. Zapytałam go, jak się czuł, widząc mnie tam samą bez niego. I on to potwierdził, że to specyficzny rodzaj dumy z drugiego człowieka, duża wewnętrzna radość, że trochę czujesz się jak rodzic, patrzący na swoje dziecko. 

- Ja myślę, że to jest dokładnie ten rodzaj dumy, który czują fani, patrząc na swoich ulubionych artystów, jak rosną. To duma, ale też rozczulenie. 

- Tak! Mam już naprawdę wspaniałą grupę fanów, którzy cały czas są ze mną na łączach. W ludziach wciąż jest dużo dobrych, pozytywnych, czystych, emocji. Czuję od nich tę energię - może trochę przyromantyzowałam, ale naprawdę tak jest. Trzy osoby przyjechały na koncert Blue Foundation specjalnie dla mnie, to naprawdę niesamowita historia, wręcz nierealna. To ludzie, którzy związali się ze mną w momencie większego tąpnięcia, które się zadziało w okolicy "Burzy" i zostali ze mną, również przy moim solowym projekcie. Ich wsparcie też dodało mi siły, pewności siebie, no nie? Poczucia, że faktycznie to, co robię, jest potrzebne. Strasznie to doceniam. 

- No dobrze. A teraz powiedz: co tak naprawdę "Maj" z "Burzy" ma wspólnego z twoim debiutem? 

- W końcu ktoś zadał to pytanie (śmiech). Długo myślałam, jak odróżnić projekt solowy od tego, co robię z Adamem i bardzo szybko połączyłam kropki, pojedyncze rzeczy, które się wydarzały w trakcie ostatniego roku. Przełomowy moment to terapia, kiedy zagłębiłam się w w bardzo, bardzo odległe wspomnienia, bardzo stare tematy, traumy związane z rodziną i dorastaniem. Wtedy wytatuowałam sobie wiśnie, to mój pierwszy tatuaż. Wiśnie, czereśnie kojarzą mi się ze szczęśliwymi momentami z mojego dzieciństwem. Mieliśmy na podwórku trzy wielkie czereśnie i dwie małe wiśnie. Zbieraliśmy całą rodziną te wiśnie i czereśnie i to były te jedne z niewielu dobrych momentów. Poczułam dużą ulgę, zaczęłam rozprawiać się z przeszłością, z trudnościami, zaczęłam je akceptować i być wdzięczna za to, co się wydarzyło i czerpać z tego, co mam, tyle, ile tylko mogę.

- Wiśnie kwitną właśnie w okolicach maja, a sam utwór "Maj", który powstał na płytę duetu, spłynął na mnie dosłownie w sekundę. Czasem się to zdarza, to rzadkie sytuacje, ale napisałam tę piosenkę w okamgnieniu i naprawdę o nią zawalczyłam. "Maj" powstał już na etapie miksów i masterów, musiałam wojować, żeby zmieścić go na płytę, w ogóle z nikim tego nie konsultując. Ta piosenka była moja. Powiedziałam Adamowi, że ten utwór ma być na płycie, że może coś do niego dodać, ale ja go tam nie potrzebuję. Dodał gitarę, ale ja też musiałam to zaakceptować, to było moje małe dzieło, a jednocześnie katalizator, w którym zrozumiałam: girl, jesteś rady, jesteś totalnie ready. Napisałam utwór od A do Z, Jerry, producent uznał, że to jest gotowa piosenka, nie trzeba do niej nic dodawać. Nagrałam, zaśpiewałam, "Maj" trafił na płytę i tu postawiłam cezurę, i od tego wziął się drugi człon mojego pseudonimu. Uznałam to za wyjątkowo symboliczne. 

Pola Chobot & Adam Baran - Maj (Lyric video)

Pola Maj - nowa artystka Spotify Radar

A jak się czujesz, jako nowa twarzy Spotify Radar? Masz poczucie, że zostałaś wyłowiona?

- Tak, totalnie. Spotify wychodzi teraz naprzeciw artystom, a ten program faktycznie koncentruje się na jednej osobie. Będę w centrum uwagi przez kwartał - to coś nowego i szansa, żeby nadać mój osobisty kontekst i moją własną wizję w opowieści o moich piosenkach.

- Jak zatem planujesz wykorzystać te trzy miesiące?

- Będą premiery, na pewno. Nagraliśmy bardzo dużo materiału. Spędziliśmy dosłownie cały dzień w studiu, od rana do wieczora. Oczekujcie na różne smaczki, które pewnie będziemy puszczać już wkrótce!

- Najpierw okładka Radar Spotify, a później baner na Times Square?

- Tak, tak, dokładnie tak! (śmiech).

trwa ładowanie posta...

Pola Maj. Od skrajności w skrajność

- W twojej solowej muzyce jest dużo ognia. Iskry. Oparzenia. Klip do "Nie mam się już czego bać". Dlaczego akurat ten motyw? Co dla ciebie znaczy w muzyce, w kontekście relacji?

- To ciekawe, że zwróciłaś uwagę na ogień. Ja widzę tam dużo snu. Myślę, że ogień i sen to rodzaj skrajności, którą w sobie noszę. Uciekam w sen. Mogłabym spać nawet z 15 godzin, to dla mnie luz. I bardzo często odkładam rzeczy, które muszę zrobić, to bardzo ucieczkowe. W tekstach jest dużo snu, ucieczkowych zachowań, a jednocześnie wiele skrajnych, girlbossowych momentów, ogień to odpowiednik mojego temperamentu. To naturalna obserwacja, wynikająca z czujności na siebie, która wzmogła się w ostatnich latach.

- Oprócz tego coś, co się powiela to ciało, motywy kostne często w takiej bardzo surowej, niepoddanej obróbce wersji. Skąd się to bierze? Anatomia czy antropologia?

- Ja bardzo lubię takie somatyczne, obrazowe, plastyczne wtręty. Nosowska bardzo dużo tego używa w swoich tekstach. To artystka, która była dla mnie super istotna i zawsze mi imponowało, jak potrafi wpleść te brzydko cielesne słowa do piosenek, ale robi to w taki sposób, że one nabierają niesamowicie sentymentalno-poetyckiego koloru. U mnie jest podobnie, pociąg do tego, co mięsiste, a jednocześnie kostne. Kojarzy mi się to z kruchością człowieka, z przemijalnością, z aspektem materialnym, który jest ulotny i daje mocniejszy efekt obrazowy. Jako odbiorcę i nadawcę, zatrzymuje mnie to na dłużej i faktycznie uderza. 

- W "Wyjmij mnie" śpiewasz o Lynchu, a ja słyszę w muzyce takie delikatne przebłyski muzyki Badalamentiego. Będzie więcej takich smaczków?

- Może i tak? Ten utwór jest taki troszeczkę magiczny, niespokojny, ulotny, a nawet niepokojąco wróżkowy. To wynik melotronów, w których się rozkochałam i bardzo chciałam je na płycie. Dzwoneczki, harfy, omnichordy… Bardzo podoba mi się budowanie tego świata na skrajnościach. Komunikat "wyjmij mnie" jest bardzo mocno nacechowany i dużo zdradza o osobie, która to mówi. To na tyle intensywne, że chciałam cały aranż postawić w opozycji, dzięki czemu brzmi trochę romantycznie, trochę sielankowo, trochę melancholijnie, ale głęboko tkwi tam też mrok. To akurat wynik harmonii, brzmień, specyficznego układu akordowego. Co do Lyncha, chodziło mi o zawiłości, duży chaos, brak rozeznania się w świecie i niemożność stwierdzenia, co się dzieje. Niepokój, tajemnica, zagadki, dziwne wątki. To połączenie to chyba podświadomość. 

Pola Maj - Wyjmij mnie (Official video)

Pola Maj: "Moje poczucie dziewczyńskości ginęło i odradzało się"

- A czy czasami, pisząc teksty, myślisz, że nie potrzebują muzyki? Chowasz je potem - na wszelki wypadek?

- Mam tak. To ciekawe - czasami, kiedy zacznę kombinować z rytmem i formą, szatkować słowa, żeby dopasować je do struktury piosenki, która jest dość krótka i stosunkowo wymagająca, to tekst… coś traci. Niemniej mam już plan na to, co z nimi zrobić.

- Myślę, że to byłby super dodatek do deluxe wersji twojego albumu albo do preorderu. 

- Dobrze kombinujesz.

- A czy nadchodząca płyta będzie mieć swój motyw przewodni? Ja mam na to swoją wizję, ale najpierw chcę usłyszeć twoją odpowiedź.

- Tak. Powtarzającym się motywem jest nuta tęsknoty, ale podszyta tym podskórnym niepokojem. To nie nostalgia, to nie sentyment, który wydaje mi się jakiś tani. To stan, w którym teoretycznie wszystko wokół jest okej, ale jednak czujesz w środku, że coś się nie zgadza. I to coś cię gryzie. 

- Ja widzę tam motyw emocjonalnej emancypacji.

- To dobry trop. We wszystkich piosenkach, które do tej pory wydałam solo, jest element walki o siebie, stawania się na nowo. On jest wielowymiarowy, dzieje się poprzez przyznawanie się do lęku, przyznawanie się do słabości. No i towarzyszy mi niebieski kolor oczu, kolor powiek, który wciąż się przewija, który jest małym elementem i motywem, który pojawia się w ogóle w kinie bardzo często, symbolizując niewinność, zabarwioną czymś skomplikowanym. Tak jak w "Buffalo 66", gdzie ona jest taką błękitną, wspaniałą, zagubioną królową. 

- To bardzo smutny film. Bardzo przejmujący. Oni oboje jakby byli w pewnym sensie przeklęci.

- Tak, a oni są też bezprecedensowi, jednocześnie prawdziwi i nierzeczywiści. Jakby symbolizowali wszystkie emocje, które mogą odczuwać ludzie. Layla w ogóle jest zupełnie odklejona, cała w tych błękitach. Podobało mi się bardzo wykorzystanie tych haczyków w tej surowej, brudnej, smutnej historii. Ona jest tam elementem fantastycznym, bajkowym, nadaje temu filmowi zupełnie inny wymiar. Takie kontrasty mnie kręcą. To niebieskie oko, ale to musi być baby blue. To jest bardzo ważne, żeby to było odrobinę dziecięce. Wiesz, wszystko w tym solowym projekcie jest pokłosiem moich nastoletnich marzeń

- Ten album będzie bardzo kobiecy, bardzo dziewczyński. Wspominałaś o inspiracji Sofią Coppolą - jakimi innymi divami się inspirujesz? Wizualnie, stylistycznie, muzycznie.

- Ja generalnie uważam, że u sztuka nie ma płci. Kiedyś na studiach gadaliśmy sobie na zajęciach z poezji współczesnej o kobiecej poezji, o męskiej poezji - nie do końca uważam, że to jest coś cool. Konstrukt "dziewczyńskości", estetyka, która nie jest też stereotypem, przejawia się przecież w poezji i prozie mężczyzn. Ja przez bardzo długi czas mówiłam, że nie jestem taka, jak inne dziewczyny. Ja nie chodzę w różowym. Ja nie lubię sukienek. Dopiero później zdałam sobie sprawę, jak zero-jedynkowo do tego podchodziłam, jak to było głupie i ograniczające. Przez kino i literaturę zaczęłam rozmyślać o tym rozgraniczeniu sztuki kobiecej, sztuki męskiej. Czy to w ogóle jest potrzebne? Czy to robi coś dobrego, czy to robi coś złego? Kto na tym zyskuje, a kto na tym traci? Czy w ogóle ktokolwiek na tym zyskuje? I wtedy zrozumiałam, że chcę zdrowo odnieść się do tych młodzieńczych wizji.

- Kiedyś kochałam Britney Spears i byłam super dziewczyńskim a bycie dziewczyną było po prostu cool. Potem miałam moment wyparcia, nie chciałam być jak inne dziewczyny i trafiłam na Sofię Coppolę, która w cudowny sposób bawi się estetyką dziewczęcości. Stworzyła cały swój świat barwny, jej filmy są bardzo specyficzne, mają tę konkretną paletę - poczułam, że jej historie mogłyby być pisane moją dłonią. Moje poczucie dziewczyńskości też ginęło i odradzało się, kiedy próbowałam odnaleźć się w swoim ciele, utożsamić z tym, że jestem dziewczyną i że to jest super. Że mam różne kolory, że dziewczyńskość nie jest zła, kiedy nie jest na siłę eksponowana, kampowa czy niekontrolowanie stereotypowo wystylizowana. W projekcie Poli Maj ta droga była naturalna, bo dziewczyńskość mnie nasyca, wizualnie i tematycznie. Dlatego teraz na przekór wszystko jest różowe.

Pola Maj - To twoja wina (Official video)

Pola Maj. Obietnica spokojnego końca

- Ciekawi mnie zatem, co w takim razie sądzisz o nagrodach artystycznych przyznawanych z podziałem na kategorie męskie i żeńskie?

- Te nagrody to w ogóle dziwny konstrukt. Nagroda w muzyce? Rozumiem nagrodę w sporcie za najlepszy wynik, bo to jest oczywiste, że ktoś był najszybszy. Są jasne wytyczne, co jest oceniane - wybieramy najszybszego, on wygrywa. Ale najlepsze w muzyce? Czyli jakie? Kto to ocenia? Co znaczy dla ciebie "najlepsze"? A co dla mnie znaczy "najlepsze"? Bierzemy pod uwagę tekst, muzykę czy produkcję? To dużo zmiennych i jak to obserwuję to… Oczywiście bardzo miłe jest otrzymać nominację i nagrodę, ale kurde... Mam do tego dystans, do rozdawania takich tytułów. Bo ja nie wiem, co to znaczy "najlepsze wykonanie", już w ogóle pomijając podział na kategorie płciowe. Jakimi kategoriami mierzymy bycie "najlepszym" w muzyce? Nie wiem. Jeśli chodzi o Polskę, to jakiś rodzaj uznania przez branżę, ale czy otrzymanie nagrody ma coś wspólnego z tym, że piosenka jest "najlepsza"?

- Mocny statmenet. Ciekawe, czy przejdzie. 

- Puścimy to.

- Wracając do przyjemniejszych tematów. Uważam, że twoja muzyka jest stworzona do wzruszeń. Czy ty sama łatwo się wzruszasz? 

- Jezu, tak. Bardzo. To jest wręcz patologiczne. Nie, naprawdę, to jakiś rodzaj nadwrażliwości. Mam też duży kłopot z overthinkowaniem - czy to, co powiedziałam na pewno nie uraziło drugiej osoby? Zdarza mi się, że dzwonię do kogoś po paru miesiącach i staram się za siebie wytłumaczyć, a ta osoba nie ma zielonego pojęcia, o co mi chodzi. Jestem bardzo podatna na wzruszenia. Uwielbiam tanie kino. Mogłabym po raz kolejny, nie wiem, po raz 25 oglądać "Titanica" i za każdym razem będę mieć nadzieję i głębokie poczucie, że Jack jednak przeżyje. Płaczę za każdym razem. BAJKI. Przepraszam bardzo, bajki. Ja nie mogę oglądać bajek. Bajki to jest po prostu coś, co wprowadza mnie w stan odrętwienia emocjonalnego. Ja tak płaczę na bajkach. Miałam swoją bajkę ulubioną, o tosterze - tam były różne sprzęty domowe. Ten toster był mega stary i rodzice chłopca go wyrzucili, a on potem wyruszył na poszukiwanie tego chłopca, trafił na wysypisko i tam były takie straszne maszyny…

- To brzmi jak coś, co sobie wymyśliłaś… 

- "Dzielny mały toster!" To ma na Filmwebie ocenę 7,6 - bardzo dobra bajka, mega stara, z 1987 r., ale jaką ma ładną grafikę… No i co tu jest napisane… "Mieszkający w górskim domku Toster, tęskniąc za swym Panem, postanawia wraz z innymi sprzętami domowymi wyruszyć do wielkiego miasta by go odnaleźć. Wraz z towarzyszącymi mu gburowatym odkurzaczem, wiecznie gadatliwym radiem, płaczliwym kocykiem oraz ciekawską lampką przeżywa wiele niebezpiecznych przygód. Podczas tej wyprawy zaczyna się zawiązywać między nimi przyjaźń. Jednak droga jest długa i pełna przeszkód a ludzi w mieście tysiące. Czy uda im się odnaleźć swego Pana?".

- Boże, ty już płaczesz…

- No comments.

- No dobrze - na pewno myślałaś już o koncertach jako Pola Maj. Będzie solo czy z bandem?

- Będzie i tak, i tak. Bardzo bym chciała grać z moimi dziewczynami. Udało się zgrać dziewczyński skład z super wspierającą energią. Chciałabym, żeby było więcej grających dziewczyn, więc jeśli mam okazję zwiększyć widoczność kobiet, instrumentalistek w branży muzycznej w Polsce - z przyjemnością. Będziemy razem grały full koncerty, ale potrzeba matką wynalazku. Ta ostatnia sytuacja, występ przed Blue Foundation: supporty są trudne, jest mało czasu, ciężkie warunki. Zdecydowaliśmy, że spróbuję dźwignąć 30-minutowe show sama z pianinem, bardzo się bałam. Ale strach ma wielkie oczy - okazało się, że super się czuję w takiej formule, chcę ją udoskonalić. Myślę, że będę bardziej bawić się efektami. Moje piosenki napisałam na pianinie, więc to jest powrót do ich pierwotnego kształtu. 

- A teraz czas na ostatnie pytanie. Powiedzieliśmy już sobie, że twoje piosenki to dużo sprzeczności. Mnie interesuje, czy pośród nich, twoja płyta będzie mieć wyraźne zamknięcie?

- Będzie. Wydaje mi się, że będzie mieć. Przeprowadzę was przez to wzburzone morze i dopłyniemy razem do brzegu. A tam będzie przyjemnie i bezpiecznie. 

Pola Maj - Nie mam się już czego bać (Official video)

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0