Wielka woda zbiera śmiertelne żniwo. Tragedia dla miłośników zwierząt
Szalejące na całym świecie powodzie raz po raz udowadniają, że człowiek nie jest w stanie przewidzieć działania żywiołu. Tym razem z wielką wodą zmaga się Tajlandia. Pracownicy sanktuarium ochrony dzikich zwierząt informują o ogromnej tragedii. Powódź pochłonęła życia dwóch podopiecznych ośrodka.
Choć przeciwnicy działań na rzecz ekologii starają się głośno krzyczeć, fakty mówią same za siebie - globalne ocieplenie i kryzys klimatyczny są problemami, z którymi przychodzi zmagać się ludziom żyjącym w XXI wieku. Topniejące lodowce, pożary trawiące hektary lasów czy susze to tylko niektóre przykłady zjawisk, które powinny niepokoić i zmuszać do podjęcia konkretnych kroków. Aktywiści raz po raz podkreślają, że w walce z żywiołami ludzkość jest bezsilna. Zazwyczaj jednak dopiero prawdziwe tragedie wywołują jakiekolwiek reakcje.
Podobne
- Koniec strasznego cierpienia byków. Prezydent podjął ważną decyzję
- Brutalny atak na biegaczkę. Nie zgadniecie, kim byli sprawcy
- Niespotykana ucieczka kangura. Ssak porzucił pracę
- Maskotka na śmierć. Władze Rybnika mają krew na rękach? [OPINIA]
- Rosja zrobiła prezent Korei Północnej. Niedźwiedzie ruszyły w daleką drogę
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Finaliści "Rap Generation" bez tajemnic
Gigantyczna powódź nawiedziła Tajlandię
Obecnie z kryzysem meteorologicznym walczą władze Tajlandii. W całym kraju pod wodą znalazło się 20 prowincji, w tym aż dziewięć w północnym rejonie kraju. Według Departamentu ds. Zapobiegania Katastrofom i Ich Łagodzenia działanie wody uderzyło w 8625 gospodarstw domowych.
W miasto Chiang Mai powódź błyskawiczna uderzyła w środku nocy. Pod wodą znalazły się nocny targ, hotele oraz perełka miejscowości - słynne sanktuarium dla słoni i innych dzikich zwierząt, z którego opiekunowie ewakuowali ponad 100 gigantycznych ssaków oraz setki pozostałych podopiecznych, w tym psy, świnie, bawoły, konie, koty i króliki. Ratownicy przemieszczający się na łodziach próbowali przeprowadzić słonie z Elephant Nature Park do miejsc niezagrożonych powodzią, kierując się wzdłuż ścieżki oznaczonej linią. Zestresowane zwierzęta nie zawsze współpracowały. Lekarze weterynarii oraz opiekunowie rozważali podanie słoniom leków uspokajających, jednak wówczas istniało ryzyko, że opuszczą one trąby, a co za tym idzie - utoną.
Dwie słonice straciły życie w falach powodzi
Saengduean Chailert, dyrektorka sanktuarium dla słoni, powiedziała w rozmowie z "The Guardian", że to najgorsza powódź, jaką ośrodek kiedykolwiek widział. - Woda wzrosła do trzech metrów i była tak silna, że powyrywała wszystkie duże drzewa. Nasze samochody zostały zmyte. Pokój medyczny został zniszczony. - W powodzi życie straciły dwie słonice, Faa Sai i Ploy Thong. Druga z nich była niewidoma. Ploy Thong została uratowana z obozu jeździeckiego dla słoni w Pattayi w 2018 r. Wcześniej słonica pracowała przy transporcie drewna z lasu. Elephant Nature Park poinformowało, że Ploy Thong w wyniku działania fal wody została porwana przez prąd. Na Facebooku sanktuarium opublikowano film upamiętniający zmarłe zwierzęta.
Źródło: "The Guardian"
Popularne
- Wpadka Natalii Magical. Prawnik wyjaśnia, czy coś jej grozi
- Spotyka się Polak i Japończyk... Żuramen trafił do Żabki. Hit czy profanacja?
- Ashton Hall - kim jest i na czym polega jego poranna rutyna?
- Książulo dał "MUALA", ale bar się zamyka. Właścicielka podjęła szokującą decyzję
- Kot Kacper przeszedł piekło. Wiadomo, co go teraz czeka
- FAME MMA musiało to usunąć. Denis Labryga wręczył "prezent" przeciwnikowi
- Książulo wyjaśnił dramę z "kebabem dla dzieci". "Typowy krętacz"
- Warhaus: "mężczyźni mają bardzo małe serca" [WYWIAD]
- Lady Gaga oficjalnie na polskim TikToku. Udostępniła film o promkach w Rossmannie