Trzeci sezon "Heartstopper". Nick Nelson działa jak plasterek [RECENZJA]
"Heartstopper" to najbardziej komfortowy z komfortowych seriali. Taki jest od początku: ciepły, niewinny, napawający nadzieją. Trzeci sezon zapodaje ostrą płakuwę, ale, szczerze, dokładnie tego można było się spodziewać.
Żałuję - bardzo żałuję, że kiedy byłam nastolatką, seriale pokroju "Heartstopper" po prostu nie istniały. Jasne, dorastanie w erze największej popularności "Plotkary", "Pretty Little Liars" czy "Glee" było ikoniczne i kocham te czasy, ale - ALE - wtedy popkultura raczej nie przejmowała się dowożeniem wzorców, wychowywaniem, dbaniem o to, by każdy czuł się ważny i dostrzeżony. Niektórzy powiedzą, że to poprawność polityczna, ale to przedstawicielstwo, szczególnie w bańkach, coś znaczy. Zwłaszcza, że takie seriale - dla nastolatków, o nastolatkach - wciąż stanowią ledwie promil.
Podobne
- Drugi sezon serialu "Heartstopper". Aktorzy zapowiadają niespodziankę
- Trzeci sezon "Hearstoppera" nie będzie ostatnim? Oseman zabrała głos
- Recenzje drugiego sezonu serialu "Heartstopper". Będzie kolejny hit?
- Szósty sezon "Czarnego lustra" uderza w Netfliksa. Czy scenariusz z serialu może zdarzyć się naprawdę?
- Rusza casting do "1670". Jak zostać gwiazdą hitu Netfliksa?
"Heartstopper" bywa słodki na granicy mdłości (z autoironicznym dowcipem), ale przy tym jest po prostu prawdziwy. Nastolatki są sobą, mają problemy ze szkołą, partnerami i przyjaciółmi. Te bardziej złożone dylematy - jak poszukiwanie własnej tożsamości, doświadczenie wykluczenia i alienacji, zaburzenia odżywiania czy autoagresja, wybrzmiewają subtelnie. Mało tego: są traktowane w pełni poważnie, bez umniejszania czy szyderstwa. Wytrychem jest komunikacja; "Heartstopper" naprawdę uczy nie jak, ale w ogóle - rozmawiać. Daje Know-How rodzicom, emocjonalne wsparcie dzieciakom, a całej reszcie widzów przykleja plasterek na fantomowe bolące kolano, rozbite na początku lat 00.
Trzeci sezon "Heartstoppera" skończyłam z łezką w oku, spływającym make-upem i dojmującą pustką. Nick i Charlie są uroczo zwykli, Tao i Elle szaleńczo zakochani - żaden z licealistów nie śpi z rodzicem swojego crusha ("Szkoła dla elity"), nikt nie nagrywa sekstaśmy ("Książęta), nie próbuje wymienić dziewczyny za hotel ("Plotkara"), a nauczyciele nie podrzucają uczniom narkotyków ("Glee"). Nuda? Nie. Stabilność, motylki w brzuchu i cieszenie się chwilą. Normalność, której można pożądać.
Nick i Charlie. Związek, jaki każdy chciałby mieć
"Hi". Nie wiem, czy tak krótka linijka zapisała się kiedyś w historii rozrywki - proszę, to właśnie się stało. Coś jest w sposobie, w jaki mówią to chłopcy, jakby to jedno słowo kryło cały wszechświat i to, że nie widzą świata poza sobą. Joe Locke świetnie wypada w roli Charliego, a Kit Connor jest bezbłędnym castingiem, wybitnie przekonującym jako Nick Nelson o osobowości golden retrievera. W trzecim sezonie "Heartstoppera" chłopcy muszą intensywnie pracować nad swoją relacją, bo gromadzą się nad nią czarne chmury, które niejednych dorosłych przyprawiłyby o ciarki. Choroba Charliego, wybór uniwersytetu przez Nicka i ewentualna przeprowadzka: brrr. Tam logika nie idzie w parze z uczuciami, a oni mają zaledwie naście lat. I co? Muszą sobie z tym poradzić, chociaż buzujące hormony nie stoją po ich stronie.
Mimo wszystko ich związek stale się umacnia. To ciężka praca, ale też zwykła codzienność. Słowa walidacji. Drobne przysługi. Uwaga. Bliskość i dotyk. Uczenie się nawzajem wyznawania uczuć. Nick i Charlie całują się non-stop, zaczepiają palcami, napawają się swoim zapachem. Gdy są razem, wydaje się, że najbardziej marzą o tym, by być tak ekstremalnie blisko, jakby zaraz mieli wchłonąć się nawzajem. Słodycz nie przytłacza, jest dobrze zbalansowana, okraszona niebezpodstawną dawką wątpliwości. Rozterki bohaterów świadczą o ich dojrzałości: zachowanie własnej tożsamości, gotowość na fizyczną intymność, faktyczne rozmowy tuż po kłótni
Przede wszystkim: Nick i Charlie nie są tą irytującą, wiecznie sklejoną parą (tutaj korona wędruje do Tao i Elle, chociaż mieli swój redemption arc). Chce się ich razem. Chce się ich dobra i happy endu w tym love story. Widać w tym sens: odprowadzaniu się do domu, pytaniu o samopoczucie, próbach poprawy złego humoru. Niby bare minimum, ale tak - "Heartstopper" tłumaczy, że ludzie właśnie tego potrzebują.
"Heartstopper", sezon trzeci. Nie zapomnijmy o naszych przyjaciołach
Największy problem "Heartstoppera" to duża ilość treści, którą serial próbuje zmieścić w ograniczonym czasie. Po seansie miałam wrażenie, że Nick stał się głównym bohaterem, a reszta postaci odrobinę zgasła. Wątki poboczne co prawda zgrabnie wpleciono w fabułę (cameo Jonathana Baileya w szóstym odcinku niezapomniane, chociaż liczyłam na więcej), a fani dostali kompletny teen serial o dorastaniu. Mi jednak zabrakło głębi - widziałam solidnie zarysowane pionki.
Tao i Elle pokazują, jak NIE zachowywać się wśród znajomych będąc w związku, Charlie normalizuje bliskość między przyjaciółmi, Isaac nieoczekiwanie się outuje i stawia granice, natomiast Tara jest żywym przykładem tego, jak ogromny stres i presja ciążą na barkach młodych ludzi.
Pojawia się wątek eksperymentów z seksualnością, a także dużo większy nacisk na relacje rodzinne. Szkoda, że w tym sezonie nie zobaczyliśmy już Olivii Colman, jako mamy Nicka, lecz dynamika konfrontacji przenosi się do domu Charliego. Od jego bólu, łez i strachu przed rozmową z rodzicami, aż po akceptację i zaufanie - pada trochę gorzkich słów, by wypracować ten kompromis.
Paradoksalnie większą rolę odegrała Tori - god, i wish mieć starsze rodzeństwo, które nie wtrąca nosa w nie swoje sprawy, ale jest - kiedy się go potrzebuje. Jej neuroróżnorodność to kropka nad i w indeksie queerowych dzieciaków.
"Heartstopper". Consent jest HOT
Trzeci sezon "Heartstopper" sukcesywnie dążył do intymności i pokazał ją w całości, wszystkie jej strony. Strach, niepewność, wstyd, ale też ekscytację, niecierpliwość i radość. Sam aspekt rozmawiania o seksie, dzielenia się wrażeniami i oczekiwaniami zdjął z niego wymiar tabu - w kontrze do głupich przechwałek Harry'ego. Serial zupełnie naturalnie promuje consent, bezpieczne współżycie - i chyba absolutnie nikogo nie zdziwi, że uczniowie wiedzę czerpią od siebie nawzajem, a nie z przedpotopowych lekcji edukacji seksualnej, na które naciągają prezerwatywy na ogórki.
"Heartstopper" nie dał się jednak zamknąć w ramce seksshow: nigdy nim nie był, chociaż ostatnie kilka odcinków orbitowało wokół cielesnych uciech - skromnie, ze smakiem. Overall to serial o dorastaniu ze wszystkimi jego zaletami i wadami. Ciepły, z przyjemnie dobranym soudntrackiem (m.in. Tom Odell, Rachel Chinouriri, Troye Sivan, Del Water Gap, Nell Mescal) i bohaterami, którzy są zwykli i prawdziwi. Niektórzy być może wciąż marzą o odziedziczeniu finansowego imperium i życiu w penthousie na Upper East Side (tbh byłoby fajnie). "Heartstopper" daje alternatywę życia, którego można pożądać. Tego, które jest na wyciągnięcie ręki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Heartstopper: Season 3 | Official Trailer | Netflix
Popularne
- Zielony gnom obnażony. Kim jest i skąd pochodzi Crawly?
- Caroline Derpienski we freak fightach? Ile kasy zażądała za walkę?
- USA banuje rekordową liczbę książek. Wśród nich "Harry Potter", "Zmierzch" i klasyki literatury
- "Dokumentalny" Dawid Podsiadło w kinach. Jak zdobyć bilety?
- Fani Liama Payne'a chcą, by ta książka zniknęła. Niepokojące podobieństwo
- Szok dla fanów Burgera Drwala. McDonald's usuwa popularny smak?
- Friz i Wersow polecieli helikopterem na zakupy. "Będą się z nas śmiać"
- Dekryminalizacja marihuany w Polsce. Tusk musi zabrać głos
- Mama Jonasza stanęła za konsolą? Będzie klubowa wersja "Muzykantów"