Troye Sivan - recenzja albumu "Something To Give Each Other"

Troye Sivan. "Something To Give Each Other" - w darkroomie na twink party? [RECENZJA]

Źródło zdjęć: © Terrence O'Connor / materiały prasowe
Maja Kozłowska,
13.10.2023 18:30

Trzeci studyjny album Troye'a Sivana "Something To Give Each Other" to zdecydowanie więcej niż soft pop do poduszki. W 35 minut wzruszył, skusił i złamał.

Masa muzyki, która wychodzi, jest potężną przeszkodą w eksploracji. Jednocześnie jest gwarantem, że wśród chłamu czy jeszcze gorzej, wzruszenia ramion, nawet w homogenizowanym mainstreamie trafi się przynajmniej to kolorowe szkiełko. Które przykuje uwagę melomana, w tym wypadku niezbyt różniącego się od pospolitej sroki.

To trzeba powiedzieć - jesteśmy łasi na ładne melodie. Niekoniecznie skomplikowane. Im prostsze, bardziej rytmiczne i wpadające w ucho, tym lepiej. Jasne, jasne, dużo uogólniam, to nie jest żadna zasada. Jazzowe solówki czy psytrance rządzą się swoimi prawami.

W popie to nadal działa, ale trzeba podkreślić, że radiówka została w większej części wyciągnięta za uszy i po prostu zmuszona do nadgonienia poziomu. Pop kiedyś a pop teraz to jak bar mleczny na głównej ulicy dużego miasta po kuchennych rewolucjach Magdy Gessler. Tak czy siak, to od artysty zależy, czy udanych.

Troye Sivan na swoim trzecim albumie "Something To Give Each Other" moim zdaniem zaliczył totalny glow up (świeczka dla Nikity), jednocześnie nie odcinając się naprędce od ery "Bloom". Pozostała po niej pewna miękkość, lecz już po kilku praniach.

Troye Sivan: okładka albumu "Something to Give Each Other"
Troye Sivan: okładka albumu "Something to Give Each Other" (materiały prasowe)

Troye Sivan robi czary-mary

Album zaczyna "Rush" i to absolutny strzał w dziesiątkę. Ko-cham ten singiel i będę bardzo zdziwiony, jeśli nie trafi do mojego TOP 3 w podsumowaniu Spotify. Jest dziki i energetyczny, huśta się na przeciwieństwach. Z jednej strony ma w sobie ogrom maskulinistycznej energii, zazwyczaj - niechcianej, tu - bardzo pożądanej. Z drugiej zaś jest zadziorny w chochliczy, wręcz niewinny sposób. Szybka perkusja łamana na chór osiłków z szatni w siłowni i wysoki wokal. Odrobinę żałuję, że w wersji studyjnej brak chropowatego crescendo z teledysku, które jest momentem na zaczerpnięcie oddechu. Ten numer może być imprezowym bangerem, może być oczyszczeniem. Bierz, co chcesz *wink*.

Troye Sivan - Rush (Official Video)

Dalej - stety lub niestety, Troye Sivan schodzi nieco z tonu. Wyobrażam sobie płytę całą z tego pośpiechu i mi się podoba, ALE próg zwalniający absolutnie nie jest przeszkodą. "What's The Time Where You Are" nie musi gonić, bo leci na dopieszczonym bicie z echem wpływów latino. Piano i dzwonki (mówiłam, że Troye jest chochlikiem) wrzucają do tego utworu szczyptę magii, jest się czym zachwycać, bo i muzyką i produkcją. Wpływ retro jest słyszalny i namacalny, lecz nie mamy do czynienia z kolejnym ejtisowym pop songiem. I nie zrozumcie mnie źle, bo ubóstwiam nowego Conana Graya, lecz dużo bardziej urzeka mnie wykończenie niż inspiracja. Ten sznyt pojawia się wcześniej i później - w syntezatorach przypominających zapięcie zamka w "One Of Your Girls" czy organowym tle "Still Got You".

Troye Sivan - One of Your Girls (Official Video)

Troye Sivan: Eksperyment. "Something To Give Each Other"

Mam nieodparte wrażenie, że Troye Sivan na "Something To Give Each Other" stał się jednocześnie bardziej alternatywny i bardziej uniwersalny. To nie idzie ze sobą w parze, a jednak, quality soft pop dostał klubową koronę. Rozpiętość jest ogromna, kompozycje są oddalone od siebie o całe galaktyki. Raz prawie akustyczne granie, innym jazda bez trzymanki w wyuzdanej klubówce, dalej samplowanie "Back, Baby" Jessici Pratt i ślizganie się po syntezatorach.

Trzeci odsłuch "Something To Give Each Other" dał mi poczucie, że na tym albumie dzieje się więcej niż w moim życiu - to nie jest samozaoranie, doceniam stabilność. Jednocześnie chłonę wymaksowane eksperymenty (te góry w "Silly"? i efekty na nich?), chęć uszczknięcia sobie ze wszystkiego po trochu. Tu muszę jednak przyznać, że partia dęta w "How To Stay With You" sprowadziła mnie do parteru. Dla saksofonu mam taryfę ulgową w rzadkich przypadkach ("Careless Whispear", "SZUBIENICAPESTYCYDYBROŃ"), więc zmierzyłem się z osobistym jump scarem. Będzie to prawdopodobnie moja najmniej lubiana piosenka.

Troye Sivan - Got Me Started (Official Video)

Troye Sivan - "Something To Give Each Other" bez cenzury

Z drugiej strony plasuje się "One Of Your Girls", która pretenduje do miana tych szczególnie lubianych. Porównanie do słodyczy Marabou na maksa mnie zmiękczyło. W stawce wysoko będą wszystkie single - przysięgam, początek "Got Me Started" to moje Imperium Rzymskie. Wcześniej wspomniany utwór "Silly" jest lepszym przedstawicielem bedroomowej muzy niż "In My Room". Prędkie "lalalalalala" na finiszu daje bardzo zmysłowe efekty. Blisko już do poczucia pocałunku, i zmaltretowania języka, który przecież musi się nieźle nagimanstykować. Punkt za kreatywność.

Troye Sivan bardzo prosto wykreował safe space dla wszystkich. Odsłonił się zupełnie, a przyniosło to efekt, który wyobrażam sobie dosłownie jako babyproof. Wszystko na miękko, bez ostrych krawędzi i powierzchni, na których można zrobić sobie krzywdę. Jednocześnie od spodu puka ta druga twarz, która również jest babyproof, ale w zupełnie innym kontekście. "Something To Give Each Other" to dwa w jednym skuteczniejsze niż męskie szampony.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 6
  • emoji ogień - liczba głosów: 1
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0
Starypiernik,zgłoś
Mądry i zdolny artysta, a przy tym naprawdę odważny. Krytykowanych - prawda w " oczy kole ". Mata - jestem " za "
Odpowiedz
1Zgadzam się1Nie zgadzam się