Ether Perel jest cenioną psychoteraputką.

"Therapy speak". Czy pogoń za healingiem czyni nas bardziej samotnymi?

Źródło zdjęć: © @estherperelofficial Instagram
Marta Grzeszczuk,
26.09.2023 16:45

Psychoterapeutka Esther Perel opowiedziała o plusach i minusach rosnącego zainteresowania tematem zdrowia psychicznego. Czy "self-care" może zaszkodzić?

Esther Perel to pochodząca z Belgii psycholożka i psychoterapeutka o polskich korzeniach, pracująca od 30 lat w Stanach Zjednoczonych. Jest autorką książek, prelegentką TED i gospodynią podcastu "Where should we begin?". Specjalizuje się w terapii par. W wywiadzie dla "Vanity Fair" opowiedziała o plusach i minusach popularności zagadnień z zakresu zdrowia psychicznego w mainstreamowym dyskursie.

Esther Perel o plusach popularności terapii

trwa ładowanie posta...

Zapytana o "therapy speak" (gadkę terapeutyczną), która wchodzi do codziennego użytku, Perel podkreślała, że ma to dobre strony. Przypomniała, że jeszcze do niedawna panowało przekonanie, że terapia jest wyłącznie "dla świrów". Psycholożka uważa, że fakt, iż dziś korzystanie z terapii staje się powoli czymś atrakcyjnym, np. u potencjalnych partnerów, jest bardzo interesującą zmianą.

Perel uważa za wartościowe, że coraz więcej osób ma szansę na profesjonalne wsparcie w problemach, z którymi do niedawna musieliby się zmagać praktycznie bez końca. Do tego często w izolacji.

Taco Hemingway w "Makarenie" z nowej płyty "1-800-OSWIECENIE" rapuje: "Mówią mi: 'idź już na terapię', nie wiem, co ma to zmienić. Nie wiem, co powie mi jakiś znachor, czego nie powie mi panna Jenny". Panna Jenny to bohaterka samplowanego w "Makarenie" kawałka Edyty Bartosiewicz. Te wersy dobrze odzwierciedlają to, jak często o terapii myśli się w Polsce.

Tymczasem Perel podkreśla, że terapia jest doświadczeniem relacyjnym, bardzo zniuansowanym i osadzonym w kontekście konkretnej osoby potrzebującej wsparcia. Dobrze przygotowany terapeuta naprawdę wykrzesa z nas więcej jasności i zrozumienia niż ogólniki na Tiktoku, Instagramie czy nawet najlepiej życzący przyjaciele.

Czy "therapy speak" może być niebezpieczny?

Psycholożka ostrzega jednak przed niebezpieczeństwami, które może stwarzać kultura psychologicznego "self-care" (dbania o siebie), na której progu stoimy. Przypomina, że jako istoty społeczne, potrzebujemy nie tyle indywidualnego osiągnięcia wyższych poziomów poznania, zwłaszcza jeśli będziemy z nich patrzeć z góry na innych, a umiejętności lepszego funkcjonowania w relacjach. O tym w zasadzie jest znakomita większość terapii.

To, że nauczymy się używać zaczerpniętej z psychologii terminologii, którą nazywa się obecnie "therapy speak", a Perel opisuje, jako stary, dobry "psychobełkot", nie daje gwarancji pozytywnych zmian. Otwartość na zmianę jest warunkiem wyciągnięcia faktycznych korzyści z terapii. Zrozumienie, skąd wynikają nasze trudności, z którym wielu osobom kojarzy się terapia, to tylko początek. Kolejnym, trudniejszym krokiem jest zmiana sposobu, w jaki funkcjonujemy w życiu poza gabinetem.

Perel przestrzegała też przed niebezpieczeństwami "samoszufladkowania", które może być następstwem zetknięcia się w mediach społecznościowych z jakimś psychologicznym zagadnieniem, np. stylami przywiązania. Uważa, że sprowadzanie siebie lub innych do jednej etykiety w stylu "jestem unikowcem" jest niebezpiecznym spłycaniem bardzo złożonych i indywidualnych zagadnień.

Źródło: vanityfair.com

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 1
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0