Rodzice robią z dzieci celebrytów

Czas powiedzieć STOP rodzicom, którzy publikują twarze swoich dzieci w internecie

Źródło zdjęć: © TikTok
Jakub TyszkowskiJakub Tyszkowski,21.09.2021 12:48

Era mediów społecznościowych wykreowała wiele patologii. Jednym z najgorszych odchyleń charakterystycznych dla obecnych czasów jest typ rodzica, który udostępnia w mediach społecznościowych wizerunek swoich "pociech", "bąbelków", "ptysiów" bez ich zgody.

Wszyscy znamy taką osobę. Koleżanka ze szkoły. Znajomy ze studiów. Współpracownica. W pewnym momencie życia ta osoba staje się rodzicem. Wiadomo, że narodziny dziecka są wydarzeniem przełomowym, absolutnie zmieniającym postrzeganie rzeczywistości, totalnie przewartościowującym priorytety. Tylko dlaczego część rodziców czyni z kilkutygodniowego/kilkuletniego dziecka bohatera swoich social mediów?

Chodzi mi o typ rodzica, który zamienia swoje konto w mediach społecznościowych w konto swojego dziecka. Do narodzin potomstwa ta osoba wrzucała relacje np. z wyjazdów w góry, z wyjścia na siłownię, z czytania książki. Ale po narodzinach bąbelka profil tej osoby staje się profilem typu "MAM DZIECKO, MAM WSZYSTKO" z twarzą malucha wyeksponowaną na każdym zdjęciu i filmiku. Pytanie, czy dziecko sobie tego życzy?

Jest mi niezwykle przykro, kiedy na profilach swoich koleżanek w social mediach widzę kilkumiesięczne/kilkuletnie dziecko w bardzo intymnych sytuacjach - podczas korzystania z nocnika, w trakcie przewijania, kąpieli. Zastanawiam się, jak to dziecko będzie się czuło za kilka-kilkanaście lat, kiedy dorośnie i uświadomi sobie, że jego wizerunek krąży od dawna w internecie. Na pewno zaklaszcze z radości.

Nie chcę podawać przykładów od własnych znajomych tego, jak dorośli mogą skrzywdzić dzieci w social mediach, dlatego sięgnę po przypadek od osoby publicznej. W lipcu 2021 roku Zbigniew Boniek udostępnił na Twitterze wideo, na którym pokazuje, jak jego całkowicie nagi wnuk biega po podwórku. Na byłego prezesa PZPN wylała się fala zasłużonej krytyki, ale mimo to klip nie zniknął z konta "Zibiego".

No bo postawcie się w roli tego chłopaka, który dzisiaj może i ma kaszę w głowie, ale za kilka-kilkanaście lat zrozumie, że cały świat oglądał jego przyrodzenie na "zabawnym" filmiku u dziadziusia. Ale będzie się pewnie cieszył, co? Uhu-hu-hu. Jego koledzy w szkole NA PEWNO nie będą się z niego nabijali.

Sharenting - naukowe określenie na rodziców, którzy robią z dzieci celebrytów

Badacze od lat zajmują się zjawiskiem, które poruszam w tym artykule. Sharenting - czyli połączenie słów shareparenting - oznacza rozpowszechnianie informacji o dzieciach w internecie przez własnych rodziców. Naukowcy, którzy badają ten problem, zwracają uwagę, że kiedy rodzice traktują swoje pociechy jak mikrocelebrytów, odbierają im jedno z najistotniejszych praw - prawo do bycia zapomnianym.

W Polsce badania nad sharentingiem prowadzi dr Anna Brosh z Wydziału Nauk Społecznych na Uniwersytecie Śląskim. W 2018 roku naukowczyni przeprowadziła badanie wśród 1036 rodziców dzieci w wieku przedszkolnym, aby określić związek między poziomem sharentingu, a tendencją rodziców do samoujawniania, a także ich wieku, płci i aktywności na Facebooku. Co się okazało?

  • Niemal co czwarty rodzic nieustannie udostępnia informacje o swoich dzieciach na Facebooku
  • Kobiety wykazują wyższy poziom sharentingu niż mężczyźni
  • Z badań dr Anny Brosch wynika, że rodzice zamieszczają informacje ośmieszające czy wręcz upokarzające dzieci, lub filmy, w których przedstawiona jest perfidna gra na emocjach dziecka

Źródło

Pokolenie dzieci skrzywdzonych w internecie przez rodziców już dorosło

Dla wielu młodych osób jest już za późno, aby samodzielnie zdecydować, czy chcą być w internecie - decyzję za nich podjęli rodzice. Poniżej linkuję do tiktoka pewnej 18-latki. Ma ona żal do swojej mamy, że udostępniała zdjęcia córki w social mediach, które dodatkowo poprawiała "upiększającymi" filtrami. Dziewczyna mówi, że postępowanie matki odbiło się na jej zdrowiu psychicznym.

trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...

Drodzy rodzice, jeśli już MUSICIE bombardować internet zdjęciami swoich dzieci, róbcie to jak...

...Ania i Robert Lewandowscy. Przyjrzyjcie się, jak wyglądają profile na Instagramie najbardziej znanych rodziców w Polsce. Jest tam miejsce na chwalenie się pracą, sukcesami, hobby, wolnym czasem. Tak, Lewandowscy są dumni z bycia rodzicami, ale nigdy nie wrzucają zdjęć lub filmów, na których widać twarze ich pociech. Pod tym względem można brać przykład z najsłynniejszych rodziców w kraju.

Kilka lat temu Ania Lewandowska jasno wytłumaczyła, dlaczego nie upublicznia twarzy swoich dzieci w mediach społecznościowych: - Chcę jej [Klarze] zaoszczędzić okrutnych komentarzy w internecie. Tego boję się najbardziej: ocen. I wszystkiego innego, co w przyszłości będzie mogła przeczytać.

Nie chcę, żeby córka za kilka lat miała do mnie pretensje, że wrzuciłam do sieci zdjęcie, którego ona by sobie nie życzyła. I na przykład po latach ktoś się z niej śmieje. Jeśli przyjdzie kiedyś do mnie i poprosi: "mama, chcę, żebyś mnie pokazywała", zdecyduję się na to.

- Ania Lewandowska
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 1
  • emoji kupka - liczba głosów: 0