Miranda McKeon choruje na nowotwór i odkrywa, że piękno nie zależy od włosów
Miranda McKeon - aktorka z serialu "Ania nie Anna" dzieli się historią swojej choroby nowotworowej i pokazuje, że piękno nie zależy od włosów
Jeśli oglądaliście "Anie nie Annę", czyli feministyczną interpretację "Ani z Zielonego Wzgórza", którą można oglądać na Netflixie, to pewnie kojarzycie Mirandę McKeon. Dziewczyna grała w serialu Józię Pye.
Podobne
- "Emily w Paryżu" komentowana przez francuską influencerkę: "Głęboko gardzę jej strojami"
- Filip Kłoda wyrzucony z The Blaze House przez swoich "przyjaciół"? Influencer choruje na depresję
- Aktor z "Emily w Paryżu" narzeka na to, że jest obiektem westchnień i czuje się uprzedmiotawiany
- Aktorka "Squid Game" przyznała, że bardzo schudła przez popularność serialu: "Nie mogłam jeść"
- Włochy na ekranie - najlepsze filmy i seriale, które zabiorą Cie w podróż
Jeśli jednak nie wiecie, kim jest, to już teraz powinno się to zmienić. Dlaczego? Bo od jakiegoś czasu dziewczyna na swoim Instagramie dzieli się historią swojej choroby i może być inspiracją dla każdego, każdej z nas. McKeon miała tylko 19 lat, gdy w swoich piersiach wyczuła guzek.
Historia, która pomoże innym
W lipcu, już po diagnozie raka piersi, postanowiła, że będzie opowiadać o całym procesie, dzielić się z innymi swoimi doświadczeniami. Miała i ma nadzieję, że jej historia pomoże wielu ludziom i skłoni kobiety do wykonywania badań.
Tutaj od razu odeślę was do naszego tekstu dotyczącego profilaktyki raka piersi. Tam znajdziecie wszystkie najpotrzebniejsze informacje, dowiecie się też, jak możecie wykonać samobadanie piersi. Wiele młodych osób jest przekonanych, że to problem, który ich nie dotyczy, ale jak widzicie, badać trzeba się zawsze i nie ważne, ile macie lat.
Piękno nie zależy od włosów
McKeon przed swoją ostatnia dawką chemioterapii podzieliła się z obserwującymi kolejnym etapem przechodzenia przez chorobę. Aktorka napisała, czemu ogoliła głowę i z czym wiąże się dla niej utrata włosów.
Jeśli spojrzycie na jej zdjęcia lub przypomnicie sobie jej rolę z "Ani nie Anny", zrozumiecie, czemu włosy wywoływały w aktorce tyle emocji i tak bardzo ją stresowały. Do tej pory, pewnie jak większość z nas, czuła, że to one w dużym stopniu definiują ją jako kobietę. Były też znaczną częścią jej pewności siebie.
Teraz, na szczęście, już nie są. Aktorka zdała sobie sprawę, że na jej "urodę" wpływa nie tylko to, jak wygląda, ale także jej osobowość, humor. To, jaką jest przyjaciółką czy też to, jaka jest dla innych. Najbliżsi w końcu kochają ją "za to, jaka jest, a nie za to, jak wygląda".
Wszyscy chyba potrzebujemy tak otwartych, wrażliwych i silnych kobiet, które nie boją się dzielić ze światem swoimi najtrudniejszymi przeżyciami. Mamy nadzieję, że historia i odwaga McKeon zainspiruje was do regularnych, profilaktycznych badań!
Popularne
- "Oi oi oi baka". Kontrowersyjny trend już w szkołach w Polsce
- Wege knajpa w Gdańsku serwuje "stek" z drukarki 3D. W menu mają też inne "mięsa"
- Budda oburzony zachowaniem dziecka. "To przegięcie pały"
- Nastoletnia Julia popełniła samobójstwo. Jej oprawczyni nagrała "przeprosiny"
- Upadek Człowieka Lodu? Wim Hof latami skrywał tajemnicę
- Beyoncé i Jay-Z tracą obserwatorów. Ludzie wierzą w teorie spiskowe
- Bracia Menendez wyjdą na wolność? Córka Erika przerywa milczenie
- Oddany fandom Julii Żugaj. Na czym polega fenomen dziewczyny?
- Jelly Frucik mocno o "Dzień Dobry TVN". "Wyszedłem na patolę"