Joga i sztuki walki zagrożeniem dla katolików? Ksiądz nie ma wątpliwości

Ks. Marek Radomski jest proboszczem parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Chojniku, wsi położonej w woj. małopolskim. Z bio na portalu X dowiadujemy się, że jest duchownym rzymskokatolickim o 21 lat, a obecność na dawnym Twittrze "to takie trochę moje okno na świat". Jak to z portalami obsługiwanymi przez algorytymy bywa, okno księdza jest dość wąskie i wychodzi na jedną stronę rzeczywistości. Cytaty z Biblii są na profilu duchownego przeplatane skrajnie konserwatywnymi reakcjami na bieżace wydarzenia, najczęściej polityczne.

22 sierpnia szerokim echem odbił się wpis ks. Radomskiego na temat zagrożeń duchowych. Proboszcz napisał: "Czego katolicy nie rozumieją w tym, że praktykowanie jogi może być zagrożeniem duchowym w ich życiu? Hindusi konwertujący na chrześcijaństwo jogi nie uprawiają. Rezygnują z niej". Wywodząca się z tradycji hinduizmu joga, to aktywność polegająca na łączeniu konkretnych układów ciała z ćwiczeniami oddechowymi. Od dziesięcioleci jest popularna również w świecie zachodnim, w tym w Polsce.

Wiele osób nie dostrzegało połączenia między ćwiczeniami mającymi poprawić sprawność i samopoczucie (bo tak do jogi podchodzi większość uprawiających ją w Polsce), a "niebezpieczeństwem duchowym". Jedna z nich dopytała: "A tak konkretnie to co ma być tym zagrożeniem? Bez złośliwości. Jestem po prostu ciekaw. Sam jestem niewierzący ale jakieś pojęcie o religiach mam i nie widzę tu żadnej kolizji". Ks. Radomski pośpieszył z wyjaśnieniem: "Joga = hak. Hak, który ma energię kundalini ze mnie wyrwać i włączyć ją boskość". Warto zauważyć, że duchowny zdaje się uważać, że pochodząca z hinduizmu energia kunadalini rzeczywiście występuje.

W komentarzach pojawiło się też wiele żartów, niektóre autor oryginalnego wpisu zdawał się brać na serio. Padło pytanie: "A karate?". Ks. Radomski odpisał: "Sztuki walki ogólnie też są zagrożeniem duchowym. One są po pierwsze formą modlitwy kierowaną ku demonom. A dopiero na drugim miejscu, albo i dalszym, są sztuką walki".

Użytkownik @FrontCnot zabrał się za zweryfikowanie śmiałych tez duchownego. Napisał: "Proszę o podanie źródła (publikacja, dane statystyczne), które potwierdza, że Hindusi po przyjęciu chrztu przestają uprawiać jogę. Z badań przeprowadzonych na przełomie lat 2019 -2020 wynika, że jogę uprawia 24 proc. hinduskich chrześcijan, a zatem ponad 8 milionów ludzi". W przeciwieństwie do duchownego komentujący załączył tabelę z wynikami badania religijności ludności Indii.

Ta tabelka pokazuje jeszcze jeden fakt. Nie wszyscy mieszkańcy Indii są wyznawcami hinduzimu. Nie pomaga tu język polski, w którym w dalszym ciągu słowo Hindus jest używane zarówno w stosunku do obywateli Indii, jak i wyznawców hinduizmu. Według ostatniego spisu powszechnego 13 proc. populacji Indii wyznaje Islam, a ponad 2 proc. jest chrześcijanami (najczęściej z chrześcijańskich rodzin, nie w wyniku konwersji). Przy populacji liczącej 1,4 mld. osób, to ponad 33 mln ludzi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Całą dyskusję skwitował użytkownik @Skrajne Centrum. Napisał: "Właśnie przez takie brednie tracicie praktykujących. Naprawdę myślicie, że wierny wkręci się w jakiś buddyzm przez to, że lubi się pogimnastykować przy muzyce? Że tam go będzie szatan kusił? Więcej modlitwy, mniej Twittera polecam". Jego apel pozostał bez odpowiedzi, ks. Radomski napisał w nowym wpisie na X: "No, w końcu wątek z przytupem. I to rozumiem!".