Tampony z gąbki morskiej przejmują social media? Ginekolodzy biją na alarm
W internecie pojawił się nowy eko trend. Niektóre kobiety testują gąbki morskie jako zamienniki standardowych tamponów czy podpasek. Ginekolodzy biją na alarm.
W ostatnich latach temat ekologii zyskał dość sporo atencji. Wiele osób wciąż poszukuje bardziej przyjaznych dla środowiska rozwiązań. Najczęściej te dotyczą segregacji odpadów, zakupach w lumpeksach czy rezygnacji z plastikowych słomek. Obecnie można dostać eco zamienniki praktycznie wszystkich z pozoru jednorazowych rzeczy. W sklepach pojawiły się już nie tylko wielorazowe pudełka, ale też waciki, patyczki do uszu, owijki na kanapki, a nawet "case'y" na dezodorant.
Temat ekologii dotknął również strefę menstruacyjną. Kobiety coraz częściej decydują się na zakup kubeczków menstruacyjnych, bielizny chłonnej czy wielorazowych wkładek. Teraz zrobiło się głośno o kolejnym, wielorazowym trendzie - gąbkach morskich. Wiele osób korzysta z takich pod prysznicem, ale teraz promuje je się jako ekologiczny zamiennik tamponów. Przyciągają obietnicą naturalności i biodegradowalności, a także wizją ograniczenia ilości odpadów. Jednak to, co prezentowane jest jako "eko hit", w opinii ekspertów może stanowić realne zagrożenie dla zdrowia.
Tampony z gąbki morskiej przejmują social media?
Tampony z gąbki morskiej to w rzeczywistości naturalne gąbki wydobywane z dna oceanu, które po wysuszeniu i oczyszczeniu bywają stosowane jako zamiennik klasycznych produktów menstruacyjnych. Wyglądają niepozornie - są miękkie, elastyczne i łatwo dopasowują się do kształtu ciała. Wiele osób podkreśla, że mają być tańsze, bardziej naturalne i potencjalnie wielokrotnego użytku. Brzmi to kusząco, jednak problem zaczyna się tam, gdzie w grę wchodzi bezpieczeństwo.
Jak wyjaśnia instagramowa ginekolożka dr Agnieszka Nalewczyńska, regularnie trafiają do niej pacjentki, które mają problem z usunięciem gąbki lub zgłaszają stany zapalne. Gąbki, które nie posiadają sznurka czy odpowiedniego kształtu, mogą łatwo się zaklinować. Co gorsza, zdarza się, że fragmenty materiału odrywają się i pozostają w pochwie, co prowadzi do infekcji i wymaga interwencji lekarskiej.
Ginekolodzy biją na alarm
Równie poważny problem stanowi struktura samej gąbki - jej porowata powierzchnia sprawia, że niezwykle trudno jest ją dokładnie oczyścić. Nawet jeśli wydaje się umyta, w jej wnętrzu mogą pozostawać bakterie, które szybko namnażają się w ciepłym i wilgotnym środowisku.
Eksperci podkreślają również, że gąbki morskie nie przechodzą standardowych badań ani certyfikacji, które są obowiązkowe w przypadku klasycznych tamponów, kubeczków menstruacyjnych czy dysków dopochwowych. Brak testów medycznych oznacza, że nie ma pewności co do ich sterylności ani bezpieczeństwa kontaktu z błoną śluzową. To sprawia, że ich stosowanie jest czymś w rodzaju eksperymentu przeprowadzanego na własnym ciele.
Źródło: Ofeminin
Popularne
- Julia Wieniawa - "Światłocienie" nudzą i bawią [RECENZJA]
- Antyki, czyli kuchnia babci na TikToku. Wywiad z ikonicznym twórcą
- Bagi na liście Forbes 30 under 30. Znalazł się tam szybciej od Friza
- Nowa dziewczyna Wardęgi została youtuberką. Ujawniła swój cel
- Znamy cenę biletów na Doję Cat. Na miejsca przy samej scenie trzeba się wykosztować
- Lola Young odwołała trasę koncertową? Wszystko przez dramatyczny wypadek na scenie
- Monika Kociołek nie dostała paczki od Apple. Ma pretensje do firmy?
- Wejdą nowe smaki Wojanków? Internet huczy od pogłosek
- 5 epickich zestawów McDonald's. Ślinka cieknie na sam widok