Julia Wieniawa - "Światłocienie" nudzą i bawią [RECENZJA]
Drugi album Julii Wieniawy zachwyca produkcją, potrafi zaskoczyć brzmieniem, ale całkowicie gubi się w tekściarstwie. "Światłocienie" to dalej jest quality pop - ale zdecydowanie nieperfekcyjny.
Po dość długiej przerwie od polskiej muzyki na pełnej wracam do słuchania - i idealnie łapię się na premierę drugiego albumu Julii Wieniawy. Przyznaję, że jej debiut nie grzał, ni ziębił: po prostu się wydarzył, nie zmienił chemii w mózgu, choć tytułowe "Omamy" bujały. Aliteracje w refrenie piosenki były chwytem niemal poniżej pasa, lecz kupiłem go i będę bronić własną piersią. To sztuka, nie grafomaństwo!
Podobne
- Djo i psychodelia z drugiej ręki. Pogubiona treść w "The Crux" [RECENZJA]
- Julia Wieniawa zaprosiła fankę na scenę. Dziewczyna zatańczyła do utworu "Kocham"
- Orange Warsaw Festival 2025. "Chappell Roan napisała mi DM: przygotuj się na warszawski tłum"
- Polska artystka lepsza od Taylor Swift? Płyta Kathii rozkłada na łopatki [RECENZJA]
- Cudze chwalicie, swego nie znacie. EP-ka "Random" Przemka Kucyka to złoto [RECENZJA]
Tym sposobem do "Światłocieni" podchodzę ze względnie świeżą głową. Jedyne, co w niej mąci to wizja live performance'ów Julii Wieniawy. Dzieło definitywnie ma się bronić solo, nago, sauté, takim, jakim zostało stworzone. To, co dowiezione to jakość na streamingu - punkt wyjścia i punkt odniesienia. W takiej formie album artystki jest jak przystawka: lekka, mała, nienachalna, robiąca apetyt na więcej. Dopiero na żywo ma potencjał na stanie się daniem głównym. Natura growera (moja ulubiona) być może jeszcze pozytywnie da się we znaki (zobaczymy za trzy do pięciu kolejnych odsłuchań), aczkolwiek aktualnie trzymam kciuki, że takie hors-d'œuvre w domowym zaciszu będzie wystarczającym bodźcem i dążeniem do full experience. "Światłocieniom" audio tego wytrychu niestety brakuje.
Julia Wieniawa: druga płyta - granie na miękko
"Światłocienie" mają reprezentować dualizm, lecz ta referencja do podwójnej natury czy alter ego przejmującego kontrolę, nie do końca panuje nad formą. Julia Wieniawa wydaje się być rozdarta - czy robić bezpieczny pop, czy może jednak grać va banque, eksplorować i świntuszyć. Pościelówy i pulsująca elektronika rodem z soundtrackowej sceny z netfliksowego anime już nie szokują, więc i ten kontrast się powycierał, zmazał i wykruszył. Oczywiście dalej możemy rozmawiać o potencjalnych hiciorach z efektem helikoptera, zamkniętych oczu, szumu w uszach i bycia dizzy, jednak w gruncie rzeczy nawet i te utwory są jakieś podejrzanie gładkie.
Niejednomierna struktura "Światłocieni" w teorii prowadziła do wzlotów i upadków, przenikania się, naruszania tekstur, burzenia porządku wszechświata. Na dłuższą metę album jest jednak monotonny: mimo drgającego bitu, mimo orientalnych naleciałości, mimo nieoczywistych gości. Drugi album Julii Wieniawy oczywiście ma swoje momenty, a na pewno nie jest po prostu przeciętny. Produkcyjnie - topka, muzycznie - asekuracja. Tekściarstwo - chaotyczne, wokal - bez zarzutu. "Światłocieni" realnie chce się słuchać - tak dobrze nagrana jest ta płyta, tak dobrze zrobiona jest ta płyta. Problem niestety tkwi w tym, że jakość produktu przewyższa jego wartość artystyczną.
Julia Wieniawa - Skoki w Bok
"Światłocienie" - eksperyment w kontrolowanych warunkach
Disco, pop, ballady, inspiracje latami 70. i 80., momentami mocno "rojstowy" vibe - czy ja serio narzekam na jednostajność? Wyjaśniam: ona atakuje bezpośrednio w piosenkach, które po pierwszym bridge'u i refrenie nagle tracą na świeżości i stają się po prostu przewidywalne.
"Na ustach" mogłoby być bopem - niby spełnia wszystkie wymagania idealnego pop songu, ale gdzieś w połowie zainteresowanie wyparowuje - a może to przez tekst "Wychodzę z ram // Dla ciebie mogę nawet jeśli chcesz polubić Paryż // I to nie tak, że przed tobą gram".
Singlowe "Kocham" jest za to niesamowicie markowe, seksowne - chcę wierzyć, że prawdziwe. Manifestacja kobiecości w jej najlepszej wersji i ulubiona piosenka wszystkich performatywnych mężczyzn: polish edition.
Ciężko przebrnąć przez "Wybaczam" z Pezetem - to może być jedyny skip na płycie. Paweł z Ursynowa nawinął ultra średnio, w jego zwrotce brakuje totalnie jakiegoś cliffhangera - właściwie czegokolwiek, co zbudowałoby napięcie. Julia Wieniawa łaskawie kończy starą relację krzyżykiem na drogę, szkoda, że nie da się tego zanucić, można co najwyżej się do tego pobujać.
Światłocienie raz po raz przewijają się w tekstach poszczególnych piosenek mniej i bardziej subtelnie jako motyw przewodni - w tej bezpośredniej wersji, niestety pas. Kocham imprezy tematyczne, ale theme powinien być serwowany ze smakiem. Tutaj ten gadżecik wciskany jest zbyt ostentacyjnie.
Julia Wieniawa - Kocham
"Światłocienie" - miło się słucha, ciężej się trawi
Przyznam za to z przyjemnością, że przejście od "Światłocieni" do "Skoków w bok" jest totalnie mistrzowskim posunięciem. Doceni tylko ten, kto słucha płyt w całości i od deski do deski, do czego ogólnie - zachęcam. Ale i tutaj pozytywy się kończą. Pochwalę brzmienie, produkcję, orient i zjawiskowy klip. Słowa brzmią za to jak napisane przez kogoś, kto chałupniczo dorabia na klepaniu w kąkuter. Lekka kraksa.
Tekściarstwo - to największa kula u nogi Julii Wieniawy. Nie każdy jest poetą, nie każdy będzie Błażejem Królem, lecz aspirując do quality popu, artystka musi dorastać do pewnych standardów, które nie tolerują częstochowskich rymów i wymagają narracyjnej spójności.
But c'mon - czasami chcemy się tylko dobrze bawić. W tym klimacie Julia Wieniawa radzi sobie wręcz wybitnie: "Tańcz jak ci zagram" z Dziarmą, "Nie będziemy tęsknić", "Szpilki" w trio z Zalią i Julią Pośnik czy "Od nowa" są jak małe przyjemności, wypisz-wymaluj imprezowe bangerki.
Julia Wieniawa - Skoki w Bok
Buja? Buja. Po co drążyć temat?
"Światłocienie" Julii Wieniawy, czyli album, który ma walczyć z syndromem drugiej płyty ostatecznie robi to dobrze. Progres od "Omamów" jest niezaprzeczalny - wokalnie, kreatywnie i muzycznie. Najnowszy krążek artystki nie wywoła rewolucji, nie wyrwie nikogo z "Matrixa", lecz będzie co najmniej miłym dopełnieniem do kawki, miejskiego korka, wypełni ciszę w mieszkaniu, nie przeszkadzając w czytaniu książki, a jeśli będzie trzeba - rozkręci imprezę. I... może tyle serio wystarczy.
W temacie julia wieniawa
- Julia Wieniawa zaprosiła fankę na scenę. Dziewczyna zatańczyła do utworu "Kocham"
- Julia Wieniawa wyznała, że całowała się z dziewczyną. Powtórzy to na trasie?
- Influencerka zerwała z chłopakiem przez... Julię Wieniawę? (To nie tak, jak myślicie)
- Julia Wieniawa zakończyła feminizm? Giga drama po jednym tiktoku
Popularne
- Koniec klasycznego języka? Liczba 67 została słowem roku
- Julia Żugaj nie przeszła do finału "Twoja twarz brzmi znajomo". Które miejsce zajęła?
- Edzio wyprowadził się z Polski. W nowym kraju zacznie od nowa
- Przełom w sprawie Buddy? Wiadomo, co z pieniędzmi z loterii
- Wersow poleciała samolotem do fryzjera. Teraz tłumaczy się widzom
- Bagi i Magda wzięli ślub na parkiecie? Teraz wszystko układa się w całość
- Skandal na planie "Stranger Things"? David Harbour pod lupą
- Lady Gaga wystąpi w Polsce w 2026 r.? Fani mają dowody
- Katy Perry spełniła swój teenage dream? Nie uwierzysz, co stało się podczas show w Krakowie [RELACJA]





