Szaleństwo na koncercie Taylor Swift. Nie, nie ogłosiła "Rep TV"

Trasa koncertowa "The Eras Tour" powoli dobiega końca. We wtorek 20 sierpnia odbył się ostatni europejski występ w jej ramach. Taylor Swift po raz ósmy wystąpiła w Londynie. Ogromna liczba fanów była przekonana, że właśnie podczas tego show artystka ogłosi, kiedy wypuści chyba najbardziej oczekiwaną płytę, czyli "Reputation (Taylor's Version)". Niestety, nie doczekali się tego. W zamian za to otrzymali dwie wspaniałe niespodzianki, a także świetne piosenki podczas akustycznego segmentu.

Większość fanów Taylor Swift była przekonana, że to właśnie podczas ostatniego koncertu w Londynie doczekają się ogłoszenia "Rep TV". W mediach społecznościowych przekonywali się nawzajem, że ta teoria musi się sprawdzić. Streamy z Wembley oglądało kilkaset tysięcy osób z całego świata. Wszystko po to, aby nie otrzymać daty premiery jednej z najpopularniejszych płyt Taylor. Widzowie nie mieli jednak na co narzekać. Na scenie pojawiła się bowiem Florence Welch, a także Jack Antonoff.

Taylor Swift doskonale wie, w jakie teorie wierzą jej fani. W 2021 r. podczas rozmowy z mediami przyznała, że uwielbia śledzić TikToka i oglądać filmy, w których ludzie próbują odgadnąć jej kolejny ruch. Bez wątpienia zdawała więc sobie sprawę, że większość osób słuchających jej muzyki spodziewała się ogłoszenia daty premiery płyty w Londynie. Właśnie dlatego wyszła na scenę w pomarańczowych strojach. Nawiązała w ten sposób do koloru winylu "Reputation" i dała obecnym na Wembley nadzieję.

Fani zebrani na stadionie spodziewali się, że podczas wykonywania piosenek z "Reputation", Taylor pokaże się w nowym stroju. Jest on bowiem jedynym, który nigdy nie został zmieniony podczas trwania całej trasy. Sporo ludzi zauważyło, że zaczyna się rozdzierać. Niestety, nikt nie doczekał się nowego stroju. Artystka wyszła w tym, w którym występowała dotychczas. Wtedy ludzie zaczynali tracić nadzieję na ogłoszenie czegokolwiek.

Nadzieja jednak wróciła, gdy podczas wykonywania piosenek z "The Tortured Poets Department" nagle na scenie pojawiła się Florence Welch. Artystki zaśpiewały wspólny utwór "Florida!!!". Tym, co zaskoczyło wszystkich, był fakt, że Florence nie pojawiła się w segmencie akustycznym, jak wcześniejsi goście. Taylor przygotowała specjalne miejsce pomiędzy innymi utworami specjalnie dla tego numeru. Dodatkowo cały stadion zaczął świecić na zielono. Nadzieja na "Rep TV" wróciła.

Florence na scenie nie była jedynym powodem, przez który ludzie na nowo zaczęli wierzyć, że "Rep TV" nadchodzi. Fani zauważyli, że producent muzyczny Jack Antonoff opuścił namiot dla gości VIP. Domyślali się, że wystąpi podczas akustycznego segmentu, zaśpiewa z Taylor "Getaway Car", oczywiście z "Reputation". Nie mylili się. Dokładnie to się wydarzyło. Artyści wykonali mashup "Death By A Thousand Cuts" oraz "Getaway Car". I co? I nic. Jack zszedł ze sceny, a Taylor zasiadła przy pianinie.

Na pianinie wykonała numer, którego wszyscy się spodziewali, czyli "So Long London". Jest to numer, w którym Taylor Swift żegna się ze stolicą Anglii, a także kończy jej sześcioletni związek. Trzeba przyznać, że było to przepiękne pożegnanie z tym miastem. Na koniec koncertu piosenkarka ogłosiła teledysk do "I Can Do It With A Broken Heart" z nagraniami zza kulis. Aktualnie swifties wierzą, że jest to dowód na to, że powstaje dokument o "The Eras Tour". Czy się to sprawdzi? Tylko Taylor wie.