TOP 5 teledysków z 2025 r., które mogłyby być filmami. Nie jesteście gotowi na te produkcje

Kto nigdy nie szukał piosenki, pamiętając jednie fabułę teledysku, nie zna życia. Jeszcze 10 lat temu kanały takie jak Eska TV, MTV, 4Fun TV leciały w każdym polskim domu. Niezobowiązująca muzyka i zachwycające produkcyjnie - na tamten moment - teledyski niektórym wypełniały niechcianą ciszę w mieszkaniu, a dla innych były codziennym kontaktem ze światową popkulturą.

Obecnie znaczenie teledysków wciąż maleje - klipy powoli stają się wytworem dla koneserów lub fanów danego artysty. Muzyczne stacje stopniowo odchodzą w niepamięć, czego dowodem jest np. głośna decyzja Paramount Global o tym, aby zdjąć większość kanałów MTV. Telewizyjne bloki video-klipów wyparły platformy takie jak YouTube, TikTok, Instagram czy Spotify. Coraz więcej portali zwiększa formaty, które mogą być dodawane przez użytkowników. Nawet wcześniej wspomniany Spotify dodał możliwość oglądania teledysków bezpośrednio w aplikacji.

Wciągu ostatnich miesięcy dostaliśmy sporo dobrych produkcji o ciekawej oprawie graficznej. Zrobiłam mały reserch i wytypowałam pięć teledysków, które zdecydowanie przyciągają wzrok. Oto lista klipów, które mogłyby być pełnometrażowymi filmami:

• Demi Lovato - "Kiss"

Akcja filmu rozgrywała się w Berlinie - stolicy rave'u, mocnych imprez i hot gejów. Intrygujące, ale brudne kadry, które oddają klimat miasta, bohaterowie rodem z "Euforii" i fabuła vibe'em przypominająca erę BRAT Charli xcx. Twórcy produkcji skupili się na formie, a mniejsza wagę przyłożyli do treści - prosta historia, ale opowiedziana w slay obrazkach. Film to typowy young adult, gdzie bohaterowie odkrywają swoją tożsamość. Głównym motywem są tytułowe pocałunki, będące zarówno walutą wymienną, jak i środkiem do znalezienia trwalszych relacji.

• Lady Gaga - "Abracadabra"

Film to połączenie "Step Up", "High School Musical" i horroru A24. Akcja toczy się w futurystycznym mieście, gdzie taniec to nie tylko sztuka - to ryzyko. Co roku odbywa się tu wielki turniej taneczny, który otwiera drogę do sławy i dostatku. Jeśli zaryzykujesz i weźmiesz w nim udział, to masz szansę na lepsze życie, jeśli jednak w międzyczasie pomylisz się w choreografii - natychmiastowo giniesz. Każdy krok, każdy obrót, każdy gest może zaważyć na losach głównych bohaterów.

• Taylor Swift - "The Fate of Ophelia"

Film to feministyczny musical w stylu neo-burleski, gdzie każda scena wygląda jak połączenie "Moulin Rouge", "Czarnego Łabędzia" i "Wielkiego Gatsby'ego" w jednym. Akcja dzieje się w alternatywnym, art déco świecie lat 20. XX wieku, gdzie kobiety występują w zmysłowych, teatralnych pokazach, ale ich twórczość kontroluje jeden mężczyzna - tyraniczny impresario, który traktuje je jak własność. Główna bohaterka to największa gwiazda rewii - jest perfekcyjna i posłuszna, dopóki nie odkrywa, że mężczyźni odebrali jej wolność. Po dramatycznym występie ucieka z kabaretu i zakłada własną grupę burleski, w której kobiety same decydują o sobie, swoich ciałach i scenicznej narracji.

• Conan Gray - "Vodka Cranberry"

Film w klimacie serialu "Heartstopper", ale bez ciepłego, cozy zakończenia. Ma potencjał na zostanie nowym "Tamte dni, tamte noce". Akcja dzieje się w małym nadmorskim miasteczku w Kalifornii, gdzie dwóch chłopaków zakochuje się w sobie podczas ostatnich tygodni wakacji. Ich relacja jest delikatna, czuła i trochę chaotyczna - jak tytułowy drink. Słońce, polaroidy, zapach oceanu - czujecie ten vibe? W przeciwieństwie do klasycznych historii, ta kończy się rozstaniem.

• Addison Rae - "Fame is a Gun"

Film, który wygląda jak miks "Słodkie zmartwienia" i "Aniołki Charliego", ale w wersji VHS. Kicz, błysk i camp energy. Główna bohaterka jest byłą gwiazda pop, która odkrywa, że jej dawny girlsband to tak naprawdę grupa szpiegów w spódniczkach mini. Całość dzieje się w 1999 r. - są telefony z klapką, brokatowy błyszczyk i samochody w pastelowych kolorach. Film byłby totalnie przesadzony, ale właśnie o to chodzi - satyra na świat sławy.