Jak osiągnąć sukces w korpo? "Wprowadzam zasady zarządzania z lat 90."
Afera z Tomaszem Lisem dotycząca mobbingowania pracowników, niestosownego zachowywania się w miejscu pracy i naruszania nietykalności cielesnej przybrała nieoczekiwany obrót. Prokuratura umorzyła postępowanie, a internauci kpią z argumentu o "sposobie zarządzania z lat 90.".
Tomasz Lis w maju 2022 r. został nagle zwolniony z funkcji redaktora naczelnego magazynu "Newsweek". Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska nie podało oficjalnych przyczyn zakończenia współpracy z dziennikarzem. Krótko później pojawiły się doniesienia o licznych niepokojących zachowaniach Lisa. Służby pracowały nad sprawą naruszenia nietykalności osobistej jego współpracowniczek, jednak prokuratura ostatecznie umorzyła postępowanie z powodu przedawnienia czynu.
Podobne
- Pokolenie Z nie nadaje się do pracy w handlu? "Pyta co chwilę o bony"
- Młodzież niech robi za darmo. Szkoda, że doświadczeniem nikt się nie naje
- Generacja Z nie łączy studiów z sukcesem? Naukowcy są zgodni
- Wyzwolone Gen Z. Rezygnują z pracy na oczach tysięcy widzów
- Najjjka prosi o pieniądze. "Nie mam pracy przez oskarżenia"
"Tomasz Lis […] podjął próbę pocałowania kobiety w usta, jednak ona zdołała się przed tym uchylić" - czytamy w dokumentach, do których dotarł Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski. "Tomasz Lis miał pójść za nią przyspieszonym krokiem, złapać ją za twarz, przycisnąć do ściany i pocałować w policzek, mimo że kobieta próbowała się wyrwać".
To nie mobbing. To tylko "styl zarządzania z lat 90."
Oprócz odpowiedzialności za naruszanie nietykalności cielesnej o podłożu seksualnym, wokół Tomasza Lisa krążyły też zarzuty o mobbing: opowiadanie nieprzyzwoitych żartów, stosowanie wulgaryzmów względem pracowników czy wybuchowość i emocjonalność.
"Tomasz Lis nie był mobberem. Był szefem, którego styl zarządzania zatrzymał się w latach 90. - jego grubiańskie zachowania, dowcipy z seksualnym podtekstem, straszenie utratą pracy, władczy styl zarządzania, budziły coraz większy sprzeciw podległych mu osób. Do redakcji 'Newsweeka' przychodzić zaczęli również ludzie młodzi, wychowani w nowoczesnym społeczeństwie, którzy zupełnie nie rozumieli, że model zarządzania naczelnego 'Newsweeka' był kiedyś standardem w mediach i oceniali go jako nieakceptowalny" - cytujemy za WP prokuratorkę Edytę Dudzińską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
ZETKACPER: CHCĘ ZOSTAĆ POLITYKIEM!
Dziś mobbing, kiedyś standard? Ach, te roszczeniowe Zetki
Komentarz o zarządzaniu z lat 90. prędko stał się internetowym memem. Warto podkreślić, że to na młodych ludzi i nowych pracowników dopiero zaczynających karierę przerzucono odpowiedzialność za nieodpowiednie zachowanie szefa. Bo przecież nie jest tak, że przełożony zachowuje się źle względem podwładnych, nigdy w życiu. To oni nie potrafią się dostosować i oczekują, czego? Szacunku? Jasnej i grzecznej komunikacji? Janusze biznesu słysząc uzasadnienie prokuratorki, pewnie zacierali ręce. Autorytet wskazuje, że wyszło na ich.
Pewien internauta zdecydował się pociągnąć dowcip niezwykle efektywnego modelu biznesowego. Na portalu X napisał:
Aktywizacja komentatorów powiodła się znakomicie. Internauci wręcz prześcigają się w wymyślaniu "świetnych" metod motywujących ludzi do pracy. Rodem z najntisów.
"Kawa tylko dla zarządu". Miły powrót do przeszłości
Co będzie dla pracowników dodatkowym bodźcem do osiągania jak najlepszych wyników? Presja. Krzyk. Poniżanie. Lata 90. welcome to, za to profesor Marcin Matczak dalej narzeka, że młodzi ludzie nie potrafią przyjąć krytyki.
Pomysłów na przywrócenie "stylu zarządzania z lat 90." pojawiło się sporo. Wiele osób wspomina o obowiązkowych niepłatnych nadgodzinach i straszenia listą osób, którą szef ma na twoje miejsce - niewdzięcznego szeregowego pracownika. Zatem: od czego zacząć?
"Od darmowych nadgodzin, bo robota ma być robiona sprawnie, a jak pracownik nie zdążył, to wiadomo, że się obijał" - pisze Emil. "Od kupienia wielkiego segregatora. Segregator należy wypełnić papierami, następnie trzeba go pokazywać podwładnym i mówić, że to są CV ludzi, którzy chcą wejść na wasze miejsce" - dodaje Marcin. "Wpaść do pokoju i z*ebać od góry do dołu pierwszą osobę z brzegu. Nikt nie będzie wiedział, o co chodzi, ale wszyscy profilaktycznie wezmą się za robotę" - proponuje William. "Likwidacja pracy zdalnej, tak, żeby dziury w spodniach współpracowniczek były w zasięgu palca" - podpowiada Zdziwiony Pikachu. "Proponuję zacząć od redukcji kadr o 70 proc., a pozostałym 30 proc. pensje obniżyć do 5 zł za godzinę - podsuwa myśl Gaspar. "Zabrać mydło i papier toaletowy ze wszystkich łazienek. To nie przedszkole" - przekonuje Dziunia. "Darmowy tydzień próbny" - sugeruje Ania.
Nie można też oczywiście zapomnieć o najważniejszej zasadzie: kawa dla zarządu, Lipton dla dyrektorów, dla reszty "Minutka na letniej wodzie, bo szkoda prądu na grzanie zawsze do wrzątku, a taką letnią to i szybciej wypiją, żeby do roboty wrócić" - pisze Mikołaj.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku