Sabrina Carpenter wykorzystana przez Biały Dom. "Ten film jest paskudny i obrzydliwy"

W 2025 r. polityczne będzie absolutnie wszystko. Batonik, który kupujemy w sklepie (jakiś gigantyczny koncern musi go produkować - a skąd wiemy, czy akurat nie wspiera przemysłu zbrojeniowego w pewnym kraju lub nie ogranicza dostępności wody pitnej w biednych państwach?), muzyka, której słuchamy, filmy, które oglądamy.

Niektórzy artyści starają się pozostać neutralni (tak się da?), inni z kolei jasno zaznaczają swoje poglądy na tematy społeczne czy polityczne. Ryzyko zawsze jest: w postaci utraty fanów z tej czy innej bańki. Zmasowane bojkoty jednak rzadko są udane, nawet jeśli w grę wchodzą rzeczy poważniejsze niż różnice w poglądach: np. kwestie przemocowych zachowań - tu spójrzmy na reaktywację The Neighbourhood, których koncert w Polsce wyprzedał się na pniu.

Inna sprawa, kiedy politycy sięgają po "wsparcie" popularnych artystów i próbują wykorzystywać ich do swoich celów. Wiadomo, że wpływ idoli na fanów jest ogromny - wystarczy spojrzeć na kwestię wyborów, zachęcania do głosowania i rosnącej frekwencji. W przeszłości Donald Trump zdecydował się na kontrowersyjny, niepokojący i jawnie bezczelny ruch, przy pomocy AI generując zdjęcia Taylor Swift, która rzekomo udziela mu poparcia w wyścigu o fotel prezydenta USA.

Tym razem case jest podobny. Biały Dom opublikował film, który miał posłużyć ociepleniu wizerunku ICE (Immigration and Customs Enforcement), której deklarowany cel to ochrona USA przed nielegalną imigracją zagrażającą bezpieczeństwu narodowemu. Polityka antymigracyjna (nie chodzi wyłącznie o deportację imigrantów, ale również o wstrzymanie wniosków o legalny powód) to jeden z flagowych "projektów" Donalda Trumpa. Należy podkreślić, że prezydent Stanów Zjednoczonych przekierowuje wykwalifikowanych agentów do zajmowania się migrantami, podczas gdy bezpieczeństwo w innych aspektach, cóż, kuleje, a liczba osób ściganych za inne przestępstwa sukcesywnie spada. W spocie promującym ICE została użyta piosenka "Juno" Sabriny Carpneter, na co piosenkarka zareagowała błyskawicznie. Nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, że nie była zadowolona.

W spocie Białego Domu wykorzystano fragment "Juno", w którym Sabrina Carpenter śpiewa "Have you ever tried this one" - na koncertach na żywo żartobliwie nawiązuje wówczas do jednej z pozycji seksualnych (najczęściej - choć zdarzają się też inne atrakcje jak np. udawanie taksówki w Nowym Jorku). W filmie z oficjalnego konta Białego Domu - podkreślę to raz jeszcze, bo trudno uwierzyć - kiedy pada ta fraza, widzimy kompilację gromienia imigrantów - zakuwania ich w kajdanki, pościgów agentów, dociskania do ziemi.

"Have you ever tried this one? Bye-bye" - podpisał wideo Biały Dom. Straszne.

Sabrina Carpenter zareagowała błyskawicznie. "Ten film jest straszny i obrzydliwy. Nie ważcie się wykorzystywać mnie ani mojej muzyki dla korzyści waszych nieludzkich działań" - napisała artystka pod postem. Fani piosenkarki radzą jej pozwać Biały Dom za naruszenie praw autorskich. Ratio Sabriny na Donalda Trumpa jest dużo popularniejsze od samego spotu. Ten aktualnie został wyświetlony 12 mln razy, natomiast wpis artystki ma blisko 80 mln wyświetleń. To o czymś świadczy...