Monouprawy niszczą bioróżnorodność

Na co nam Zielony Ład? Czy UE chce zaszkodzić rolnikom?

Źródło zdjęć: © canva
Marta Grzeszczuk,
28.02.2024 16:30

Parlament Europejski przegłosował kolejną dyrektywę Zielonego Ładu. Co zawierają nowe regulacje i dlaczego budzą kontrowersje?

Mimo protestów rolników w wielu europejskich krajach, w tym w Polsce, Parlament Europejski przegłosował 27 lutego kolejny element Zielonego Ładu. Dyrektywa o odbudowie zasobów przyrodniczych weszła do przepisów prawnych UE. Za jej przyjęciem głosowało 329 europosłanek i europosłów, przeciwko było 275. Od głosu wstrzymały się 24 osoby.

80 proc. ekosystemów w Europie znajduje się w złym stanie

trwa ładowanie posta...

Do końca 2030 r. państwa Unii zobowiązały się odbudować co najmniej 30 proc. siedlisk naturalnych znajdujących się w złym stanie, a do 2050 r. 90 proc. Dziś w Europie w złym stanie znajduje się ponad 80 proc. ekosystemów. Zakresem rozporządzenia są objęte lasy, obszary trawiaste i tereny podmokłe, a także rzeki, jeziora i koralowce. Jeśli ich niszczenie nie zostanie zatrzymane bezpowrotnie stracimy je dla przyszłych pokoleń. Kraje członkowskie indywidualnie ustalą plany odbudowy, za pomocą których osiągną unijne założenia.

Przepisy zobowiążą państwa do przywracania bioróżnorodności

Rolnictwo oparte na wielkoobszarowym i corocznym uprawianiu jednego gatunku roślin przyczynia się do utraty bioróżnorodności. Ponad 70 proc. ziemi uprawnej w Europie jest przeznaczone na produkcję paszy dla zwierząt (to głównie jęczmień, kukurydza, sorgo i pszenżyto). Monouprawy niszczą bioróżnorodność. Aby ją odbudować państwa Unii będą musiały osiągnąć postępy w wybranych dwóch z trzech obszarów. Chodzi o wskaźnik liczebności motyli na obszarach trawiastych, udział elementów krajobrazu o wysokiej różnorodności na gruntach rolnych lub zasoby węgla organicznego w glebach mineralnych na gruntach uprawnych. To wskaźniki zdrowych ekosystemów, pozwalających m.in. utrzymać żyzność gleby. Obecnie wyjałowione gleby podlewa się coraz większą ilością nawozów, które z kolei niszczą m.in. ekosystemy w rzekach, jeziorach i w morzach. To tańsze, niż weryfikacja sposobu prowadzenia gospodarstw.

Zmiany, których obawiają się m.in. protestujący rolnicy bywają przedstawiane i rozumiane przez niektórych jako "wymysły" UE. Są też używane do lokalnych politycznych rozgrywek. Tymczasem jeśli w sposobie, w jaki eksploatujemy środowisko naturalne, nic się nie zmieni, to po prostu ostatecznie je zniszczymy. Celem unijnej polityki nie jest uprzykrzanie nikomu życia, a utrzymanie możliwości produkcji żywności w Europie dla przyszłych pokoleń.

Polscy politycy przeciwko dyrektywie UE

Za przyjęciem dyrektywy byli europosłowie Lewicy (oprócz posła Liberadzkiego) oraz Róża Thun, jedyna reprezentantka Polski 2050 w PE. Przeciwko dyrektywie zagłosowali wszyscy europosłowie Prawa i Sprawiedliwości (27 osób), Platformy Obywatelskiej (11 osób) oraz PSL-u (2 osoby). Dla oko.press głosowanie skomentował europoseł Andrzej Halicki z PO: "Jesteśmy zdecydowanie za ochroną przyrody, ale zdecydowaliśmy się głosować przeciwko propozycji odbudowy zasobów naturalnych ze względu na to, że zawarte w niej propozycje w sprawie rolnictwa są niedokładne i niejasne".

Inaczej uważał César Luena, poseł sprawozdawca projektu z hiszpańskiej partii PSOE, zrzeszonej w grupie Socjalistów i Demokratów (S&D). Podkreślił, że rozporządzenie pozwoli odbudować zdegradowane ekosystemy, ale odbędzie się to "z szacunkiem dla sektora rolnego". Państwa członkowskie będą miały elastyczność w zakresie nakładania obowiązku przywracania ekosystemów na rolników lub właścicieli prywatnych.

Intensywnie antyunijna narracja rolniczych protestów nie jest do końca zrozumiała. Europejskie rolnictwo wciąż istnieje dzięki unijnym dotacjom. Bez nich nie byłoby konkurencyjne cenowo wobec tańszego importu produktów roślinnych czy mięsa z Afryki lub z Azji. Rolnictwo jest dotowane, żeby zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe wspólnoty.

Ciekawe jest to, że w Polsce unijne przepisy mające na celu zatrzymanie dewastacji środowiska naturalnego mogą dodatkowo budzić opór przez niefortunne tłumaczenie. Trudno zrozumieć, czemu European Green Deal (Europejska Zielona Umowa) jest u nas oficjalnie tłumaczona jako "Zielony Ład". "Umowa" lepiej oddaje charakter wspólnie negocjowanych i głosowanych uzgodnień, "ład" łatwiej przedstawiać jako coś narzucanego.

Źródło: oko.press, europarl.europa.eu

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 1
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 1