TikTok w Rosji to fabryka kłamstw. Wystarczy sypnąć rublami
Władimir Putin kąpie się w krwi renifera, a Wołodymir Zełeński tak naprawdę ma na imię Bayraktar? To kłamstwa, które rosyjscy tiktokerzy przedstawiali swoim fanom jako prawdę. Wystarczył przelew na odpowiednią kwotę.
Rosyjskojęzyczny portal "The Insider" przeprowadził eksperyment na autorach filmów na TikToku. Dziennikarze wyselekcjonowali grupę twórców, którzy po napaści Rosji na Ukrainę zaczęli nagrywać prokremlowskie, antyzachodnie treści. "The Insider" podejrzewał, że część z autorów tworzy patriotyczne treści za pieniądze. Portal postanowił to sprawdzić, zlecając tiktokerom absurdalne tematy filmów. Dziennikarze udawali, że za współpracę odpowiada Kreml.
Podobne
- Polski Batman na TikToku. To ruska onuca, która zakrywa twarz skarpetą
- Rosyjska influencerka nie wyłącza światła w pokoju. Tak chce zaszkodzić Europie
- Meta udaremniła plany Rosji. "Największa akcja dezinformacyjna od wybuchu wojny"
- Wyjadacze ROBAKÓW na TikToku to nowa metoda wyłudzania hajsu. Uważajcie!
- Filip Zabielski znów nagrał politycznego tiktoka. Uderza w Niemcy
Tiktokerzy w służbie Kremla
Tiktokerka Julia Pjatnikowskaja zdobyła miliony wyświetleń na filmach, na których opowiada, że Rosja radzi sobie świetnie mimo zachodnich sankcji. Kobieta zgodziła się opublikować "patriotyczne" wideo za 7 tys. rubli (ok. 420 złotych). "The Insider" zlecił autorce, by nagrała film o tym, że to nie generałowie, tylko prokremlowscy blogerzy są winni wycofaniu wojsk rosyjskich spod ukraińskiej stolicy.
Julia nie śledziła wydarzeń na froncie. Przed nagraniem miała poprosić zleceniodawców, by streścili jej przebieg walk z perspektywy Kremla. Kobieta nadal nie wiedziała, jak zrealizować zadanie. Finalnie wymyśliła film, w którym tłumaczy, że Rosjanie wycofali się spod Kijowa nie z powodu porażki, lecz aby zorganizować korytarz humanitarny.
Kobieta miała przyznać dziennikarzom, że nie dba o to, co dokładnie powie fanom i czy przekaz jest logiczny. Jej jedynym wymaganiem - poza opłatą - miało być to, że nagranie nie powinno być "zbyt ostre".
Блогер из TikTok снимает видео по заказу The Insider
Julia odmówiła przyjęcia pełnej kwoty za zlecenie do momentu, gdy TikTok cofnie ograniczenia nałożone na twórców z Rosji. Przypomnijmy, że w marcu chińska aplikacja do tworzenia krótkich wideo zawiesiła możliwość korzystania z większości jej usług w Rosji. Ograniczenia można obejść za pomocą szyfrowanego połączenia VPN. Mimo to Pjatnikowskaja nigdy nie opublikowała zleconego klipu. W kwietniu całkowicie przestała nagrywać na TikToku.
Rosyjscy tiktokerzy powielają kłamstwa za pieniądze
Niektórzy twórcy podbijali stawkę na treści polityczne. Jeśli wierzyć dziennikarzom "The Insider", Danil Zhandarmow, twórca z 1,5 mln subskrypcji, zażądał 40 tys. rubli za zlecenie (ok. 2380 złotych). Tymczasem standardowa stawka w przypadku tego typu zleceń ma wynosić 5 tys. rubli (ok. 300 złotych). Chodziło jedynie o to, by mężczyzna powiedział, że ukraińska armia jest słabsza od rosyjskiej.
19-letni Jura Chomicz jest właścicielem agencji marketingowej działającej na TikToku. Otrzymał zadanie, by uzasadnić teorię, że Władimir Putin, prezydent Rosji, kąpie się we krwi renifera. Jako argument miał przywołać "powszechnie wiadomą wiedzę", że inni sowieccy przywódcy też to robili. Chomicz i kilku innych twórców mieli zgodzić się nagrać wideo za kilka tysięcy rubli. Tylko jedna osoba odmówiła, bo nie wiedziała jak przedstawić temat.
Tiktokerzy po kilku tygodniach usunęli zlecone nagrania. Z ich kont zniknęły również treści, w których wyrażali poparcie dla działań Kremla.
Как TikTok блогеры работают по методичкам Кремля – расследование The Insider
Wołodymir Zełeński to Bayraktar?
"The Insider" chciał sprawdzić, jak absurdalne tematy filmów może zlecić rosyjskim tiktokerom. Dziennikarze zaproponowali kilku twórcom nagranie, w którym mieli powiedzieć, że prezydent Ukrainy Wołodymir Zełeński tak naprawdę ma na imię Bayraktar, co jest rzekomo związane z jego żydowskim pochodzeniem. Tymczasem Bayraktar to nazwa tureckiego drona. Część osób miało zgodzić się wyprodukować taki film.
Nie wszyscy twórcy byli chętni współpracować przy produkcji politycznych treści. "Już byliśmy o to pytani. Nasi influencerzy nie chcą tworzyć takich filmów, bo obawiają się blokady" - miał powiedzieć dziennikarzom Jegor Charuszin, producent opiekujący się grupą twórców z TikToka.
Rosyjscy użytkownicy TikToka zalani propagandą
"The Insider" wyjaśnia, że TikTok zablokował użytkownikom z Rosji możliwość publikowania filmów i prowadzenia transmisji na żywo. Ograniczenie można obejść za pomocną VPN-u. Nawet jeśli rosyjski twórca opublikuje nowy film używając VPN-u, nagranie obejrzą jedynie osoby, które również używają połączenia szyfrowanego. Oznacza to, że większość osób korzystających z TikToka z Rosji cały czas ogląda treści przesłane w lutym lub w marcu 2022 roku, a nawet wcześniejsze.
Przed wprowadzeniem ograniczeń na rosyjskim TikToku propocja treści pro- i antywojennych miała być równa. Po restrykcjach nawet 93,5 proc. filmów wojennych na rosyjskim TikToku to propaganda - twierdzi "The Insider".
Portal powołuje się na badania Mediascope, z których wynika, że każdego dnia 1/4 Rosjan powyżej 12. roku życia korzysta z TikToka. Jedynie Facebook i Instagram - serwisy uznane w Rosji za ekstremistyczne - odnotowały radykalny spadek użytkowników. Najpopularniejszymi portalami społecznościowymi w Rosji są Telegram i VKontakte.
Инфлюенсер по вызову. Как российский TikTok наводнился проплаченной кремлевской пропагандой
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku