Pospieszalski szuka niszczących "nasze dzieci". Wskazuje na osoby transpłciowe
Jan Pospieszalski w swoim felietonie dla "Do Rzeczy" tłumaczy, kto niszczy "nasze dzieci". Powołując się na badania Instytutu Ona i On szuka odpowiedzi na pytanie, czemu wzrasta liczba osób LGBTQ+.
Jan Pospieszalski jest prawicowym dziennikarzem, który publikuje artykuły w takich portalach jak "Sieci" czy "Do Rzeczy". Właśnie dla tego drugiego tygodnika napisał artykuł o osobach LGBTQ+, w którym szczególną uwagę poświęcił osobom transpłciowym.
Podobne
- "Mam odruch wymiotny". Kaja Godek obraża osoby transpłciowe
- Papież Franciszek popiera osoby transpłciowe? Przekaz dla osób LGBTQ+
- Młode osoby transpłciowe kontynuują tranzycję. Badania: to nie moda
- Oskar Szafarowicz vs osoby transpłciowe. "Prawo równe dla wszystkich"
- Osoby transpłciowe komentują transfobiczne wypowiedzi Kaczyńskiego: "Twój czas się kończy"
Na okładce "Do Rzeczy" widzimy Pospieszalskiego oraz nagłówek "Kto niszczy nasze dzieci". Jak możecie się domyślić odpowiedź na to pytanie jest dla Pospieszalskiego oczywista.
Jan Pospieszalski o osobach transpłciowych
W felietonie pt. "Transseksualność na siłę" Pospieszalski stara się odpowiedzieć, czemu (podobno) wzrosła liczba osób, które decydują się na korektę płci. Uważa, że przez pandemię szybciej doganiamy "zachodnie trendy rewolucji seksualnej" i by to zobrazować przywołuje przykłady historii młodych transpłciowych ludzi, gdzie opisuje m.in. "dramat pewnej rodziny".
Oczywiście Pospieszalski stosuje terminologię uderzającą w osoby transpłciowe, a o ich walce z dysmorfią płciową pisze w sposób lekceważący. Dla niego problemy osób transpłciowych są tylko zachodnim, niebezpiecznym trendem.
"Jeden zaburzony dzieciak potrafi wprowadzić destrukcję w całej klasie. Ministerstwo nie pomaga w zwalczaniu ideologii LGBT w szkołach, która niszczy dzieci, oferując im już nie tylko "kulturową zmianę płci", lecz także amputacje piersi i terapie hormonalne. To zagłada dla całego społeczeństwa i Zachód zaczyna to rozumieć" - czytamy na stronie "Do Rzeczy".
Jan Pospieszalski zapowiada nowe "Do Rzeczy"
Instytut Ona i On walczy modlitwą o "zwycięstwo w wojnie światowej przeciwko rodzinie"
Pospieszalski w "Do Rzeczy" powołuje się również na badania Instytutu Ona i On, w których możemy wyczytać, że co piąta osoba urodzona po 1997 roku deklaruje się jako osoba LGBTQ+.
Misją działającej od 2017 roku fundacji jest: "szerzenie rzetelnej wiedzy naukowej oraz wsparcie rozwoju indywidualnego, rodzin i społeczeństwa" i uświadamia o zagrożeniach rewolucji seksualnej. Czyli to ośrodek badawczy, który badania rozpoczyna od postawienia tezy. Istotne są dla niego wartości chrześcijańskie.
"Szczególną troską w ramach naszej aktywności otaczamy dzieci i młodzież, aby zagwarantować im prawo do prawidłowego, wszechstronnego, adekwatnego do danego poziomu wiekowego rozwoju oraz przygotowania do podejmowania odpowiedzialnych ról życiowych w przyszłości (promujemy seksualną integralność, a nie seksualną impulsywność). Uświadamiamy także wyzwania i zagrożenia rewolucji seksualnej oraz neomarksizmu antykulturowego, jako jednego z głównych źródeł współczesnego kryzysu rodzin" – czytamy na stronie Instytutu Ona i On.
Instytut Ona i On poza feminizmem, rewolucją seksualną i osobami LGBTQ+, niepokoi m.in. spadek dzietności i odejście od wiary chrześcijańskiej. Eksperci z instytutu obawiają się również postępu naukowego i technologicznego, przez który dziecko może mieć fizycznie trzy matki. Z tymi wszystkimi niepokojami walczą modlitwą.
"Codziennie o godzinie 7 rano lub 22 wieczorem łączymy się we wspólnej, zdalnej modlitwie o Boże standardy w dziedzinie seksualności, płci i płodności i zwycięstwo w wojnie światowej przeciwko rodzinie (jak to określił papież Franciszek). PROSIMY CIĘ O PRZYŁĄCZENIE SIĘ!" – czytamy na stronie Instytutu.
Pospieszalski: "Co piąta osoba urodzona po 1997 roku deklaruje się jako LGBT"
Pospieszalski w swoim artykule powołuje się na raport opracowany przez Agnieszkę Marianowicz-Szczygieł - wiceprezeskę Instytutu Ona i On, która w internecie przedstawia się jako psycholożka i "doradczyni chrześcijańska". Z raportu z badania pt. "Wzrost zaburzeń tożsamości płci wśród dzieci i młodzieży - dane z 10 krajów. Możliwe wyjaśnienia, wnioski dla rodziców" możemy się dowiedzieć, że: "żadne wiodące profesjonalne towarzystwo branżowe nie twierdzi, że homoseksualizm, czy transseksualizm jest wrodzony".
"Niezależnie od wyjaśnień, te globalne już trendy powinny obudzić rządzących, aby -wprowadzono w Polsce rozporządzenia, które przeciwdziałałyby wprowadzaniu zamieszania naturalnego rozwoju tożsamości płciowej i seksualnej u dzieci i młodzieży, a więc wszelkich afirmatywnych przekazów, które na młode osoby mogą działać jak zachęta do eksploracji i zaspokojenia ciekawości. Pomijając inne względy choćby dlatego, że homo-czy transseksualizm prowadzi w sposób oczywisty do bezpłodności" - stwierdza autorka w raporci udostępnionym na stronie Instytutu Ona i On.
LGBT+ jest zaraźliwe? Wyjaśniamy
W rzeczywistości jednak ta kwestia jest znacznie bardziej skomplikowana. To pokazują najnowsze badania, których wyniki opublikowane zostały w magazynie "Science". Badanie zostało przeprowadzone na grupie prawie pół miliona osób i wynika z nich, że nie ma genu odpowiedzialnego za bycie osobą heteroskesulną i nie ma genu odpowiedzialnego za bycie osobą homoseksulną.
"Raport stwierdza, że na podstawie ludzkiego DNA nie można przewidzieć, kto jest gejem, a kto osobą heteroseksualną. Jak pokazują to i inne badania, seksualności nie da się określić za pomocą biologii, psychologii ani doświadczeń życiowych, ponieważ wszystkie te czynniki decydują o pociągu seksualnym człowieka" – czytamy w artykule omawiający wyniki badań na stronie "PBS".
Mamy też publikacje, które udowadniają, że transpłciowość nie jest zaraźliwa. Chodzi o wyniki badań opublikowanych 3 sierpnia w czasopiśmie naukowym "Pediatrics" Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej. Artykuł przedstawia wyniki badań zachowań nastolatków, opierając się m.in. o analizę ok. 200 tys. ankiet realizowanych w 2017 i 2019 roku przez Centrę Kontroli i Prewencji Chorób w 16 stanach USA. Okazało się, że w ostatnich latach odsetek osób transpłciowych spada: z 2,4 proc. w 2017 do 1,6 proc. w roku 2019.
Jeśli więc pan Pospieszalski naprawdę zastanawia się, czemu coraz więcej mówi się o korektach płci i osobach transpłciowych, to odpowiedź jest banalnie prosta. Takie osoby w końcu mogą dojść do głosu, powalczyć o życie w zgodzie z samym sobą.
To nie jest tak, że osób transpłciowych czy nieheteronormatywnych przed tą straszną rewolucją seksualną z Zachodu i rozwojem technologii nie było. Były, tylko nikt ich nie zauważał. Jeśli więc ktoś chciałby się np. naprawdę i rzetelnie do edukować w temacie, to polecam profil np. Kacpra Potępskiego, który opowiada o byciu osobą tranpsłciową w bardzo szczery i przystępny sposób.
Źródło: Do Rzeczy, pbs.org, onaion.org.pl/, science.org
Popularne
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet
- Genzie prezentuje: "100 DNI DO MATURY". Zapowiada się wielki hit?
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu