podatek od bekania krów

Podatek od bekania krów. Rolnicy będą musieli zapłacić

Źródło zdjęć: © canva
Anna RusakAnna Rusak,12.10.2022 16:30

Nowa Zelandia zamierza walczyć z kryzysem klimatycznym i dlatego wprowadza podatek od bekania krów. Rolnicy będą musieli zapłacić za gazy i mocz, który wytwarzają ich zwierzęta.

Na wzdęciach można nieźle zarobić. O tym dobrze wie modelka i infuencerka Stephanie Matto, która na sprzedaży swoich gazów zarabia 200 tys. zł. Nie wszystkim taki interes się opłaca.

Nowa Zelandia planuje wprowadzić podatek od gazów, beknięć i moczu krów. Wszystko po to, by walczyć ze zmianami klimatu.

Krowy emitują gazy cieplarniane

Nowa Zelandia jako pierwsza postanowiła walczyć z rolnikami i emitowanymi przez ich zwierzęta gazami cieplarnianymi. Konkretnie chodzi o krowy i wytwarzany oraz wydzielany przez nich metan oraz podtlenek azotu.

Metan z krów

Wszystko to przez dietę i fizjologię tych zwierząt. Przy rozkładzie składników paszy w żwaczu, czyli przedżołądku krów, powstaje m.in. produkt uboczny, którym jest właśnie metan. Dorosła krowa w ciągu doby produkuje 250-400 litrów metanu, co stanowi 30-40 proc. gazów żwacza. A ten gaz, jak podaje portal "Nauka o klimacie", jest drugim - pod względem wpływu na klimat - istotnym gazem cieplarnianym.

Z kolei amoniak znajdujący się w takim krowim moczu, po zmieszaniu się z glebą zamienia się w podtlenetk azotu, który również jest gazem cieplarnianym. Jak więc widzicie - więcej krów, więcej gazów, większy problem dla planety i, co za tym idzie, dla nas też. Gazy, beknięcia i mocz krów w zbyt dużej ilości po prostu szkodzą Ziemi. Problemem nie są oczywiście pojedyncze krowy, ale wielkie masowe produkcje mięsa.

Jak bardzo krowy zmieniają klimat?

Nowa Zelandia wprowadza podatek od bekania krów

Premierka Nowej Zelandii Jacinda Ardern ogłosiła, że jej rząd zamierza systemowo walczyć z negatywnym wpływem masowego rolnictwa na kryzys klimatyczny. Chciałaby opodatkować emitowany przez zwierzęta gospodarskie metan oraz obecny w ich moczu podtlenek azotu. Dodajmy, że rolnictwo w Nowej Zelandii odpowiada za 80 proc. emisji gazów cieplarnianych do atmosfery.

- Żaden inny kraj na świecie nie opracował jeszcze systemu ustalania cen i redukcji emisji z rolnictwa, więc nasi rolnicy skorzystają z tego, że są pierwszymi członkami takiego projektu. Ograniczenie emisji pomoże rolnikom z Nowej Zelandii stać się nie tylko najlepszymi rolnikami na świecie, ale także najlepszymi rolnikami dla świata – powiedziała cytowana przez "Guardiana" Ardern.

trwa ładowanie posta...

Według planu zaproponowanego przez premierkę Nowej Zelandii, do 2025 roku rolnicy, którzy osiągną ustalony przez rząd próg wielkości stada i zużywanych przez nich nawozów, będą zobowiązani do opłat. Dochód z tych podatków ma wesprzeć rolników, którzy w swoich działaniach stosują rozwiązania przyjazne dla klimatu.

Projekt oczywiście nie podoba się rolnikom, którzy twierdzą, że niewielu z nich będzie mogło opłacić taki podatek za bekanie oraz mocz ich krów. Może więc zamiast narzekać już powinni więc pomyśleć o wprowadzeniu przyjaznych planecie rozwiązań?

Źródło: Guardian, Nauka o klimacie

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0
ansia,zgłoś
Bełkotliwy tekst, dlaczego nie wyjaśniono mechanizmu tego podatku, w jaki sposób można zarobić na uprawnieniach do emisji.
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się
Mariusz,zgłoś
"półprawda": równocześnie wprowadzają program podawania krowom probiotyku, który o 20% zmniejszy ilość bekanego metanu i to jest najwazniejsz /tylko 5% metanu krowy wypierdzają, 95% to bekanie/, a rolnicy wspierają te działania. Bęc💥
Odpowiedz
1Zgadzam się0Nie zgadzam się