Elliot Page szczęśliwy po mastektomii. Dla niektórych z nas niestety wciąż jest "kobietą"
Elliot Page pokazuje swoje blizny po mastektomii, a my zamiast się z nim cieszyć, wciąż go deadnamingujemy i twierdzimy, że to "ona"
W grudniu ubiegłego roku Elliot Page wyautował się jako osoba transpłciowa. Od tego czasu na swoich profilach w mediach społecznościowych dzieli się zmianami, które wiążą się z korekcją płci i szczerze opowiada o całym procesie.
W maju wrzucił zdjęcie z basenu, na którym po raz pierwszy pokazał się światu bez koszulki. Za to w piątek, w ramach świętowania weekendu, podzielił się z fanami kolejnym selfie, na którym mogliśmy zobaczyć jego pooperacyjne blizny.
Po co to robi?
Dzielenie się swoją drogą i historią jest dla Elliota bardzo ważne. Nie tylko dlatego, że w ten sposób oswaja transpłciowość i wszystkie procesy wiążące się z korekcją płci. W ten sposób podnosi też świadomość ludzi i zwraca uwagę na trudności, jakie wiążą się z opieką zdrowotną osób trans. Mówił o tym chociażby w wywiadzie dla Winfrey:
"Chcę, aby ludzie wiedzieli, że to nie tylko zmieniło moje życie, ale że właściwie je uratowało i tak jest w przypadku wielu ludzi. […] Widząc niechęć wobec społeczności trans, a szczególnie wobec młodzieży, wiedziałem, że muszę zabrać głos".
The Oprah Conversation — Elliot Page “The Letter” | Apple TV+
Dla nas to wciąż "ona"
Sam Page mówił o tym, że operacje pomogły dostrzec mu tego prawdziwego siebie w lutrze i były ważną częścią drogi do samoakceptacji. Jak sam przyznaje: "Najważniejsza różnica jest taka, że teraz naprawdę, tak po prostu, mogę istnieć". I choć za granicą większość osób cieszy się jego szczęściem, to u nas niestety wciąż przeważają komentarze wyrażające niezrozumienie.
Wiem, że sformułowanie "niezrozumienie" w zderzeniu z tymi komentarzami pewnie brzmi zbyt lekko, ale myślę, że za takimi myślami stoi przede wszystkim brak właśnie zrozumienia i może przede wszystkim edukacji.
Nikt nam przecież do niedawna nie mówił o transpłciowości czy deadnamingu. Nikt nie opowiedział, z czym wiąże się taki proces w Polsce. Na szczęście czasy już się trochę zmieniły i dzięki takim historiom, jak ta Elliotta, i dzięki tak otwartym postawom, możemy łatwiej zrozumieć, czym jest transpłciowość, z czym się wiąże.
Wiemy już, że w naszym kraju korekcja płci jest po prostu piekłem. Wiemy, czemu powinniśmy uszanować zaimki, jakimi posługuje się Elliot (w jego wypadku to "on" oraz "oni"). A może inaczej - powinniśmy wiedzieć. Chociażby dlatego, że po prostu krzywdzi i rani.
I nie. Żadna transpłciowa osoba nie potrzebuje ani psychologa, ani psychiatry. A przynajmniej nie po to, by zrozumieć, że to co robi jest "złe" i "chore". Nie jest to też "ona", a "on", a fakt posiadania "macicy" o niczym nie świadczy. A na pewno nie w momencie, w którym Elliot powiedział, że identyfikuje się z męskimi zaimkami.
Jeśli ktokolwiek z Was myśli, że mastektomia i wszystkie pozostałe zabiegi wiążące się z korekcją są robione dla "fanaberii" i "zabawy" w ramach "ideologii", to chyba nie wie z czym, z jakim ogromnym cierpieniem się to wszystko wiąże. Także zamiast wypisywać takie krzywdzące komentarze, lepiej przeczytajcie sobie np. ten tekst i pielęgnujcie w sobie zrozumienia.
Popularne
- Zeskakiwali na płytę. Koncert Maxa Korzha miał szalony przebieg
- Farmer stworzył Tindera dla krów. Poprosił o pomoc ChatGPT
- Cios w młodych ludzi? Ekspertka komentuje decyzję Andrzeja Dudy
- To coś więcej niż książka. Dawid Podsiadło zaskoczył fanów
- Machał banderowską flagą na Narodowym. Ukrainiec opublikował nagranie
- Influencerki z Rosji pragnęły sławy. Popełniły straszny błąd
- "Strefa gangsterów". Tom Hardy idzie spuścić ci łomot [RECENZJA]
- Lody o smaku mleka z piersi to nie żart. Już trafiły do sprzedaży
- Mój pierwszy raz na OFF Festival. Muzyka nigdy nie była tak polityczna [RELACJA]