Zetek nie stać na życie. Młodzi zaharowują się dla gadżetów?
Raport Deloitte pokazuje, że znaczna część przedstawicieli pokolenia Z pracuje więcej niż powinna. Robią to, bo nie stać ich na życie czy może żyją ponad stan?
Zetki były wielokrotnie krytykowane przez przedstawicieli starszego pokolenia. Wciąż narzekają na to, że mieszkają z rodzicami, nie chcą pracować po 16 godzin dzienne i przede wszystkim są roszczeniowe. To jednak tylko stereotypy, co niedawno udowodniły badania dotyczące bezrobocia.
Podobne
- W tym przodują młodzi Polacy. Ojciec Maty nie ma racji
- Młodzież niech robi za darmo. Szkoda, że doświadczeniem nikt się nie naje
- Kolejny Janusz na rynku pracy. Potencjalne pracownice powinny się bać
- Pokolenie Z nie nadaje się do pracy w handlu? "Pyta co chwilę o bony"
- Wyzwolone Gen Z. Rezygnują z pracy na oczach tysięcy widzów
Wychodzi jednak na to, że młodzi Polacy tak chętnie pracują nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że zmusiła ich do tego sytuacja. Z raportu wynika, że zetki muszą dorabiać do pensji i coraz częściej skarżą się na wypalenie zawodowe. Młodzi zaharowują się, bo nie stać ich na iPhony?
Zetki pracują za dużo
Jak wynika z raportu "Deloitte Global 2023 Gen Z & Millenial Survey", młodzi coraz częściej martwią się rosnącymi kosztami życia. Ten problem w badaniu wskazało 48 proc. osób z pokolenia Z oraz 53 proc. millenialsów. Co więcej, częściej przejmują się tym problemem niż inni młodzi na świecie, bo wynik polskich zetek był wyższy o 12 pkt. proc.
Możemy się co prawda pochwalić niskim bezrobociem, ale po drugiej stronie medalu mamy problem, jakim jest przepracowywanie się młodych. Z raportu Deloitte wynika, że aż 30 proc. zetek dorabia do swojej podstawowej pensji. 29 proc. przedstawicieli generacji Y również jest zmuszonych do takiego działania.
Zetki wypalone zawodowo
Niestety, przekłada się to również na ich zdrowie psychiczne. Poziom poczucia wypalenia zawodowego wśród przedstawicieli generacji Z wynosi już 52 proc. i wzrósł o 6 pkt. proc. w porównaniu do 2021 r. 49 proc. badanych z pokolenia Y również ma takie poczucie. Co więcej, 46 proc. zetek odczuwa przez to stres lub niepokój.
Co mogłoby być rozwiązaniem tego problemu? 30 proc. respondentów uważa, że 4-dniowy dzień pracy mógłby pomóc im osiągnąć równowagę pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. 26 proc. przedstawicieli pokolenia Z uważa tę umiejętność za najważniejszą cechę życiową.
Dowodów na to, jak ważne jest dla zetek work-life balance, z pewnością dostarcza raport pokazujący, że nie zależy im na karierze i pieniądzach. Ważniejsze jest dla nich zdrowie psychiczne i życie towarzyskie.
Po co Zetki pracują ponad swoje siły?
Można by się było zastanawiać, czemu Zetki dorabiają do podstawowej pensji, skoro tak bardzo cenią sobie work-life balance i nie interesuje ich kariera. Możliwe, że dlatego, że wciąż oferuje się im bezpłatne lub słabo płatne staże.
Jasne, ktoś mógłby stwierdzić, że robią to też, bo nie stać ich na życie, jakie chcą prowadzić. Za często kupują kawę w kawiarni, korzystają z Ubera albo wydają pieniądze na drogie marki w stylu Balenciaga i nie są w stanie żyć bez iPhona. Optymistycznie zakładałabym jednak, że częściej decydują się na dodatkową pracę, bo nie stać ich na terapię czy mieszkanie, niż dlatego, że przewalają pieniądze na niepotrzebne rzeczy.
Choć badanie nie pokazywało, czemu przedstawiciele pokolenia Z decydują się na podjęcie dodatkowej pracy, wystarczy spojrzeć na inflację czy ceny mieszkań na wynajem, by zrozumieć, jak trudno może być młodym osobom w dzisiejszych czasach.
Źródło: PAP, Gazeta Prawna
Popularne
- "Koszmarna lalka" z Polski podbija TikToka. Ma tylko 17 lat
- Oskar Szafarowicz wspiera Zbigniewa Ziobro. Internauci bezlitośni
- "MUALA". Książulo wygrał w sądzie z samorządowcem
- Zwolniona ze szkoły za rapowanie. Dzieci wspierają nauczycielkę
- Oskar Szafarowicz o Donaldzie Tusku. "Nasze Słońce Narodu"
- Poważne problemy Najjjki. Katoinfluencerka przegrała proces
- Chce wyglądać jak demon. Ten tata kocha modyfikacje ciała
- Duża zmiana dla uczniów? Barbara Nowacka apeluje do szkół
- Porażka Kai Godek. Finał głośnej sprawy w Sądzie Najwyższym