"WSZYSCY JESTEŚMY KACPERCZYK", czyli powolne dojrzewanie [RECENZ

"WSZYSCY JESTEŚMY KACPERCZYK", czyli powolne dojrzewanie [RECENZJA]

Źródło zdjęć: © Marcin Kempski / materiały prasowe
Maja KozłowskaMaja Kozłowska,17.10.2025 23:19

Bracia Kacperczyk wydali właśnie czwartą płytę, na którym eksplorują miłość i Warszawę, relacje rodzinne i przyjacielskie, przeszłość i przyszłość. Niewątpliwie są Kacperczyk - podobni do siebie od przynajmniej trzech albumów.

Karierę braciaków śledzę od dawna - nie powiem, że od początku, ale jeszcze od czasów lubelskiego trio SUUMOO. Widziałem ich gościnnie na koncercie Ralpha Kaminskiego w Olsztynie jeszcze z albumem "Morze", stare dzieje, a później w 2018 r. na Open'erze na nieistniejącej już Firestone Stage. Grali dla może dwudziestu osób. Za lekko ponad miesiąc grają Torwar dla pięciu tysięcy. WOW.

Przez te - liczę i wow, zabolało - siedem lat, sporo się zmieniło. Cztery płyty na koncie, dołączenie do SBM, Hotel Mafija, po drodze jeszcze Orkiestra Męskiego Grania - teoretycznie sufit dla polskich artystów, no, może przed solowym wyprzedaniem stadionu. Ich kariera toczy się ruchem jednostajnie przyśpieszonym, ewolucja a nie rewolucja. Najodważniejsi byli debiutując: "Sztuki piękne" wciąż uważam za ich najciekawszy, choć jednocześnie wcale nie najlepszy album. "Kryzys Wieku Wczesnego", "Pokolenie Końca Świata" zgrywają się nawet tytułami, ale płyty w niczym nie przypominają cierpień młodego Wertera, daleko im do wałkowania martyrologii generacyjnej - wbrew przygnębiającym okładkowym hasłom.

"WSZYSCY JESTEŚMY KACPERCZYK" kontynuuje obraną przez braci drogę - te trzy krążki spokojnie można uznać za trylogię z naprawdę ładną klamrą kompozycjną. Ale może od początku.

trwa ładowanie posta...

"WSZYSCY JESTEŚMY KACPERCZYK" (znowu)

"Ale to już było // i nie wróci więcej" - surprsie, surprise, otóż wraca. Wszystkie chwyty, którymi Maciek i Paweł raczyli nas na poprzednich płytach - pojawiają się ponownie. Są introspekcje, są follow-upy do ich poprzednich utworów (chociaż chyba odpuścili już Iggy'ego Popa - przynajmniej nie zarejestrowałem tego podczas kilku pierwszych odsłuchów), jest niekończenie zdań, niech słuchacz się domyśla - czy w tekście ktoś zrobił miejsce na niecenzuralne słowo czy może jednak nie. Alt-rap przenika się z indie rockiem prosto z blokowisk, pomiędzy wciskają się nieco agresywniejsze gitary, dalej typowy soft pop, mięciutki jak wata cukrowa, prawie cała tracklista składa się z utworów, które chyba gdzieś już kiedyś słyszałem.

Są wyjątki, oczywiście. "INTRO DO PRZYSZŁOŚCI" jest po prostu piękne, czysto instrumentalne, nie trzeba więcej, by zajawić dygoczącą niepewność. Małe marzenie: Kosmonauci gośćmi na koncertach. Proszę, błagam, potrzebuję. W eksperymentalną stronę skręcił też "WIATR" - Kacperczyk, Hubert. i Kayah - skąd się w ogóle wzięło to trio? Biesiada, dożynki, szanty na okręcie zacumowanym gdzieś w porcie w Gdańsku (może mam urojenia, ale słyszę tam też Jamajkę), no taki klimat, ciekawy, oryginalny, ale czy do powtórzenia? Nie sądzę - ze względu na specyfikę to totalny jednostrzałowiec. Rozumiem, że ktoś uzna, że jest "zbyt". Ja tam uważam, że to perełka Zmieszczenie estetyki trójki artystów na jednym tracku z zachowaniem autentyczności, bo i flow Huberta. ma tu swoje miejsce (nawijka o Bitaminie, gdzie gościem na tym samym albumie jest Vito - słodkie) i wokal Kayah z folkowym wsparciem, no i sami gospodarze, dodający tu i ówdzie zaskakujące partie instrumentów, smyczków i dęciaków. Cały czas będę odnosić się do koncertów na żywo, ale po prostu umiem sobie wyobrazić, jak poniesie się ten akustyczny bridge - będzie pięknie.

Mam niestety nieodparte wrażenie, że na każdej płycie Kacperczyk są utwory, które starają się, w zbyt oczywisty sposób być swoimi następcami. "BRACIAKI DWA" to nowe "Brejdaki". "MOJA WINA" zastąpiła "Ludzi pięknych", "GDZIE TRAFIA MIŁOŚĆ, GDY UMIERA" chce działać jak love song typu "Sebiksy" czy "Jakbym zjadł mentosy i popił je colą". I skoro już tu jesteśmy - moim zdaniem to najsłabszy singiel, obecność Darii Zawiałow w niczym nie pomaga, a gościnka jest zwyczajnie mdła i brzmi jak męskograniowy odrzut - nie chcę rzucać oskarżeń, ale może tym właśnie jest.

KACPERCZYK FT. HUBERT., KAYAH - WIATR

Maciej musiał, a Paweł... chciał?

Kacperczyków konsumuje się przyjemnie: niby są alternatywni, ale to jednak bardzo bezpieczna opcja. Bicik buja, noga chodzi pod gitarę, czasami łezka poleci na balladzie, kiedy wchodzą klawisze, chórki albo smyczki. Tekściarstwo Maćka jest ekstremalnie charakterystyczne: może czasami rymuje ze sobą te same słowa, ale zaśpiewa też o uznaniu oczami, zanim ten tekst wyjdzie z mody, a z błogosławieństwem Mamy Kacperczyk i Taty Kacperczyk nawinie "Maciej musiał" - i będzie to totalnie usprawiedliwione, logiczne i całkiem-całkiem śmieszne.

Kacperczyk jednak po raz kolejny robią obrót wokół Słońca, rozkminiając podobne problemy, rozchodząc podobne rozterki i wysnuwając podobne wnioski, co płytę i dwie płyty wcześniej. Tytułowy numer, "WSZYSCY JESTEŚMY KACPERCZYK", prosto w twarz uderza populizmami na miarę Bedoesa - ale to, co teraz powiem, to szok - bo właściwie, komu to przeszkadza?

Mam sporo zarzutów do tego albumu i w moim osobistym rankingu będzie on najmniej ulubioną płytą braci Kacperczyk, ALE. Wbrew tej powtarzalności, płyta nie jest nudna, nawet dla rasowego słuchacza braciaków z Lublina. Produkcyjnie wszystko gra i gwiżdże, te jednostronna animozja to już poziom meta, odblokowana tylko na poziomie recenzenckim.

Mam dużo funu z numeru z Kukonem (a w ogóle nie słucham Kukona), "ŚRÓDMIEŚCIE POŁUDNIOWE" typuję na ulubieńca fanów, a "MAM TALENT" urzeka konstrukcją i wykorzystaniem hooków z planu tv show. Tym sposobem docieramy do "DEMONÓW (FINAL)", numeru znanego, lecz po lekkim instrumentalnym liftingu. W wersji sauté brzmi dobrze, lepiej, najlepiej. I wzrusza - jak przystało na idealne outro.

Kacperczyk - WSZYSCY JESTEŚMY KACPERCZYK

Tak sobie myślę, że mielenie doświadczeń ważnych w młodości, kiedy jest się młodym - to żadna zbrodnia. Że przeżywanie podobnie przez kilka lat jest zupełnie normalne. Że cieszyć się, dysocjować i prać brudy można kolektywnie, jeszcze jak. Że dojrzewanie, nawet (zwłaszcza?) przed 30. jest trudne. I że do powiedzenia ma się coś zawsze.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0