Co o braku prac domowych sądzą nauczyciele i rodzice?

Szkoły bez prac domowych. "Dziecko nie robi nic"

Źródło zdjęć: © Canva
Natalia Witulska,
10.04.2024 17:15

Od poniedziałku 1 kwietnia weszło w życie rozporządzenie przygotowane przez Barbarę Nowacką oraz resort edukacji. Dotyczy ono prac domowych i mówi, że w szkołach podstawowych takowe będą zadawane jedynie dla chętnych. Nie wszystkim rodzicom podoba się takie rozwiązanie.

Gdy 13 października władzę przejęła koalicja 15 października, Barbara Nowacka została ministrą edukacji. Od początku rozpoczęcia pracy w resorcie zapowiadała wprowadzenie wielu zmian zarówno w szkołach podstawowych, jak i ponadpodstawowych. Przedstawicielka Koalicji Obywatelskiej chciała zmienić wykaz lektur, odchudzić podstawę programową, wycofać Historię i Teraźniejszość z programu, a także usunąć obowiązkowe prace domowe.

Jak zapowiadała, tak zrobiła. Barbara Nowacka we współpracy ze swoimi wiceministrami przygotowała rozporządzenie o pracach domowych, które zaczęło obowiązywać w poniedziałek 1 kwietnia. Wiele osób zrozumiało je tak, że nauczyciel nie będzie mógł niczego zadawać do domu. Okazuje się, że nie jest to prawdą, jednak sporo uczniów nie ma zamiaru nic robić, gdy opuści mury placówki. Co na temat zmian uważają rodzice oraz nauczyciele?

To już tydzień bez obowiązkowych prac domowych

Rozporządzenie przygotowane przez resort edukacji obowiązuje od poniedziałku 1 kwietnia, jednak w życie weszło w środę 3 kwietnia. Wtedy to uczniowie wrócili do szkół po przerwie świątecznej. Jak przypomina radiozet.pl, przepisy zakładają brak prac praktyczno-technicznych i pisemnych w klasach 1-3 w podstawówkach. W klasach 4-8 prace domowe pisemne i praktyczno-techniczne mogą być, ale nieobowiązkowe i nie na ocenę. Jeśli dziecko odrobi takie ćwiczenia, to nauczyciel ma obowiązek przekazania informacji zwrotnej dziecku, jak sobie z nimi poradziło.

Bartek Rosiak, który jest polonistą w SP nr 182 w Łodzi, w rozmowie z Radiem Zet opowiedział, jak zaczął swoje pierwsze zajęcia z dziećmi po wprowadzeniu w życie nowych zasad. Nauczyciel wyświetlił przepisy i omówił z uczniami punkt po punkcie. Przyznał, że denerwowała go pojawiająca się w mediach dezinformacja, że do domu nie można nic zadawać. Opowiedział również, jak zadawanie prac domowych wygląda u niego.

ZETKACPER: CHCĘ ZOSTAĆ POLITYKIEM!

- Nigdy nie zadawałem wypracowań do domu, bo wiadomo, że dzieci nie piszą ich wtedy samodzielnie. Dawałem ćwiczenia, które pozwalają rozwinąć konkretne umiejętności, coś, co trzeba wyćwiczyć, np. odmianę przez przypadki, przez osoby. Zawsze też tłumaczyłem, dlaczego prace domowe są ważne i teraz też to robię. 90 proc. je odrabia. Czyli tak jak było wcześniej. Bo umówmy się: ci, co nie odrabiali lekcji w domu, nie odrabiają ich. Ci, co odrabiali, dalej odrabiają - powiedział Bartek Rosiak.

Rodzice o braku obowiązkowych prac domowych

Inne podejście do braku prac domowych niż Bartek Rosiak z Łodzi ma Monika z Warszawy. Jest mamą Ani, uczennicy szóstej klasy podstawowej. W rozmowie z Radiem Zet przyznała, że to właśnie podczas odrabiana zajęć z matematyki z córką zauważyła, że dziewczynka ma problem z koncentracją. Wtedy zaczęła z nią nad tym pracować. Przyznała jednak, że wiele prac domowych działało jej na nerwy.

- Prace domowe dawały rodzicowi wgląd, co się dzieje z dzieckiem. A teraz? Nic a nic nie siada do lekcji. Chociaż powinna. Znajomi opowiadali nieraz o zadanych kilkustronicowych kserówkach, kilkunastu zadaniach z różnych przedmiotów. Dzieci były tym bardzo obciążone, więc dla nich to duża zmiana na plus - przyznaje Monika z Warszawy.

Brak obowiązkowych prac domowych w szkołach podstawowych
Brak obowiązkowych prac domowych w szkołach podstawowych (Canva)

Rodzice najbardziej obawiają się, że nie będą w stanie zmotywować dzieci do odrabiania zajęć w domu. Katarzyna ze Starachowic, która jest mamą drugoklasistki i czwartoklasisty, tym właśnie zaprząta sobie głowę. Przyznaje, że młodzi uczniowie zawsze znajdą ciekawsze rzeczy do robienia po szkole, niż siedzenie z głowami w książkach.

- Mając 10 czy 12 lat, dziecko ma zupełnie inne rzeczy do robienia po szkole. Trudno jest je przekonać, żeby siadło do nauki. Staramy się pokazywać, że systematyczność procentuje, bo jak przychodzi sprawdzian z większego materiału, to nie trzeba tyle siedzieć nad książkami. Na razie to działa. Jak długo? Nie wiem - powiedziała Katarzyna ze Starachowic w rozmowie z Radiem Zet.

Źródło: radiozet.pl

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0