Sharenting - dlaczego pokazywanie dzieci w internecie to tak niebezpieczny trend?
Sharenting to termin, który powstał z połączenia słów "share" (udostępniać) oraz "parenting" (rodzicielstwo). Opisuje trend polegający na dzieleniu się przez rodziców zdjęciami i filmikami, w których główną rolę grają ich dzieci.
Sharenting nie jest nowym terminem. Jego definicja ukuła się mniej więcej w 2010 r., a w tej chwili zjawisko jest szeroko rozpowszechnione szczególnie w USA, Wielkiej Brytanii, Francji czy Hiszpanii. Również w Polsce trend na sharenting przyjął się dobrze - oczywiście nie tylko wśród celebrytów. Zanim nastały czasy mam (i tatusiów) influencerów, którzy na tym zarabiają, osoby spoza świecznika regularnie dodawały (i dodają nadal) materiały ze swoimi dziećmi na serwisy społecznościowe.
Umieszczanie w internecie treści dotyczących dziecka wiąże się oczywiście z pewnymi konsekwencjami. Dlatego przed publikowaniem zdjęć dzieci gdziekolwiek, warto wytyczyć granice i zapoznać się z ewentualnym zagrożeniem. Obecnie tak wiele osób dzieli się fotografiami swoich dzieci, że przestało to być szokujące czy kontrowersyjne.
Sharenting - co jest nie tak?
Temat sharentingu jest bardzo obszerny. Konta, które prowadzą taki content można podzielić na kilka kategorii, m.in. w zależności od wielkości:
- osoby prywatne,
- duże konta poświęcone (lub nie) rodzicielstwu,
- mali influencerzy, szczególnie chętni na współprace i z ciśnieniem na rozgłos, przynajmniej w swojej bańce.
Z drugiej strony rodziców można sklasyfikować w zależności od tego, jak intensywnie dzielą się treściami związanymi z dziećmi:
- antysocialowi rodzice nie wrzucają materiałów z dziećmi do internetu i nie pozwalają na to swoim znajomym, rodzinie. Udostępniając np. zdjęcia z wakacji, zasłaniają twarze dzieci na fotografii,
- powściągliwi rodzice raz na jakiś czas udostępniają zdjęcia dzieci. Nie robią tego często i zazwyczaj są to treści familijno-lifestyle'owe,
- dumni rodzice wylewają do internetu wszystko, co związane z ich dzieckiem. Pochwalą się i pierwszym ząbkiem i pierwszą kupką swojego bobasa.
Największe zagrożenia sharentingu. Kto tego nie widzi?
Sharenting niesie ze sobą szereg możliwych zagrożeń:
- każdy może zapisać zdjęcie czy filmik z dzieckiem i używać go swobodnie do własnych celów,
- osobowość dziecka może zostać skradziona - ktoś może założyć fake profil, używając udostępnionych przez rodzica zdjęć,
- dziecko może zostać pozbawione prywatności - kompromitujące treści na zawsze pozostaną w internecie (nie wiadomo, czy ktoś nie zrobi screena lub nie nagra ekranu),
- porwanie - udostępnianie relacji w czasie rzeczywistym, postowanie stałych aktywności dziecka (np. zdjęć z treningów sportowych czy zajęć artystycznych, placu zabaw) daje szczegółowe informacje o jego planie dnia prosto na tacy dla potencjalnego kidnapera,
- praca dzieci - pozowanie do zdjęć, kręcenie filmików itp. Jest reklama, jest deadline, trzeba dostarczyć materiał. Nieważne, że dziecko ma zły humor, źle się czuje.
Sharenting w Polsce. Jak nie pokazywać dzieci w internecie
Jest sporo kont, które mogłyby trafić na "czarną listę" sharentingu. Przykłady można mnożyć i mnożyć:
- mamaginekolog na wielu relacjach ignorująca swoje płaczące dzieci,
- Aga in America lecząca dziecko z zapalenia ucha głodówką,
- The Happy Family publikujący bardzo dużo treści, których w przyszłości ich dzieci mogą się po prostu wstydzić, wykorzystywanie ich do reklam absolutnie wszystkiego,
- Klaudia Halejcio przewożąca dziecko w aucie w sposób, który zagrażał jego bezpieczeństwu,
- monika_i_dzieciaki_cudaki - masa reklam (bez oznaczeń) i publikowanie wizerunków dzieci w dyskusyjnych sytuacjach (np. upublicznianie dziecka, które zjadło błoto).
Nie tak dawno było również głośno o "Tiktokowej Rodzince". Ojciec przeklinał przy dziecku, opowiadał mu o masturbacji i zbierał donejty na nowe meble. Ich live'y były zdecydowanie bliższe patostreamom niż tematyce rodzinnej. Na jednym ze streamów ojciec zaczął dusić chłopca. Postawiono im zarzuty znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek, a o całej sprawie filmy nagrali m.in. Zebo i Dominik Bos.
Już teraz można niepokoić się również o prywatność dziecka Lil Masti. Influencerka wyraźnie dała do zrozumienia, że ma zamiar pokazywać je w internecie. Z kolei Friz i Wersow podjęli decyzję, że owszem, będą udostępniać wizerunek swojej córeczki, ale tylko przez jakiś czas. Para chce, żeby dziewczyna w przyszłości mogła sama zadecydować o sobie i wyznaczyć granice.
Źródło: CSI: Hydepark
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku