Patriarchat nie służy ani Barbie, ani Kenowi

"Patriarchat nie istnieje". To dlaczego wzbudza takie emocje?

Źródło zdjęć: © @barbiethemovie Twitter, canva
Marta Grzeszczuk,
21.07.2023 16:15

"Psychobełkot", czyli największe mity pop-psychologii. W tym cyklu będziemy próbowali rozbrajać mity pseudopsychologii, które często przynoszą więcej szkody niż pożytku. Tym razem zastanawiamy się, czy patriarchat jeszcze istnieje.

Głośna premiera "Barbie" w reżyserii Grety Gerwig budzi duże emocje. To wynik skomplikowanego mariażu istniejącej od kilkudziesięciu lat marki i czysto kobiecego komentarza do jej fenomenu. Podobne sprzeczności są zresztą zaszyte w samej lalce, która z jednej strony zawsze "twierdziła", że dziewczynki mogą zostać kimkolwiek chcą, gdy dorosną, a z drugiej pokazywała, że powinny przy tym prezentować fizycznie nieosiągalne kanony urody.

trwa ładowanie posta...

Barbie jest jednocześnie wytworem patriarchatu, jak i próbą przekraczania jego sztywnych ram. Pokazanie tych elementów w różowym lustrze "Barbielandu" oburzyło wiele konserwatywnych komentatorów i komentatorek. Zwłaszcza rola, która w filmie przypadła Kenowi, została odebrana przez te osoby jako uwłaczająca. To, że jest satyrycznym komentarzem do postaci z popkultury typu dziewczyny Bonda, nie dla wszystkich jest widać jasne.

Czy patriarchat istnieje?

Czym właściwie jest patriarchat? Według wikipedia.org to "system społeczny, w którym pozycję dominującą i uprzywilejowaną zajmują głównie mężczyźni". To znaczy wg anglojęzycznej wersji Wikipedii. W języku polskim definicja tego słowa jest mało rozbudowana i skupiona wyłącznie na formalnych strukturach władzy, co nie do końca oddaje współczesny sens pojęcia.

Konserwatyści często posuwają się do twierdzeń, że patriarchat już nie istnieje (mamy kompletne równouprawnienie) albo, że wręcz samo pojęcie nigdy nie opisywało i nie opisuje rzeczywistości. Żeby ocenić, jak jest faktycznie, wystarczy się rozejrzeć. Nie tylko w kierunku polityków, ale też osób decyzyjnych w przedsiębiorstwach, instytucjach czy wypowiadających się w mediach.

Trzeba też porównać prawa reprodukcyjne kobiet i mężczyzn. Poziom płac w zawodach wciąż zmaskulinizowanych w stosunku do tych sfeminizowanych. Zmierzyć, kto w rodzinie poświęca ile czasu na zajmowanie się domem i zajęcia opiekuńcze.

Czy kobiety to opiekunki, a mężczyźni to myśliwi?

Konserwatyści, o których pisaliśmy szerzej tutaj, są zainteresowani utrzymywaniem status quo. Są sprawni w usprawiedliwianiu dysfunkcjonalnych systemów i nieufni w stosunku do zmian. W przypadku patriarchatu uzasadnień swoich poglądów szukają m.in. w prehistorycznych jaskiniach, gdzie rzekomo kobiety były opiekunkami i zbieraczkami, gdy myśliwi ruszali na polowanie.

Tymczasem te wyobrażenia stworzone przez antropologów na początku XX w. nie mają pokrycia w dowodach. Opublikowana niedawno w magazynie "Science" analiza danych z całego świata wykazała, że kobiety brały aktywny udział w polowaniach w przynajmniej 80 proc. pierwotnych społeczeństw, które zostawiły po sobie ślady archeologiczne.

trwa ładowanie posta...

Dużo wcześniej zostały obalone mity o "płci mózgu" czy o nadprzyrodzonej zdolności kobiet do bycia wyłącznymi opiekunkami dzieci i osób starszych. Nawet na poziomie hormonalnym przyrost okscytocyny, któremu przypisywano wyjątkowość więzi między matką i dzieckiem, zaobserwowano zarówno u ojców w parach heteroseksualnych, jak i u ojców w związkach jednopłciowych. Do wzrostu poziomu oksytocyny, która czyni nas bardziej opiekuńczymi, wystarcza częsty, czuły fizyczny kontakt z maluchem.

Większość badań psychologicznych i neurologicznych wykazuje, że większe są różnice osobnicze między jednostkami w grupie kobiet i w grupie mężczyzn, niż między kobietami a mężczyznami jako grupami. Ken blondyn bardziej różni się od Kena bruneta, niż Barbie i Kenowie jako całe grupy.

Na tym polega największy problem ze sztywnością ról płciowych narzucanych przez patriarchat. Gonienie za stworzonymi przez religię, popkulturę i agencje marketingowe ideałami "męskości" czy "kobiecości" odbiera bardzo wielu osobom możliwość bycia po prostu sobą. Przypisywanie na siłę konkretnych cech jednej z płci zawęża możliwość ekspresji dla wszystkich.

Nie wszystkie kobiety są wrażliwe i delikatne, nie wszyscy mężczyźni są kochającymi rywalizację ryzykantami. Kobiety, które są asertywne, nie powinny być opisywane jako "agresywne babochłopy". Tak samo jak mężczyźni, którzy dostrzegają absurdy patriarchatu, nie są "simpami". Warto zadać sobie pytanie, komu we współczesnym świecie służy podtrzymywanie nieprzystających do rzeczywistości stereotypów.

Odkryj magię nie tylko otrzymywania, ale również dawania
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 23
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 8
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 2
  • emoji kupka - liczba głosów: 49
Artur,zgłoś
Chciałem znaleźć racjonalnych argumentów na to, że patriarchat rzeczywiście istnieje. Jednak tak samo jak wszędzie indziej, znajduję te same słabe argumenty, które można sprowadzić do "Patriarchat jest, bo ja tak mówię i tyle". Niestety popatrzmy na kilka innych rzeczy - premierem Niemiec była Angela Merkel, premierem Wielkeij Brytanii niedawno była niedawno kobieta - Liz Truss, wcześniej była Theresa May a jeszcze wcześniej Margaret Tatcher. Premierem Portugalii; Maria de Lourdes Pintasilgo, prezydentem Islandii była Vigdís Finnbogadóttir, Norwegii; Gro Harlem Brundtland, Premierem Francji; Édith Cresson, premierem Kanady; Kim Campbell, Prezydentem Irlandii była Mary McAleese, premierem Nowej Zelandii; Helen Clark. Można tak wymieniać bardzo długo. Dowodzi to tego, że obecnie (w XX wieku) kobiety mogą dochodzić do wysokich stanowisk, jeśli tego chcą i rządzić całymi narodami/ krajami! Do tego jest bardzo dużo badań na temat tego, że w krajach bardzo feministycznych, w których próbowano wyrównać tzw. PAY gap; kobiety mimo starań, by zajmowały stanowiska techniczne; dalej wybierały stanowiska bardziej związane z opieką nad ludźmi. Są to stanowiska mniej płatne. Ale przecież PAY GAP jest obierany jako przykład niesprawiedliwości płci, kompletnie zapominając o tym, że w analizie PAY GAP porównuje się dane z zawodów w całym kraju, a więc lekarza, czy prezesa firmy porównuje się do sprzątacza. Są to wyniki nierówne (wiadomo) ale powodem jest różnica płac stanowisk a nie wynikająca z racji płci. Dalej: wszelkie badania psychologiczne nt różnic między kobietami i mężczyznami są zbywane i negowane a jednak często wyjaśniają pewne skłonności odnośnie dlaczego kobiety wybierają częściej taki a nie inny zawód. Mówimy o patriarchacie tylko wtedy, gdy kobiety chcą lepiej płatnych stanowisk a przecież jest potrzeba na murarzy czy śmieciarzy... Te zawody są w większości wykonywane przez mężczyzn. W ponad 90% murarze to mężczyźni. I co? CZy feministki próbują wyrównać cokolwiek tutaj? Do tego dochodzi taka zasada, że kobiety i dzieci ratowane są zawsze pierwsze. Na wojnę powołanie dostają tylko mężczyźni. Feministki jakoś nie walczą na frontach wielkich konfliktów. Owszem kobiety również służ ale jest znaczna dysproporcja tutaj. Czy feministki dązą do wyrównania tej dysproporcji? We Francji jest prawo, które zakazuje mężczyznom robienia testów DNA na ojcostwo a za zrobienie go za granicą jest 10 tysięcy euro kary i rok więzienia. Ej no sorry; ale jednak wygląda to wszystko tak, że nie żyjemy w patriarchacie, gdzie mężczyzna ma przewagę w każdym aspekcie życia.
Odpowiedz
3Zgadzam się1Nie zgadzam się
hihi,zgłoś
co z tego, że wzbudza emocje? UFO też wzbudza emocje co nie znaczy że istnieje
Odpowiedz
1Zgadzam się1Nie zgadzam się
papa,zgłoś
ten film to katastrofa szkoda czasu i pieniędzy
Odpowiedz
2Zgadzam się4Nie zgadzam się
Zobacz komentarze: 18