Dysleksja i dysortografia męczą uczniów

Epidemia w szkołach. Dysortografia i dysleksja to norma

Źródło zdjęć: © Canva
Natalia Witulska,
27.03.2024 13:15

Problemy z dysleksją oraz dysortografią dotykają coraz więcej dzieci w wieku szkolnym. Nawet jedna czwarta uczniów oraz uczennic mierzy się z takimi trudnościami. Nauczyciele określają to mianem epidemii, z którą muszą sobie jakoś poradzić.

Jeszcze kilkanaście lat temu uczniowie, którzy mierzyli się z dysleksją bądź dysortografią, byli raczej rzadkością. W klasie zdarzało się jedno dziecko, z którym nauczyciel musiał pracować więcej niż z innymi. Aktualnie sprawa ma się zupełnie inaczej. Pedagodzy alarmują, że nawet co czwarty uczeń bądź uczennica ma stwierdzone trudności z przyswajaniem wiedzy, pisaniem i czytaniem. Zauważają również, że trend wystawiania opinii stwierdzających ww. problemy obserwują zwłaszcza przed egzaminami.

Nauczyciele oraz specjaliści nazywają ten problem epidemią. Podkreślają, że muszą sobie jakoś z tym poradzić, a jednocześnie zastanawiają się, co jest przyczyną tego, że coraz więcej dzieciaków ma dysleksję bądź dysortografię. Czy może to oznaczać, że w przyszłości trudności z nauką staną się normą?

Dysleksja, dysortografia, dysgrafia i dyskalkulia. O co tak naprawdę chodzi?

Jak możemy przeczytać na portalu doz.pl, dysleksja to specyficzne trudności w nauce czytania i pisania stwierdzane u ucznia, pomimo stosowania standardowych metod nauczania i inteligencji na poziomie co najmniej przeciętnym oraz sprzyjających warunkach społeczno-kulturowych.

Jeśli chodzi o dysortografię, są to specyficzne zaburzenia związane z nauką pisania. Objawiają się popełnianiem błędów ortograficznych pomimo znajomości zasad pisowni i odpowiedniej motywacji do poprawnego pisania. Dysortografia może być korygowana, jednak całkowite ustąpienie objawów występuje bardzo rzadko.

STYSIO: Chodziłem do patologicznej szkoły - NIKT NIE PONIÓSŁ KONSEKWENCJI

Dysgrafia to całkowite bądź częściowe utracenie umiejętności pisania. Spowodowana jest zaburzeniami ośrodkowych funkcji wzrokowych i słuchowych lub mikrouszkodzeniami ośrodkowego układu nerwowego. Często występuje u ludzi z ADHD czy nieprawidłowościami mowy. Pismo osoby cierpiącej na dysgrafię jest zazwyczaj bardzo nieestetyczne oraz nieczytelne. Dyskalkulia natomiast jest to zaburzenie rozwojowe polegające na problemach w liczeniu oraz matematyce.

Epidemia dysortografii i dysleksji w szkołach

Aneta Tołoczko-Hordyj, dyrektorka SP nr 28 w Warszawie, w rozmowie z portalem radiozet.pl przyznała, że dzieci, które przynoszą zaświadczenia o różnego rodzaju trudnościach w nauce, jest coraz więcej. Na dowód podała konkretne liczby, powołując się na placówkę, gdzie uczy. Powiedziała, że na 600 uczniów aż 150 ma opinię od specjalisty. To aż 25 proc. z nich. Nauczyciele mają więc klasy, w których nawet kilku uczniów wymaga dodatkowej uwagi.

Coraz więcej uczniów i uczennic ma trudności z nauką
Coraz więcej uczniów i uczennic ma trudności z nauką (Canva)

Centralna Komisja Egzaminacyjna zebrała dostępne dane i udostępniła je dziennikarzom Radia ZET. Dowiadujemy się z nich, że w 2023 r. 16 proc. zdających egzamin ósmoklasisty miało opinię poradni pedagogiczno-psychologicznej o specyficznych trudnościach w uczeniu się. To oznacza blisko 75,8 tys. uczniów. Gdy porównamy to do sytuacji z 2018 r., widzimy wzrastający trend. Wtedy to do egzaminu gimnazjalnego podeszło 15 proc. uczniów z takim zaświadczeniem.

To samo tyczy się egzaminów maturalnych. Z każdym rokiem przybywa uczniów, którzy mają stwierdzone trudności zaczynające się na "dys". Wiele osób może powiedzieć, że kiedyś tego nie było, a dzieciaki wymyślają. Z tym nie zgadza się jednak Natalia Pacocha, wicedyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 4 w Łodzi. Podkreśla, że kiedyś tych problemów po prostu nie diagnozowano, ale zawsze były obecne. Powiedziała, że "nauka się rozwija, a my jesteśmy bardziej świadomi".

Specjaliści podkreślają, że najważniejsza jest regularna praca z dzieckiem, które ma stwierdzone ww. problemy. Wszystko jest do przejścia. Tacy uczniowie oraz uczennice muszą po prostu spędzić trochę więcej czasu nad książkami, aby przyswoić wiedzę, którą później wykorzystają czy to na egzaminach ósmoklasisty, czy maturalnych.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 1
  • emoji smutek - liczba głosów: 2
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0
nauczyciel2,zgłoś
Ale bzdury. Każdemu zaświadczenie, czerwony pasek, stypendium i żeby broń Boże nie nauczył się czytać i pisać, bo to wymaga wysiłku- wszak ma zaświadczenie z poradni
Odpowiedz
0Zgadzam się1Nie zgadzam się
ojciec dzieciom,zgłoś
Proszę zapytać dlaczego poradnie wystawiają "dys" każdemu kto się zwróci. Do tego preferencje na egzaminach i oczekiwanie że dziecko będzie miało łatwiej. Obniżyć wymagania to główny postulat. Żeby się dziecko przypadkiem nie zmęczyło a rodzic nie musiał nic robić aby dziecku pomóc. To jest tendencja a nie snucie opowieści przez panie "-0żki" które bełkotem zaczarowują rzeczywistość i uzasadniają swoje istnienie.( i zatrudnienie)
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się