Nauczycielka: "pracuję 24 godziny". Bezpłatne wycieczki to bezczelność?
"Jedno dziecko zabrało do Łodzi naklejkę 'Żydzi won z Polski', żeby ją gdzieś zostawić". Nauczycielka zdradza przykre realia szkolnych wycieczek.
Nauczyciele to grupa zawodowa, która w Polsce należy do tych najbardziej niedocenianych. Niskie pensje, praca wymagająca fizycznie i psychicznie, obarczenie dużą odpowiedzialnością: takie są realia, które dla wielu giną pod hasłem "18 godzin pracy i dwa miesiące wakacji".
Oczywiście, że są nauczyciele, którzy nie przykładają się do swojego zawodu czy stosują wątpliwe środki wychowawcze. Oprócz nich są jednak ci, którzy rzetelnie dbają o edukację dzieci, a po obowiązkowych godzinach w szkole przygotowują się do kolejnych lekcji, zbierają stymulujące materiały i sprawdzają tony klasówek.
Pewna nauczycielka poruszyła na X kwestię wycieczek szkolnych. Tydzień do zakończenia roku, oceny wystawione, więc sezon na krótsze i dłuższe wyjazdy trwa już od jakiegoś czasu. Kobieta podkreśliła, że wyjazdy z uczniami nie są sielanką i że powinno przysługiwać za nie dodatkowe wynagrodzenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
ZETKACPER: CHCĘ ZOSTAĆ POLITYKIEM!
Nauczycielka zabiera głos na temat wycieczek szkolnych: przesada i bezczelność
Jak wyglądają realia na wycieczkach szkolnych? Znowu mamy do czynienia z rozbieżnością perspektywy. Niektórzy dostrzegają wyłącznie benefity: darmowy wyjazd, relaks, możliwość podróży i zwiedzenie nowych miejsc. To jest jednak alternatywna rzeczywistość, w której nauczyciele nie są odpowiedzialni za uczniów.
Na wycieczki nie jeżdżą tylko dojrzali licealiści, ale też dzieci, które przeraźliwie tęsknią za rodzicami, boją się podejmować przewidzianych w programie aktywności czy mają aspirację wywołania jak największego chaosu. I nastolatkowie z zapasem szkła w podróżnej torbie. Co z tego, że regulamin wycieczki wyraźnie tego zabrania - nawet osobom, które ukończyły już 18 lat.
Nauczycielka, która na X posługuje się nickiem Jud_czyta, opowiedziała, z jakimi sytuacjami musiała zmagać się podczas wycieczek szkolnych. Twardo zauważyła, że to bezczelność, by od nauczycieli oczekiwać gotowości do kilkudniowych wyjazdów, podczas których pracują tak naprawdę 24 godziny na dobę.
Moja ostatnia wycieczka klasowa wygląda tak, że o 19 wróciłam do domu absolutnie wykończona. Jedno dziecko zabrało do Łodzi naklejkę "Żydzi z Polski won", żeby ją gdzieś zostawić. Czterech chłopców spóźniło się w zoo na miejsce zbiórki i w końcu dotarli bez żadnego "przepraszam"
"Kupił Pikolo i pił je z gwinta"
Użytkowniczka X podkreśla, że nieustannie musiała pilnować uczniów: przypominać im o zapinaniu pasów, chodzeniu w parach czy właściwym zachowaniu na chodniku, by nie utrudniali ruchu innym pieszym. Podkreśliła, że kiedy przewodnik zapytał o to, co najbardziej podobało się dzieciom, część osób odpowiedziało: "Żabka". "W tej Żabce jeden chłopak kupił Pikolo i pił je z gwinta" - dodała nauczycielka. Oczywiście nie jest to zabronione, jako że jest to napój bezalkoholowy. Jednak sam fakt, że upodabnia się do szampana, a picie pod sklepem niesie mało wychowawcze konotacje.
Wycieczka dla nas nie jest rozrywką. Jest ciężką pracą, dużo cięższą niż lekcje. Oczy dookoła głowy i ogromna odpowiedzialność. Nie mam nic przeciwko jednodniowym. Ale oczekiwanie, że będziemy to robić przez kilka dni bez dodatkowego wynagrodzenia to bezczelność.
Jej oświadczenie wywołało prawdziwą burzę. Internauci krytykowali nauczycielkę, twierdząc, że minęła się z powołaniem, a inni bronili jej stanowiska - nawet na podstawie doświadczenia z własnymi dziećmi.
Burza w internecie. Czy nauczyciel na wycieczkach szkolnych ciężko pracuje?
"Ja w pracy też powiem, że kilka dni cięższej pracy w roku to niech się wypcha. A gadanie, że jakiś tam specjalny projekt dla klienta - to bezczelność" - stwierdził jeden z komentatorów. "Opiekowałem się grupą harcerzy na wyjazdach weekendowych. Nie oszukujmy się - niby to praca 24h, ale są chwile spokoju i miłe chwile, i nie jest cięższa niż praca w branżach w stylu prawo, podatki, consulting, a nawet tworzenie gier komputerowych - jak gonią terminy i stres jest ogromny. I to nie raz do roku, ale co miesiąc albo jakiś ciężki projekt się robi przez parę tygodni. Życie. Podsumowując: oburza mnie pani oburzenie" - dodał ten sam internauta.
Inni wykazują jednak zdecydowanie więcej empatii i zrozumienia realiów pracy nauczyciela na wycieczkach szkolnych. Wyliczają także sytuacje, których doświadczyli na własnej skórze: mierzenie się z atakiem padaczkowym dziewczynki (o jej chorobie nie poinformowali rodzice), słuchanie przez trzy godziny jednej i tej samej piosenki, całonocne czuwanie przy łóżku dziecka czy tłumaczenie się strażakom za młodzież, która paliła papierosy w pokoju i uruchomiła czujnik dymu.
Faktycznie: relaks.
W temacie społeczeństwo
- Psy i koty będą musiały mieć własny PESEL? Za brak rejestracji kary finansowe
- Quebonafide przeprasza. Fani wciąż nie dostali boxu za 399 zł. Miał przyjść w sierpniu
- Sfingował własną śmierć. Chciał zobaczyć, kto przyjdzie na jego pogrzeb
- Pierwsza stacja benzynowa Skolima już jest. Konkurencyjne ceny paliwa, róż i palmy
Popularne
- "I do pieca" zostanie zdaniem roku? Trend opanował internet
- Zaskakujący finał rozwodu. Będzie płacił alimenty na koty
- "Hailey Bieber wygląda jak trans". Influencerka króciutko z hejterami
- Horrory, które zniszczą cię w Halloween. Nie oglądaj ich sam
- Sombr naprawdę PRZESADZIŁ. Fani sprzedają bilety na jego koncerty
- Wrzuciła 7 tiktoków i stała się prawdziwym viralem. Każdy chce należeć do "Grupy 7". O co chodzi w trendzie?
- Natsu wywołała SZOK u swoich widzów. Wszystko przez "figurkę z Sycylii"
- "WSZYSCY JESTEŚMY KACPERCZYK", czyli powolne dojrzewanie [RECENZJA]
- Jak wybrać najlepsze miejsce na koncercie? Zdradzę ci sekret muzycznych freaków [VIBEZ IN LINE]





