"Szef zwolnił mnie na Skype". Pospolite ruszenie przeciwko Januszexowi
Młoda graficzka została zwolniona drugiego dnia w pracy za pośrednictwem komunikatora. Forma i powody zwolnienia wywołały falę oburzenia w mediach społecznościowych. Wiele osób zaangażowało się w pomoc źle potraktowanej pracownicy.
14 marca duża część polskiego X żyje historią, którą podzieliła się graficzka Nina Hinz, na portalu publikująca pod nickiem Petrichor. Hinz napisała: "Szef mnie zwolnił na Skype XDDDDD, bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik co pracuje od początku tutaj (drugi dzień pracy)". Kolejne szczegóły, które zdradziła Petrichor, tylko podnosiły poziom zażenowania mentalnością jej byłego pracodawcy.
Podobne
- Jest coraz mniej ofert dla juniorów. Jak zmienia się rynek IT?
- Dawid Piątkowski, ten od "zbuduj bliźniaki", podaje *lifehacka* na bezkarną, piracką jazdę
- Młodzi (i nie tylko) pracownicy chcą zarabiać pieniądze. Pracodawcy: ALE JAK TO?!
- Zaplanuj swój rok! Najlepsze aplikacje i kalendarze, które pomogą ogarnąć 2021
- Oferta pracy roku? DARMOWE tyranie w PGE FKS Stal Mielec "z perspektywą na pełen etat w przyszłości"
Graficzka została zwolniona na Skype drugiego dnia w nowej pracy
Wszystko zaczęło się od wiadomości tekstowej na komunikatorze Skype o 6:45 od nowego szefa Hinz, który napisał: "Zrobiła pani pięć wizualizacji przez cały dzień?". Graficzka odpowiedziała: "Dziewięć. Nadal się uczę nowego programu, nigdy nie miałam styczności z Corelem". Szef, który został już okrzyknięty czołowym Januszem polskiego biznesu, zareagował: "Cooooooo proszeeeeeeeee. Chyba Pani żartuje. To dziękuję, do widzenia. Ja nie płacę za naukę".
Hinz wyjaśniła w kolejnych postach, że na CV i w czasie rozmowy o pracę zaznaczała, że pracuje jako graficzka na programach Adobe. Dzięki wiralowej popularności postu Petrichor słowo Corel wiraluje 14 marca na polskim X. Jedna z użytkowniczek napisała "Firma, w której używa się Corela to mocny red flag". Grupa programów Corel to budżetowa wersja oprogramowania Adobe, na którym pracę preferuje większość osób profesjonalnie zajmujących się grafika komputerową.
Zachowanie szefa agencji reklamowej z Radomia wzbudziło powszechne wzburzenie
Jedna z komentatorek na portalu X napisała: "'Ja nie płacę za naukę' XD. Mentalność polskich pracodawców, każdy chce wyszkolonego pracownika pod swoje potrzeby, ale nikt nie chce szkolić. Jeszcze żebyś nic nie zrobiła, ale dziewięć brzmi dobrze". Kolejna osoba dodała: "Nikt też nie chce płacić wyższych stawek za profesjonalistę", na co padła odpowiedź: "This. Na poprzednim kierunku prowadzący nam powiedział, że nie opłaca się robić magisterki z niego, bo nas nie będą chcieli nigdzie zatrudnić, bo magistrom trzeba więcej płacić niż licencjatom".
Na post Hinz na portalu X odpowiedziała m.in. posłanka Razem Daria Gosek-Popiołek: "Czytam to i chciałabym napisać, że nie wierzę - ale zbyt wiele już widziałam, jeśli chodzi o zarządzanie czy szacunek dla pracowników w różnych firmach i instytucjach. Jeśli potrzebuje pani wsparcia - proszę o kontakt". Hinz odpisała: "Doceniam to i jeśli zajdzie taka potrzeba, to na pewno się skontaktuje, dziękuję bardzo!".
Hinz miała też nieprzyjemności po opublikowaniu wymiany zdań na X: "Właściciel firmy do mnie napisał, że skieruje moje screeny do ich kancelarii prawnej. Że mają teraz hejt na firmę przeze mnie, a ja nawet nie podałam nazwy firmy oraz napisałam samą prawdę, by pokazać to, jak się traktuje pracownika". Na tę wiadomość odpowiedziała m.in. aktywistka Maja Staśko: "Nie zrobiłaś nic złego, to próby zastraszenia. Trzymaj się mocno!". Swoją pomoc zaoferował również prawnik Krzysztof Rumpel. Napisał lakonicznie: "zapraszam, pociśniemy".
Warto nagłaśniać patologiczne zachowania pracodawców
Do dyskusji włączył się też popularny specjalista od PR i marketingu Wojtek Kardyś. Wzburzony opisał całą historię na swoim profilu na LinkedIn, zaczynając od: "To jest przykład takiego januszerstwa, buraczanego biznesu, że aż mnie zatkało". Kardyś wkrótce wrócił do Hinz na X z wiadomością: "Sprawdź u mnie na LinkedIn pod postem, już oferują Ci robotę".
Jedna z komentatorek zauważyła: "Szkoda, że takie wsparcie pojawia się dopiero w przypadkach, kiedy taki post się poniesie. Myślę, że takich osób jest setki, jak nie tysiące, ale nie udzielają się na socialach, albo boją się wrzucać tego typu screeny, bo ta toksyczna praca jest ich jedynym źródłem utrzymania". Przypadek Niny Hinz pokazuje, że warto nagłaśniać złe traktowanie ze strony pracodawców.
Popularne
- Zapowiedzi LEGO Harry Potter na 2025 r. Potężny debiut unikatowej budowli
- Friz zamroził influencerów? "Ratownicy musieli nas wyciągać z lodu"
- Podała dziecku ciasto z alkoholem. Wiernikowska rozpętała burzę
- To już oficjalne. Media społecznościowe nie dla nastolatków
- Mini Majk podjął ważną decyzję. Influencer zmieni wygląd?
- Bambik i V-dolce w "Milionerach". Czy uczestniczka znała odpowiedź?
- Taśmy Buddy wstrząsną internetem? "Zmieni trochę optykę"
- Dawid Podsiadło robi karierę za granicą? "Pierwsze kroki na scenie"
- Czy Frizowi grozi coś za mroźne wyzwanie? Prawnik odpowiada