Studniówki 2023

Studniówka okiem nauczyciela. "Modlę się, by nie wylądować na TikToku"

Źródło zdjęć: © Vibez / canva
Blanka RogowskaBlanka Rogowska,03.01.2023 17:30

Jak mówią nauczyciele, studniówka jest jak bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili. Winni tej sytuacji mają być rodzice, alkohol, niejednoznaczna sytuacja prawna, ale przede wszystkim wszechobecne telefony. - Co 30 min. chodzimy na fajkę, żeby nie zasnąć. Około godz. 3 w nocy ja już słaniam się na nogach. Jak już mnie wyciągną na chwilę na parkiet, to się modlę, żeby nie wylądować na TikToku - mówi nauczycielka z Warszawy.

Joanna, nauczycielka w jednym z topowych warszawskich liceów, na studniówki chodzi od 2017 roku. - O tym się nie mówi. Nam za te studniówki nikt nie płaci, a jeśli jesteś wychowawcą maturalnej klasy to tak naprawdę jesteś w pracy. I to absolutnie koszmarnej pracy, bo nieuregulowanej żadnym prawem - mówi kobieta w rozmowie z Vibez.pl.

Studniówka okiem nauczyciela: Iść czy nie iść?

W szkole Joanny jest niepisana, ale żelazna zasada. - Tradycja można powiedzieć. Uczniowie zapraszają wszystkich uczących ich nauczycieli. Oni mogą przyjść, mogą nie przyjść. Z imprezy zazwyczaj wychodzą około północy, czyli po torcie. Ale wychowawcy klas maturalnych muszą przyjść, choćby nie wiem, co. I w dodatku muszą siedzieć do końca, czyli do godziny 6 rano. To nie jest komfortowe ani dla nas, ani dla uczniów – opowiada nauczycielka.

Anna, nauczycielka z ponad 20-letnim stażem, która obecnie uczy w łódzkim technikum, mówi, że napięcie wokół studniówki zaczyna się już na kilka tygodni przed imprezą, gdy uczniowie wręczają zaproszenia.

- W pokoju nauczycielskim trwają rozmowy: iść czy nie iść? Z jednej strony nie chcesz zrobić przykrości uczniom nie idąc, z drugiej nie chcesz zrobić im przykrości idąc. Nie wiadomo, jak się zachować. W tym roku dominuje narracja o kosztach. Że studniówka droga jak nigdy, więc nie chcemy być obciążeniem dla budżetu uczniów. Nauczyciele mówią, że się boją, że potem usłyszą, że się nażarli za ich pieniądze, że trzeba się jakoś ubrać, uczesać, co też generuje koszty, zwłaszcza w przypadku pań. Trudno przyjść niewystrojonym, bo są wspólne zdjęcia, kamerzysta itd. W tym roku wyjątkowo dużo nauczycieli z mojej szkoły na imprezę się nie wybiera właśnie z powodu pieniędzy - mówi nauczycielka ze stolicy.

Studniówka okiem nauczyciela. "Co 30 min. wychodzę na fajkę. To koszmar"

- Żeby nie było, że ja studniówek nie lubię wcale. Lubię i można się na nich nieźle wzruszyć. Gdy widzę, jak dzieciaki wyrosły, wydoroślały, jak dziewczyna, która całe liceum była szarą myszką ubraną w czarną bluzę z kapturem, nagle przychodzi zrobiona jak tysiąc dolarów, to wiem, że warto tu być. Przywiązuję się do uczniów, więc w dzień balu czuję dumę. Ale prawda jest taka, że po godzinie zaczynam odliczać minuty do końca - mówi Joanna.

Dlaczego nauczyciele nie lubią studniówek? Powód pierwszy: wychowawca musi zostać do końca imprezy, czyli do 6 rano. Do stół nauczycieli nie jest podawany alkohol, tematy do rozmów kończą się szybko. - Zresztą trudno rozmawiać, jak się siedzi tyle godzin w hałasie, zaraz obok głośnika z muzyką. Nie ma dla nas jakiegoś pomieszczenia, żebyśmy mogli odpocząć. Co 30 min. chodzimy na fajkę, żeby nie zasnąć. Około godz. 3 w nocy ja już słaniam się na nogach - mówi nauczycielka z Warszawy.

Nauczyciele i studniówka. "Modlę się, żeby nie wylądować na TikToku"

Oczywiście nauczyciele mogą dołączyć do zabawy i wyjść z uczniami na parkiet. Ci bardziej lubiani są zresztą do tego zapraszani przez młodzież.

- Wiadomo, może się powygłupiać, pośmieszkować, zwłaszcza jak ma się dobry kontakt z klasą. Ale... nawet jak się jest lubianym, to jest strach. Masz na sali 100 młodych ludzi, każdy wyposażony w telefon. W dobie TikToka i Snapchata lepiej nie ryzykować. Jak już mnie wyciągną na chwilę na parkiet to się modlę, żeby nie wylądować na TikToku - mówi Joanna.

Wszechobecne telefonu są zresztą źródłem niepokoju nauczycieli na studniówkach z jeszcze jednego powodu. Rok temu podczas studniówki III LO w Elblągu dj -  za namową młodzieży - puścił utwór rapera Cypisa ze słowami "J***ć PiS". Nagranie z imprezy wyciekło do sieci, sprawę nagłośniło TVP nazywając ją "skandalem" i domagając się poniesienia konsekwencji. Początkowo trudno było powiedzieć, kto miałby je ponieść. Pełnoletni uczniowie? Dj? Obecni na sali nauczyciele? Prawicowi aktywiści wskazywali głównie na tych ostatnich.

- Nieważne, że studniówka to impreza, która nie dzieje się w szkole, którą organizują rodzice, na której są pełnoletni uczniowie - mówi Joanna. Ostatecznie naganą ukarany został uczeń, który opublikował nagranie w sieci.

- Moja klasa w zeszłym roku o godz. 21:37 wstała i odśpiewała "Barkę". To nie było na poważnie. Młodzi w ramach takiego młodzieżowego buntu podważają autorytet Jana Pawła II. Po tej akcji w Elblągu boję się, co wymyślą w tym roku. Gdyby takie nagranie trafiło do sieci i jakieś Ordo Iuris by je odkryło? - mówi nauczycielka z Warszawy.

Alkohol na studniówce, czyli każdy wie, nikt nie widzi

Anna, nauczycielka z ponad 20-letnim stażem, mówi, że dziś na studniówkach stresuje się znacznie mniej. - Kiedyś młodzież zalewała się w trupa. W okolicy roku 2012 zaczęła się moda na dopalacze. I co zrobisz pełnoletniej osobie, która co chwile wychodzi gdzieś z sali? Albo grupie, która biega do Żabki? Zabronić nie możesz, ale jak coś się stanie to wiadomo, że będzie na ciebie - mówi nauczycielka, która wspomina, jak kilka lat temu grupa młodzieży zatruła się alkoholem. - Zaliczyli tzw. zgona w toalecie. Na studniówce była grupa rodziców, organizatorów, którzy mieli do nauczycieli pretensje. Jeden z ojców zaczął podnosić głos, że jesteśmy tu od pilnowania. Rodzice zresztą też byli pijani i wszystko to przerodziło się w pijacką awanturę, która nie miała sensu. Na stołach nauczycieli alkoholu nie było - wspomina nauczycielka z Łodzi.

- Studniówki są zimą, wszyscy mają zimowe kurtki. Teoretycznie jest zakaz wnoszenia dużych toreb, ale przecież nikt nie będzie uczniów i osób towarzyszących przeszukiwał - mówi nauczycielka z Warszawy. I dodaje: - Na mojej zmianie nikt się w trupa nie zalał, ale my, nauczyciele, wiemy, że alkohol jest na sali. Dzieciaki rozlewają go sobie pod stołem prosto do szklanek, które mają przed sobą. Mieszkają z sokiem, czy Coca-Colą.

Anna dodaje, że normą jest, że niektórzy nauczyciele sami wnoszą alkohol na studniówki w piersiówkach. - Mówią, że na trzeźwo się nie da tyle godzin wysiedzieć - tłumaczy.

Koszmar studniówki? Winni rodzice

Jak mówią moje rozmówczynie, studniówka jest jak bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili. Bywa, że jest wspaniała i pełna wzruszeń. Zdarza się, że zamienia się w piekło. - Ale raczej nie z winy uczniów, tylko rodziców. To oni są organizatorami. To oni decydują, jaką salę wynajmą, czy będzie dj, czy orkiestra, kamera, czy sam fotograf, ścianka, fotobudka itd. Niemal co roku jest awantura, że część uczniów na studniówkę nie stać, a rodzice z zamożniejszych rodzin forsują drogą wersję. Taką sytuację mieliśmy i w tym roku - mówi nauczycielka z Łodzi.

W zeszłym roku afera na całą Polskę wybuchła w Technikum Komunikacynym nr 25 w Krakowie. Sprawę nagłośniła Sieć Obywatelska - Watchdog Polska. "Uczniowie rezygnują z udziału studniówce, w której organizatorzy (grupka rodziców, nie konsultujący się z innymi ani z uczniami) przy akceptacji dyrektorki, wykastrowali młodzież nie tylko z wpływu i możliwości współorganizacji, ale także pozbawiają młodych ludzi ich praw za ich własne pieniądze 😃 I w ogóle naruszają zasady współżycia społecznego i powszechnie obowiązujące prawo" - pisała Alina Czyżewska z Watchdog Polska na Facebooku.

trwa ładowanie posta...

Jak pisała Czyżewska, aa trzy tygodnie przez imprezą uczniowie dostali do podpisu regulamin zabawy studniówkowej, na który się nie zgadzali. Gdy stwierdzili, że na tak opisaną w regulaminie imprezę iść nie chcą, odmówiono im zwrotu pieniędzy. W regulaminie można było przeczytać, że maturzystom zakazane m.in. palenie papierosów oraz wychodzenie na zewnątrz do godz. 4 nad ranem. Każdy, kto nie zastosuje się do zasad, miał zostać "pociągnięty do odpowiedzialności cywilnej i karnej". Ciekawe z jakiego paragrafu? Zakazane było także picie i wnoszenie alkoholu, choć ze składek od uczniów miał zostać opłacony alkohol dla nauczycieli. I nie chodziło o kilka butelek wina, ale o wódkę.

- Sama idea studniówki jest super, ale problem jest taki, że nie wiadomo, gdzie kończy się i zaczyna nasza odpowiedzialność. To niby impreza dla dorosłych ludzi, ale z ograniczeniami jak dla nieletnich. Nauczyciele są na niej tylko gośćmi, ale tak naprawdę opiekunami, którzy reagować mogą tylko, gdy wydarzy się już coś bardzo złego. Organizatorami są rodzice, którzy uprawnień do kontroli uczniów też nie mają, więc wszystko zrzucają na nas. Dla mnie to stres, a nie żadna zabawa - mówi Anna.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 13
  • emoji ogień - liczba głosów: 3
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 5
  • emoji smutek - liczba głosów: 1
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 4
Niech sobie robią studniówki rodzice z uczniami, bez nauczycieli. Wszyscy będą zadowoleni i nie będzie żali, że zaproszony belfer przyszedł najeść się za darmo.
Odpowiedz
14Zgadzam się0Nie zgadzam się
lemur,zgłoś
Równie dobrze może czary wypowiadać albo Harry Pottera o to poprosić.skutek taki sam a mniejszy obciach.);-
Odpowiedz
1Zgadzam się1Nie zgadzam się