Dwa trupy i dwie tony kokainy. Tajemnica łodzi podwodnej

W Kolumbii miało miejsce zdarzenie niczym z serialu "Narcos". Tamtejsza marynarka wojenna natknęła się na upiorne znalezisko dryfujące na wodach Pacyfiku. Była to amatorskiej konstrukcji łódź podwodna, w której krył się ładunek kokainy o wartości ponad 87 mln dol. (niemal 390 mln zł). Narkotykom towarzyszyło czterech członków załogi, z których dwóch było martwych.

Ocalali członkowie załogi wymagali pomocy medycznej. Kolumbijskie władze stwierdziły, że na pokładzie doszło do wypadku polegającego na uwolnieniu toksycznych gazów. Nie wiadomo, czy martwi marynarze zginęli od oparów. Śledczy ocenili, że 15-metrowej długości okręt kierował się do Ameryki Środkowej, która leży na szlaku przemytu narkotyków do USA.

Kolumbijskie władze udostępniły nagranie z akcji. Widać na nim sanitariuszy, którzy transportują nieprzytomnego mężczyznę na noszach do karetki. Ranni członkowie załogi trafili do szpitala w Tumaco na kolumbijskim wybrzeżu Pacyfiku.

Film przedstawia żołnierzy, którzy wypakowują paczki z kokainą z okrętu. Zawinięte w czarną folię narkotyki wypełniły niemal całą przestrzeń w kadłubie.

Jak podaje portal Vice, amatorskie łodzie podwodne są popularną metodą transportu narkotyków przez kolumbijskie kartele. Konstruktorzy w chałupniczych warunkach uszczelniają okręty i montują w nich silniki. Wojskowe radary mają trudność z wykryciem takich jednostek.

Najsłynniejszym budowniczym amatorskich łodzi podwodnych jest Kolumbijczyk Oskar Moreno Ricardo. Mężczyzna spędził dwie dekady na konstruowaniu okrętów dla karteli narkotykowych, które działają na obszarze Ameryki Łacińskiej. W 2022 r. Ricardo został ujęty przez organy ścigania i jego kariera dobiegła końca.

Źródło: Vice