„Narkotykowe hipopotamy” Escobara muszą zniknąć
Ich odchody szkodzą kolumbijskiej florze i faunie, ale okoliczni mieszkańcy zdają się tym w ogóle nie przejmować. Miłość do hipopotamów przesłania im negatywny wpływ, jaki mają na środowisko
Zginął w 1993 roku, ale wciąż można odczuć jego wpływ. Pablo Escobar - jeden z najbardziej znanych baronów narkotykowych - dalej miesza w życiu Kolumbijczyków, a raczej robią to za niego hipopotamy, które po sobie zostawił.
Podobne
- "Kokainowe hipopotamy" czeka przeprowadzka. Jej koszt zwala z nóg
- Mały żółw sześć dni wydalał tylko plastik. Do tego doprowadzili ludzie
- Straszna śmierć pupili barona narkotykowego. Sąd podjął już decyzję
- Morświn może całkowicie zniknąć. Liczba osobników jest dramatycznie niska
- Klops z mamuta na talerzu. Nie zdobędzie gwiazdki Michelin
Pewnie kojarzycie go z lekcji historii, a może prędzej z genialnego serialu Narcos, który parę lat temu trafił na Netflix (jeśli nie widzieliście, to bardzo polecam, jest prześwietny!). Niewielu jednak wie, że za czasów swojej świetności stworzył sobie prywatny park safari, w którym można było spotkać np. antylopy, egzotyczne ptaki czy chociażby, wcześniej już wspomniane, hipopotamy.
Hacienda Nápolés – bo tak nazywało się miejsce, w którym żyły zwierzęta – po śmierci narkotykowego barona została pozbawiona żyjących w niej zwierząt. Wyłapano je i przewieziono do ogrodów zoologicznych. Pojawili się jednak uciekinierzy.
Cztery hipopotamy zdecydowały, że nie zamieszkają w zoo i postanowiły rozmnażać się na wolności. Tak oto z biegiem lat zamiast czterech sztuk mamy już 80 żyjących sobie na własnych warunkach hipopotamów, które stanowią ogromny problem dla ekosystemu Kolumbii.
Drug Kingpin Pablo Escobar’s Hippos Are Alive and Well | National Geographic
Badania z zeszłego roku wykazały, że hipopotamy zanieczyszczają wodę swoimi odchodami. Tym samym zmieniają jakość wody oraz poziom jej natlenienia, co bardzo negatywnie wpływa na jej roślinność, a także żyjące w niej zwierzęta. Niedługo dojdzie również do tego, że hipopotamy wyprą rodzime zwierzęta Kolumbii takie jak np. manaty.
Ich dalsza ekspansja przyczyni się do całkowitego wymazywania rodzimej flory i fauny – szacuje się, że w 2034 roku może być ich ponad tysiąc, dlatego naukowcy mówią, że najlepiej byłoby je zabić. Poza tym zagrażają też ludziom, ze względu na to, że hipopotamy żyjące na wolności zdziczały.
Researchers film invasive Colombian hippos
Z pomysłem nie zgadzają się okoliczni mieszkańcy. Miejscowi bardzo zżyli się ze zwierzętami – a raczej z zyskami turystycznymi, które ich obecność im gwarantuje – i nie zgadzają się na likwidacje hipopotamów. Problem polega na tym, że kolumbijskie hipcie nie mają konkurencji tzn. żaden z ich naturalnych towarzyszy nie ma ochoty ich zjeść. Sprawę komplikuje też rządowy zakaz polowania.
Próbowano już sterylizacji, ale to dość złożony i bardzo kosztowny proces. Jeśli tak dalej pójdzie Kolumbijskie wody zaleją odchody hipopotamów, a jedynym żyjącym tam stworzeniem będą one same. No i oczywiście ludzie, którzy tak je kochają. Tak właśnie kończy się ingerowanie ludzi w przyrodę.
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół