Dołączyłem do Agappe, czyli "katolickiego Facebooka". Już na starcie miałem WTF
Kiedy dowiedziałem się, że uruchomiono Agappe, medium społecznościowe dla katolików, zżerała mnie ciekawość, co się tam znajduje. Założyłem więc konto na "katolickim Facebooku" i... przeżyłem ogromne rozczarowanie.
Agappe działa od 30 czerwca tego roku. Reklamuje się jako "pierwsza na świecie katolicka platforma social media". Na stronie głównej serwisu wyświetla się komunikat: "Odkrywaj społeczność osób, które nie wstydzą się Jezusa". Pomysłodawcą Agappe jest ksiądz Artur Portapeluk, koordynator lubelskiej Odnowy w Duchu Świętym.
Podobne
- Pizza Guseppe wygrała internet. Wystarczył jeden post na Facebooku
- Facebook zalały treści z wykorzystywaniem dzieci na tle seksualnym. Będą zmiany
- Boomerzy KPIĄ z nastolatka, któremu jakiś dziad kazał odczytać godzinę na zegarze
- Kołcz Majk znalazł nowy sposób zarabiania na ludzkiej głupocie - wypuścił kolekcję NFT z osiołkami
- Instagram pomagał w odkrywaniu świata plandemików, szurów i foliarzy
Mimo że twórcy serwisu podkreślają, że nie chcą konkurować z gigantami społecznościowymi, skojarzenia z Facebookiem same się nasuwają. Trudno ich uniknąć, bo trudno wymyślić coś, co naprawdę różniłoby się od serwisu Marka Zuckerberga. Mnie offowe inicjatywy pokroju Albicla czy Wolni Słowanie szalenie ciekawią, dlatego postanowiłem się dowiedzieć, co Agappe ma dla mnie do zaoferowania.
Facepalm przy rejestracji
We współczesnych czasach tyle się mówi, aby nie utrwalać szkodliwych stereotypów płciowych, tymczasem Agappe właśnie to robi. I to już przy rejestracji. Kiedy zakładam konto w serwisie, muszę określić, czy jestem "silnym mężczyzną", czy "piękną kobietą". Ja rozumiem, że konserwatywne wartości, ale... Ech.
Czemu się tak hamować? Może od razu "niebieskim majsterkowiczem" lub "różową panią domu"?
Czuję się zagubiony
Po udanej rejestracji wyświetla się interfejs. Po lewej stronie znajdują się zakładki - Przeglądaj, Albumy, Zapisane Posty. Przeglądać mogę każdy nowy post, jaki użytkownicy Agappe wrzucą na swoje profile. Oznacza to, że może mi się pojawić zarówno nowe zdjęcie profilowe Marzeny Kowalskiej z Radomia, jak i Litania Loretańska. Treści możemy filtrować na tekst, zdjęcia, wideo, audio, pliki, mapy.
W kategorii Społeczność wyświetlają się zakładki Wydarzenia, Blog, Sklep, Forum Agappe, Moje artykuły, produkty, grupy, strony. Wszędzie bije po oczach pustka. Mam wrażenie, że zarejestrowanych w serwisie jest kilkadziesiąt-kilkaset osób, z których aktywnych jest max. 10. Najliczniejsza grupa "Pytawka" zgromadziła 293 członków. Są tam tylko trzy posty, z czego jeden to regulamin.
W momencie pisania tego artykułu trzy najpopularniejsze hasztagi w serwisie to: #wiara, #dziendobry, #modlitwyczas. Hasztagi odsyłają do skopiowanych tekstów katolickich modlitw, cytatów z Pisma Świętego lub filmów z YouTube'a. Treści opatrzone tymi hasztagami się dublują. Oznacza to, że jak klikam w #wiara, a potem w #dziendobry to pokazują mi się te same posty.
Layout serwisu mnie odrzuca. Dominuje czerń, biel i szarość, którym towarzyszą kolorowe ikonki odsyłające do różnych kategorii. Nie wiadomo, jaka sekcja jest istotna. Wszystko jest ze sobą wymieszane, tak jakby twórcy udostępnili serwis w fazie testów. Wizualna katolicka masakra piłą mechaniczną.
Wersja mobilna Agappe jest ok
Jeśli już przeglądać "katolickiego Facebooka", to tylko przez dedykowaną aplikację na smartfony. Można ją za darmo ściągnąć z Google Play. Momentami zamula, ale nie widać tam tak bardzo tej wizualnej brzydoty, która kłuje po oczach w wersji przeglądarkowej. Wśród agappowiczów trwa teraz akcja wystawiania pozytywnych opinii dla aplikacji, bo wcześniej trolle klikały w recenzjach 1 na 5 gwiazdek.
Generalnie nudy
Agappe nie wzbudza we mnie żadnych emocji. Nie ma tutaj żadnej kontrowersji, do której można się przyczepić. Owszem, na starcie skoczył mi gul z powodu "silnego mężczyzny" i "pięknej kobiety", ale potem tętno spadało aż umarłem z nudów. Twórcy platformy niczym mnie nie zainteresowali. Agappe traktuję jako internetową ciekawostkę, której nie wróżę wielkiej kariery.
- Każde tworzenie nowego tematycznego serwisu społecznościowego to w tych czasach mnożenie bytów ponad potrzebę - mówią eksperci dla portalu "Wirtualne Media". - Tworzy się niepotrzebne byty, które utrudniają użytkownikom życie. Muszą korzystać z jednego portalu, by mieć kontakt z jednymi znajomymi i drugiego, żeby mieć kontakt z innymi. Dywersyfikacja treści dla użytkownika końcowego nie jest niczym dobrym.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku