Wyoutował się w konserwatywnej i katolickiej rodzinie. "To rodzice mają trudniej" [WYWIAD]
Jak to jest wyoutować się przed konserwatywnymi i katolickimi rodzicami, którzy wyśmiewali się z "pedałów"? "Tata wcześniej śmiał się z kolegami z pracy z osób LGBTQ+. Teraz jest mu trudno, bo musi tego wysłuchiwać, a w tym konserwatywnym środowisku nie może mnie bronić".
Tomek (imię zmienione na prośbę bohatera) ma 28 lat i jestem gejem. Dorastał w konserwatywnej, bardzo katolickiej rodzinie, przed którą postanowił się wyoutować. W rozmowie opowiada nam, jak życie w szafie wpłynęło na jego relację z rodzicami i jak informacja o tym, że jest osobą homoseksualną, zmieniła ich podejście do społeczności LGBTQ+.
Podobne
- Nadchodzi Tęczowy Piątek. Chcą "odmrozić" szkoły po Czarnku [WYWIAD]
- Aktywiszcze o Tęczowym Piątku. "Chcę, żeby nauczyciele nie musieli się bać" [WYWIAD]
- Wycofali uchwałę anty-LGBTQ+. Atlas Nienawiści się kurczy
- Interweniowali w ukraińskiej rodzinie. To naprawdę wydarzyło się w Polsce
- Odetną Czarnka od 700 mln zł? Wniosek organizacji pozarządowych
Ania Rusak, vibez.pl: Co słyszałeś w domu na temat osób LGBTQ+, gdy dorastałeś?
Tomek: - W ogóle o tym nie rozmawialiśmy. Jeżeli raz na jakiś czas w telewizji pojawiał się jakikolwiek temat związany z osobami LGBTQ+, to rodzice albo milczeli, albo podnosili brwi do góry. Czasem z obrzydzeniem mówili: "Jezu, co to jest". Tata rzucał: "Te pe*ały". Nie było tego dużo, pojawiało się raczej kontekstowo. Jeżeli już coś mówili, to raczej negatywnie.
Moi rodzice też nie zdawali sobie kompletnie sprawy z tego typu rzeczy. Moim zdaniem to była kwestia braku wiedzy na ten temat, strach przed obcymi. Dlatego to im się wydawało czymś strasznym.
Jak to bycie w szafie wpływało na twoje życie?
- Było tragicznie. W zasadzie dopiero z perspektywy czasu widzę, jak dużo się we mnie zmieniło od czasu coming outu. Gdy byłem w domu, tata wciąż pytał, czy mam dziewczynę, a ja wybuchałem złością. Myślę, że to wtedy negatywnie wpłynęło na naszą relację. Przez to, że nieustannie zadawał te pytania, oddalaliśmy się od siebie. Gardziłem nim też ze względu na jego poglądy. Strasznie mnie to irytowało, chociaż próbowałem sobie wytłumaczyć, że przecież nie wie, że jestem gejem, więc nie rozumie, jak trudne są dla mnie te pytania.
Podczas rodzinnych spotkań po prostu grałem przed resztą. Robiłem zdjęcia z przyjaciółkami, które sugerowały, że jesteśmy razem. Przychodziłem na śluby i przedstawiałem je jako moje dziewczyny. Jak jechałem na wakacje, to zawsze mówiłem, że jadę w dużym gronie. To było ciągłe okłamywanie, ściemnianie. Tworzyłem sobie dwie rzeczywistości.
A jakie poglądy mają twoi rodzice?
- Sam głosowałem na PiS, kiedy miałem 19 lat. Wtedy po prostu się nad tym nie zastanawiałem, moi rodzice też od zawsze głosowali na tę partię. Ciągle słyszałem, że ten PiS jest cudowny, a Tusk zły. Teraz to się oczywiście zmieniło. Poza tym dorastałem w katolickiej rodzinie, więc głosowanie na tę partię było naturalne.
Ta katolickość była dla ciebie trudna?
- Musiałem co tydzień chodzić do kościoła. W sobotę całą noc myślałem o mojej seksualności, fantazjowałem o innych mężczyznach. Rano w kościele czułem się jak jakiś przeklęty człowiek i powtarzałem sobie, że jestem hetero. Bardzo długo próbowałem się tak oszukiwać. Mojemu partnerowi też na początku powiedziałem, że jestem biseksualny. Szukałem furtki, bo rodzina, kościół, wszyscy mówili mi, że nie mogę być tym, kim jestem.
Rodzice w przeciwieństwie do swojej rodziny, która jeździła na oazy, nie byli fanatykami. Jednak nawet teraz, gdy już znają moje poglądy, chodzą do kościoła. Głośno jednak mówią, że trzeba być obiektywnym i nie można wierzyć we wszystko. Powtarzają, że każdy powinien móc znaleźć tam przestrzeń dla siebie. Szanuje takie podejście.
Jak ostatecznie doszło do twojego coming outu?
- Rodzice mojego partnera wiedzieli, że jest gejem, że jesteśmy razem. Fakt, że ja nie byłem wyoutowany, bardzo negatywnie wpływał na naszą relację, co skończyło się dużym kryzysem. Gdy rodzice przyjeżdżali do domu, który wynajmowaliśmy, to przestawiałem go jako dawnego kolegę. Jego ta sytuacja w końcu zaczęła męczyć tak bardzo, że mieliśmy się rozstać. W trakcie tego trudnego okresu często uciekałem do rodzinnego miasta. Myślę, że gdyby nie to, do tego coming outu by nie doszło.
Moi rodzice, szczególnie mama, widzieli, że coś jest nie tak. Nie chciałem ich obciążać, bo wtedy też mieliśmy trudną sytuację w domu - mój dziadek był bardzo chory. Mama do mnie przyszła, rozpłakała się, w końcu porozmawialiśmy. Nie powiedziałem jej wprost, że jestem gejem. Na około jej to tłumaczyłem.
Jak zareagowała?
- Dość dobrze. Powiedziała, że teraz składa jej się to w całość. Przyznała, że tata to wcześniej sugerował, ale wtedy zaprzeczała. Wieczorem, gdy wyjechałem, powiedziała mu o tym. Zadzwonił do mnie następnego dnia, mówił, że mama sobie z tym nie radzi. Potem dowiedziałem się, że przez tę sytuację zaczął pić dużo alkoholu. Gdy przyjechałem tam po raz pierwszy, próbował zainicjować jakiś kontakt, ale mu odmawiałem. Dopiero z czasem się dotarliśmy.
Rodzice też zaraz po moim coming oucie poszli do psychologa. Poradziłem im, żeby to zrobili, bo nie chciałem, żeby bazowali na wiedzy z sieci. Chciałem się też w ten sposób o nich zatroszczyć. Posłuchali mnie, ale byli rozczarowani terapeutką, więc ostatecznie z tego zrezygnowali. Doceniam jednak, że się starali. Wciąż to robią, czytają o osobach LGBTQ+. Są zdecydowanie bardziej otwarci. Wcześniej takie tematy jak transpłciowość na pewno nie pojawiłyby się w naszym domu.
Teraz czujesz się przy nich swobodnie?
- Różnica jest duża. Jestem przy nich bardziej swobodny, nie mam też problemów ze swoją seksualnością. Dzięki coming outowi w pełni zaakceptowałem to, że jestem gejem. Z drugiej strony staram się unikać tych tematów, gdy moja mama chce o tym bardziej ze mną porozmawiać, ucinam rozmowę.
Wciąż się stresuje, gdy jadę do dalszej, konserwatywnej rodziny, która nie wie o tym, że jestem gejem. Teraz gdy najbliżsi wiedzą i w rozmowie pojawia się sformułowanie "te pe*ały", starają się reagować, bronić tej społeczności. Czuję, że mnie wspierają. Pomagali nam w remoncie mieszkania, teraz też zaczęli pozdrawiać mojego partnera, zapraszać go, lubią przebywać w jego towarzystwie.
Zdaję sobie też sprawę z tego, że moi rodzice mają teraz trudno. Tata pracuje w środowisku, w którym jest bardzo dużo konserwatywnych mężczyzn. Ciągle słyszy żarty osób wyśmiewających LGBTQ+. Musi być mu trudno, bo wiem, że w tym otoczeniu nie może mnie bronić. Pewnie wcześniej się z nimi śmiał, a teraz wie, że to też dotyczy jego syna. Coming out dziecka to jedno, a coming out rodzica też jest bardzo trudny.
Mama też potrzebowała w pewnym sensie wyjść z szafy i opowiedziała o osobach LGBTQ+ mojej chrzestnej i cioci. Bardzo jej ulżyło, że mogła w ogóle z kimś o tym porozmawiać. To, że powie się rodzicom, to jedno. To, jak rodzice sobie z tym poradzą, to drugie. Ja miałem szczęście, ale wiem, że nie wszyscy je mają.
Popularne
- "Historie Jutra" o sztucznej inteligencji. "Co to jest ten AI?"
- "Choinko ma" podbija TikToka. Piosenka wchodzi w głowę
- Problemy z filmem sanah? "Odwołali wszystkie seanse i dali voucher"
- Vibez Creators Awards za nami. Kto otrzymał nagrody?
- Choinka w Londynie to niewypał? Polacy pokazują, kto tu rządzi
- Vibez Creators Awards na żywo. Transmisja z rozdania nagród
- Drama o psy Friza i Wersow. Niepokojące zachowanie zwierząt
- Raper waży ponad 200 kg. Zdjęcie z dziewczyną niepokoi fanów
- Pierwszy trailer "28 lat później". Czy to naprawdę Cillian Murphy?