"Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus". Kosmiczne nieporozumienie?
"Psychobełkot", czyli największe mity pop-psychologii. W tym cyklu będziemy próbowali rozbrajać mity pseudopsychologii, które często przynoszą więcej szkody niż pożytku. Tym razem na tapet bierzemy szkodliwość stereotypów płciowych.
Sam pomysł na "międzyplanetarny" podział damsko-męski pochodzi z wydanej po raz pierwszy w 1992 r. książki Johna Graya. "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" wspaniale rozbierają na czynniki pierwsze Michael Hobbes i Peter Shamshiri w swoim popularnym podcaście "If books could kill". W dużym skrócie, książka jest napisana z patriarchalnego punktu widzenia i nie jest poparta badaniami naukowymi.
Podobne
- Zaginiony nastolatek ze schizofrenią. Brat zauważył go na streamie
- Zbadali ponad 180 tys. uczniów. Jak wygląda stan psychiczny młodzieży?
- "Manifestuję to". Afirmacje działają tylko w określonym kontekście
- Ile jest płci? Więcej, niż nam się wydaje
- "Marsz Ciszy" dla Julii z Lubina. Nie wytrzymała nękania rówieśników
Książka Graya podtrzymuje i wzmacnia zakorzenione w kulturze stereotypy o różnicach między płciami, zwłaszcza w zakresie komunikacji i emocjonalności. Czy rzeczywiście mężczyźni i kobiety myślą i czują inaczej? Badania dawno obaliły tezy o fundamentalnych różnicach między mózgami mężczyzn i kobiet.
Mity o płci mózgu zostały obalone
Statystycznie mózgi mężczyzn bywają fizycznie większe. Powodem są różnice w wymiarach ciała, a co za tym idzie czaszki. Mózgi kobiet mają z kolei więcej istoty szarej w stosunku do białej, czyli więcej komórek nerwowych odpowiedzialnych za przetwarzanie informacji. Wypadkową tych różnic jest bardzo zbliżony sposób działania i możliwości mózgów "męskich" i "damskich".
Co więc sprawia, że rzeczywiście trudno nam się czasem porozumieć? Dlaczego blisko 50 proc. małżeństw kończy się rozwodami? Dlaczego mity o różnych potrzebach damskich i męskich w zakresie komunikacji, bliskości, seksualności trzymają się tak mocno? Wynika to w dużej mierze z tego, jak inaczej wychowujemy dziewczynki i chłopców.
Uczenie stereotypów płciowych
BBC przeprowadziło prosty eksperyment. Autorzy badania ubrali małego chłopca w sukienkę, a dziewczynkę w strój stereotypowo "chłopięcy". Następnie poprosili ochotników, żeby zajęli się maluchami, dając im do wyboru pełną gamę zabawek. Najciekawsze w krótkim filmie poniżej są reakcje mężczyzn i kobiet, którzy brali udział w eksperymencie. Są zaskoczeni, z jakim automatyzmem przystąpili do utrwalania stereotypów.
Przypisywanie określonych cech, zachowań, preferencji i predyspozycji do jednej z płci jest elementem płci kulturowej (ang. gender). To rozgraniczenia wynikające tylko z niepisanej umowy społecznej. Mieści się w niej ogromnie dużo stereotypów: o większej emocjonalności kobiet, o mechanicznej seksualności mężczyzn, o predyspozycjach do pracy w konkretnych zawodach czy o tym, kto jaką rolę powinien wypełniać w relacjach.
O tym, że przypisywanie konkretnych kanonów urody czy ubioru do płci jest płynne i uwarunkowane kulturowo, pisaliśmy już chociażby tutaj.
Komu potrzebny jest patriarchat?
Dlaczego właściwie te sztywne podziały w płci kulturowej są problematyczne? Skoro już zinternalizowaliśmy oczekiwania społeczne co do tego, jak według naszej kultury powinni funkcjonować mężczyźni, a jak kobiety, to po co burzyć te schematy?
Warto chociażby dlatego, żeby stworzyć bezpieczniejsze i wygodniejsze dla wszystkich społeczeństwo. Patriarchat, z którego wynika większość wciąż obowiązujących kulturowo norm płciowych, jest mocno nieoptymalnym systemem. Zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn.
Dużo mówi się o tym, jak obciążające jest dla kobiet łączenie życia zawodowego z zajmowaniem się domem. Pomysły o tym, że kobiety mają jakieś wrodzone predyspozycje do sprzątania, gotowania i prasowania powoli odchodzą do lamusa. Nadal jednak to kobiety mają większy udział w codziennych obowiązkach domowych.
To oczywiście tylko jeden z wątków, które można by bardzo długo mnożyć. Inne przykłady patriarchalnego upupienia kobiet to sprowadzanie ich wartości do atrakcyjności fizycznej, nierówne traktowanie zawodowe (zwłaszcza w zakresie płacy), wymaganie sympatyczności, opiekuńczości i cichości serca, obwoływanie "agresywnymi", jeśli są asertywne.
Mężczyźni też tracą na patriarchalnych normach
Coraz częściej mówi się też na szczęście o tym, że patriarchat jest krzywdzący nie tylko dla kobiet. Mężczyźni wychowywani bez przestrzeni na słabość, wrażliwość i uczuciowość są pozbawiani możliwości budowania głębokich i wspierających relacji. Nie mając wewnętrznego i społecznego pozwolenia na proszenie o pomoc, częściej popadają w uzależnienia, mają kłopoty ze zdrowiem psychicznym czy znajdują się w kryzysie bezdomności.
8 maja fundacja "Można zwariować" zorganizowała w Pałacu Kultury wydarzenie "Czy on zwariował? Mężczyźni o zaburzeniach psychicznych". O swoich doświadczeniach z kryzysem zdrowia psychicznego w kontekście społecznych oczekiwań w zakresie "męskości" opowiedzieli wokalista Piotr Zioła i dziennikarz Lech Podhalicz. Wiedzą ekspercką podzielił się psycholog Mateusz Banaszkiewicz.
Dziś, gdy patriarchat stracił podstawy ekonomiczne, sztuczne podtrzymywanie go przy życiu nie ma wielkiego sensu. Siedzenie w okopach "wojny płci" w imię źle pojętych tradycji nikomu z nas w niczym nie pomaga. Dużo więcej nas łączy niż dzieli, wszyscy potrzebujemy akceptacji, bezpieczeństwa i dobrych, bliskich relacji.
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół