Zarośnięty glonami Bałtyk w 2019 r.

Bałtyk się dusi. Naukowcy alarmowali już w 1987 r.

Źródło zdjęć: © @European Space Agency
Marta Grzeszczuk,
01.03.2024 11:45

70 tys. km2 Morza Bałtyckiego jest pozbawione tlenu koniecznego do podtrzymywania życia. Czy morze jest skazane na całkowite wymarcie?

Głośny ostatnio problem "martwych stref" czy "umierania" Morza Bałtyckiego nie jest nowością. W sieci można znaleźć artykuł o tym, że "naukowcy alarmują w tej sprawie" w dzienniku "Los Angeles Times" z 1987 r. Naukowcy alarmują, a ich doniesienia są ignorowane na rzecz bieżących interesów ekonomicznych i politycznych, tak jak w przypadku wielu innych zagadnień z obszaru kryzysu klimatycznego.

Bałtyk dusi się z powodu rozrostu glonów

Bałtyk umiera od ponad 100 lat
Bałtyk umiera od ponad 100 lat (@J. Carstensen et al. Proceedings of the National Academy of Sciences, 2014.)

Problemy Bałtyku zaczęły się na początku XX w. To wtedy wynaleziono syntetyczne nawozy, które pozwalają zwiększać plony rolnicze, mimo wyjaławiania ziemi sadzeniem wciąż tych samych roślin na wielkich obszarach. Bogate w azot i fosfor nawozy spływają z pól do rzek, a stamtąd do Morza Bałtyckiego. To z kolei prowadzi do eutrofizacji (przeżyźnienie), która powoduje nadmierny rozrost glonów.

David Rehling, dyrektor Duńskiego Instytutu Ochrony Przyrody, tłumaczył w "Los Angeles Times" w 1987 r.: "Ilość uwalnianego azotu i fosforu stale rosła, a teraz wiemy, że gleba rolna jest tak pełna tych chemikaliów, że coraz większe ich ilości będą wyciekać". Oczywiście nie były to jedyne doniesienia od tego czasu, że sytuacja w Bałtyku jest z roku na rok coraz bardziej tragiczna.

Morze Bałtyckie zmienia się w sadzawkę z glonami

Ze względu na położenie geograficzne Bałtyk ma szczególne predyspozycje do zarastania glonami. Jest zależny od napływu bogatej w tlen wody z Oceanu Atlantyckiego, ale jedyne połączenie prowadzi przez cieśniny duńskie i Morze Północne. Bałtyk jest jednym z pięciu najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie, a jego martwe strefy mają powierzchnię równą Irlandii - 70 tys. km2.

Martwe strefy to obszary, w których glony stworzyły beztlenowe środowisko, w którym nie jest w stanie przetrwać żadne inne morskie życie. W pierwszej kolejności odbija się to na populacji ryb. Nawet najbardziej pospolite gatunki bałtyckich ryb, jak dorsz czy morszczuk trafiły już na listę zagrożonych wyginięciem.

Poza bieżącymi dostawami nawozów duszące Bałtyk glony cenią sobie również globalne ocieplenie, które podniosło temperaturę wszystkich mórz i oceanów na świecie. Kombinacja intensywnego nawożenia i ciepła stwarza idealne warunki do dalszego namnażania glonów, a w konsekwencji ostatecznego wytępienia wszelkiego innego życia w Morzu Bałtyckim.

Czy Europejski Zielony Ład poprawi sytuację Bałtyku?

Przepisy Zielonego Ładu (European Green Deal), przeciwko którym protestują rolnicy w wielu krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce zakładają redukcję użycia nawozów sztucznych o 20 proc. Gospodarstwa o powierzchni ponad 10 ha będą też miały obowiązek ugorowania części gruntów, czyli wyłączenie ich z użytkowania. 4 proc. ziemi należących do wielkopowierzchniowych gospodarstw będzie "odpoczywać", żeby zregenerować się po latach nawożenia i zalewania środkami owadobójczymi.

Rolnicy nie zgadzają się z tymi ustaleniami, argumentując, że uniemożliwią utrzymanie produkcji - a co za tym idzie: zysków - na dotychczasowym poziomie. Przypisywane rdzennym mieszkańcom Ameryki Północnej przysłowie mówi: "Kiedy ostatnie drzewo zostanie ścięte, ostatnia ryba złowiona, ostatnia rzeka zatruta, dopiero wtedy zrozumiemy, że nie da się jeść pieniędzy".

Źródło: latimes.com, oceanservice.noaa.gov

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 2
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0