Pożary na Hawajach. "Największa klęska żywiołowa w historii"

Ogień zaatakował po raz kolejny. Tym razem żywioł wziął sobie za cel wyspy Hawaii i Maui leżące na archipelagu Hawajów. W pożarach zginęło już co najmniej 55 osób, a ponad tysiąc zostało uznane za zaginione. Niewykluczone, że ofiar jest więcej.

Gubernator Hawajów Josh Green stwierdził, że prawdopodobnie zmagają się z "największą klęskę żywiołową w historii stanu". Wiele setek domów zostało zniszczonych. Spłonęła także znaczna część historycznego miasta Lahaina.

"Wyspy wyglądają jak po zbombardowaniu" - przekazał korespondent TVN24 Jan Pachlowski.

Wielu mieszkańców wysp pozostaje bez dachu nad głową, tysiące są pozbawione prądu. Na Maui i Hawaii szaleje równolegle kilka pożarów. Żywioł odciął drogę ratownikom, którzy nie mogli przedrzeć się przez płomienie. Nadal trwają prace nad przywróceniem łączności i transferu wody pitnej, a śmigłowce Gwardii Narodowej zrzuciły na ogniska pożarów 568 tysięcy litrów wody. Ludzie skakali do oceanu, aby uchronić się przed śmiercią w płomieniach.

Prezydent USA Joe Biden zdecydował się na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Dzięki temu mieszkańcy Hawajów mogą spodziewać się pomocy federalnej szybciej i w większym wymiarze. Poszkodowani mają otrzymać m.in. dotacje na mieszkania tymczasowe i naprawy domów czy pożyczki na pokrycie innych strat majątkowych.

Słupy ognia, dym, wypalone do cna pole, szkielety suchych drzew, spalone łodzie, zgliszcza domów - Hawaje obecnie składają się z takich mrożących krew w żyłach obrazków. Mieszkańcy opisują pożary jako prawdziwą apokalipsę.

Ogień rozprzestrzenił się na skutek połączenia kilku czynników: wysuszonej roślinności, bardzo silnego wiatru powiązanego z huraganem Dora oraz niskiej wilgotności. Uniwersytet Hawajski informuje, że w niektórych częściach wysp pożary występują powszechnie, ale tym razem ich skala budzi zaskoczenie i przerażenie.

Źródło: TVN24