Aborcja po polsku. Dlaczego pozwalamy, żeby była tematem politycznym? [OPINIA]
Kobiety stanowią w Polsce liczebną większość. Dlaczego pozwoliłyśmy odebrać sobie prawo do decydowania o własnym życiu i zdrowiu?
Od dokładnie 30 lat aborcja jest w Polsce prawnie zakazana. W 2020 r. ten zakaz zaostrzono usuwając jeden z trzech powodów, dla których była w drodze wyjątku dopuszczana. Chodzi o nieodwracalne wady płodu. Prawo dopuszcza obecnie możliwość przerwania ciąży tylko wtedy, gdy zagraża ona zdrowiu lub życiu kobiety lub jest wynikiem czynu karalnego.
Podobne
- Szymon Hołownia o koalicji rządowej. "W kwestii aborcji nie istnieje"
- Aborcja polaryzuje społeczeństwo? Polacy w większości są zgodni
- Awantura o Litewkę. Oszukał wyborców lewicy ws. aborcji? [OPINIA]
- Ordo Iuris i poradnik dla kobiet w "trudnej ciąży". W tle aborcja i okna życia
- Rubik o końcu Czarnka: "Będę bardzo mocno świętować"
Takie zakazy są w 2023 r. są w Europie anomalią niezgodną ze współczesna wiedzą medyczną. Według Światowej Organizacji Zdrowia przerwanie ciąży jest "prostym i powszechnym elementem opieki zdrowotnej". Aborcja farmakologiczna nie różni się w sposób istotny od samoistnego poronienia, którym kończy się ok. 20 proc. wszystkich wczesnych etapów ciąż.
Dlaczego kobiety w Polsce zgadzają się na taką ingerencję w swoje najbardziej osobiste wybory? Jakkolwiek strasznie to nie brzmi, można jakoś zrozumieć, że przed cynizmem i manipulacjami ze strony polityków nie jest w stanie obronić się mniejszość LGBT+. Według najnowszych szacunków to "tylko" 9 proc. społeczeństwa.
Tymczasem w Polsce kobiety stanowią większość. Według spisu powszechnego z 2021 r. kobiety to 51,6 proc. ludności kraju. Nie ma obiektywnych przeszkód przeciwko temu, żeby prawo uwzględniało naszą potrzebę i zdolność do decydowania o sobie. Wystarczyłoby, żebyśmy nie głosowały na żadnych polityków, którzy uważają, że lepiej niż każda z nas wiedzą, czy i kiedy mamy rodzić dzieci.
Dlaczego Polki nie mogą legalnie przerywać ciąży?
Dlaczego tak się nie dzieje? W dużej mierze to kwestia hipokryzji. Prawny zakaz aborcji nie wpływa na liczbę przerwanych ciąż. Paradoksalnie usunięcie w 2020 r. jednego z trzech wyjątków dopuszczających legalne przerywanie ciąży dość radykalnie podniosło powszechną świadomość w zakresie aborcji farmakologicznej czy możliwości wyjechania na zabieg przerwania ciąży za granicę.
Telefon do Aborcyjnego Dream Teamu znamy na pamięć (22 29 22 597). Obudzone w środku nocy wiemy, że najpierw mifepriston, następnie mizoprostol. Wiemy, że klauzula sumienia bywa dużo mniej radykalna w warunkach pojawienia się w gabinecie odpowiedniej ilości środków finansowych.
Od ośmiu lat zaprzątnięte "odsuwaniem partii rządzącej od władzy" dajemy się robić na własne, podstawowe prawa. Jednocześnie żyjąc w strachu przed powikłaniami w ciąży, rozważamy wyprowadzkę w kierunku cywilizacji przed decyzją o założeniu rodziny czy w ogóle rezygnujemy z posiadania dzieci.
Tym, którzy uważają, że możliwość przerywania ciąży powinna być zakazana prawnie i maltretowana politycznie, polecam proste ćwiczenie myślowe. Wymień trzy kobiety, które znasz osobiście (nie osoby publiczne), co do których uważasz, że to ty powinieneś lub powinnaś mieć decydujący głos w kwestii tego, czy utrzymają, czy przerwą ciążę.
Popularne
- Janusz Kowalski wyrzucony z TVP Info. "To draństwo!"
- "Sorry za te powodzie". Nadia Długosz pod falą krytyki
- Kaja Godek świętuje. Wszystko dzięki decyzji sądu
- Ostry wpis księdza o Kościele. Sprawę skomentował Krzysztof Bosak
- Polska walczy z powodziami. Barbara Nowak jedynie z Donaldem Tuskiem
- Ceny w Zakopanem całkiem odleciały. Na jedną kawę wydał majątek
- "Ta maszyna pozywa faszystów". The White Stripes kontra Donald Trump
- Król horroru broni Taylor Swift. Padły mocne słowa
- Polka odwiedziła Egipt. Teraz ostrzega przed znaną atrakcją