Stuknięty Mikka mówi nam o terapii, seksualności i internetowej sławie (WYWIAD)
"Wszyscy trąbią o tym, że TikToka śledzą sami młodzi ludzie i dzieci, a mnie bardzo często o zdjęcia proszą osoby po 40-stce i starsze" - śmieje się Stuknięty Mikka, którego w sieci śledzi już ponad 800 tysięcy osób.
Michał, czy pamiętasz, dlaczego zdecydowałeś się założyć konto na TikToku? Spodziewałeś się, że staniesz się tak popularnym twórcą?
Podobne
- Way Of Blonde: "Gdy przedstawiłam swoją dziewczynę rodzinie, bracia stwierdzili, że mam dobry gust!" (WYWIAD)
- Daniel Borzewski mówi o niebezpiecznych trendach z TikToka! (WYWIAD)
- Rozmawiamy z Jasperem i Charazińskim o tolerancji. "Po coming-oucie stałem się ulubionym synem mojej mamy"
- Miłosz Fluckiger o społeczności TikToka: "W naszej branży ciężko o zdrowe relacje"
- Saintfluencer: "Większość z tego, o czym myślimy w kategoriach barier - to mimo wszystko wymówki"
Coś Ty, nie miałem pojęcia! Wszystko zaczęło się od tego, że dzięki studiom zdalnym miałem więcej czasu. Pobrałem aplikację i chcąc dowiedzieć się, jak to wszystko działa, nagrałem kilka pierwszych tiktoków. Niemal od razu pod filmami pojawiły się pozytywne komentarze i namowy, abym zaczął nagrywać więcej. Pomyślałem wtedy, że raz się żyje i tak zaczęła się moja przygoda z TikTokiem.
Jak myślisz, dlaczego ponad 800 tysięcy ludzi zdecydowało się dać "obserwuj" na Twoim profilu? Co cię wyróżnia?
Sam do tej pory jestem zaskoczony, tym jak wiele osób mnie obserwuje. To jest dla mnie strasznie miłe. Czytając komentarze zgaduję, że ludzie obserwują mnie, bo jestem sobą.
Niby to nic wielkiego, ale w dzisiejszych czasach, kiedy niemal każdy kreuje się na kogoś i dba o nieskazitelny wizerunek, ta autentyczność jest czymś wyjątkowym. Wiesz, dla mnie to jest najważniejsze. Na swoich profilach jestem szczery, mówię co myślę, nikogo nie udaję, jestem po prostu sobą i jeśli komuś to nie odpowiada, to trudno, nie jestem przecież zupą pomidorową, nie każdy musi mnie lubić :)
Wyjaśnisz proszę skąd pomysł na nick "Stuknięty Mikka"?
W moim nicku nie ma drugiego dna. Rozkładając go na czynniki pierwsze - Mikka to ksywka, która do mnie przylgnęła po podróży na Majorkę. Lokalsi z Majorki tak mnie nazywali, a moje przyjaciółki, z którymi byłem na wakacjach, podchwyciły ten nick.
A stuknięty, chyba dlatego, że zawsze byłem trochę zwariowany :)
Warto być w życiu trochę "stukniętym"?
No tak, oczywiście i mówię to z pełnym przekonaniem. Życie czasami bywa szare i przytłaczające, więc uważam, że aby zachować zdrowe zmysły, trzeba sobie raz na jakiś czas pozwolić na drobne szaleństwa!
Na pewno jesteś już "local celebirty". Jak twoi znajomi, osoby z sąsiedztwa reagują na Ciebie od kiedy stałeś się popularny na TikToku? Zauważyłeś, że ktoś zmienił do Ciebie nastawienie?
Wkrótce przeprowadzam się do Katowic, ale aktualnie mieszkam jeszcze w małej, śląskiej wiosce. Myślę, że młodsze osoby, wiedzą, że jestem tiktokerem, ale Ci starsi… No cóż, do tej pory bywa, że widzę ciekawskie i zastanawiające spojrzenia, kiedy idę z lampami i statywem przez moją wioskę. Mam nadzieję, że kiedyś się do tego przyzwyczają :)
Mam bardzo duże wsparcie od moich przyjaciół, ale niestety raz na jakiś czas słyszę też nieprzyjemne komentarze ze strony niektórych członków mojej rodziny czy starszych sąsiadów. Zwykle to są uwagi typu "Zająłbyś się normalną pracą, a nie się wygłupiasz", ale wiesz co, teraz te komentarze nie robią już na mnie żadnego wrażenia. Dostaję tak duże wsparcie i wyrazy sympatii od moich widzów, że mam silne przekonanie, że robię coś ważnego.
Często zdarza się, że ktoś prosi Cię o zdjęcie?
Ooo tak, gdzie bym nie pojechał, zawsze znajdzie się ktoś, kto chciałby zrobić sobie ze mną zdjęcie. A ja nigdy nie odmawiam! Uwielbiam takie sytuacje i jestem zaszczycony tym, że jestem dla kogoś na tyle istotny, że chce sobie ze mną zrobić takie zdjęcie. Najciekawsze jest to, że wszyscy trąbią o tym, że TikToka śledzą sami młodzi ludzie i dzieci, a mnie bardzo często o zdjęcia proszą osoby po 40-stce i starsze :)
Ludzie uwielbiają twoje poczucie humoru. Zawsze przychodziło Ci z łatwością żartowanie z samego siebie?
Całkiem szczerze, nie zawsze tak było. W podstawówce wyśmiewano się ze mnie z powodu mojej wagi, wtedy bardzo ciężko było mi żartować i być pogodnym. Przeżyłem swoje, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. U mnie akceptacja siebie przyszła z czasem i kosztowało mnie to wiele pracy. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że akceptuję się w pełni i przez to też mam zdecydowanie większy dystans do siebie i świata.
Myślisz, że dystansu do siebie da się nauczyć?
Da się na pewno, ale to nie jest takie proste. Mnie chyba najbardziej pomogło to, że zaakceptowałem siebie. Zrozumiałem, że owszem, mam wiele wad, ale między innymi one czynią mnie tym, kim jestem. Kurczę, nie chciałbym żeby to zabrzmiało górnolotnie, ale w moim wypadku właśnie ta samoakceptacja odegrała największą rolę. Chyba też nie warto odbierać życia ze śmiertelną powagą. Każdy popełnia błędy i trzeba próbować być, zarówno dla siebie jak i dla innych, wyrozumiałym.
Jesteś otwarty, ale są tematy, których wolisz nie poruszać często. Takim tematem jest choćby seksualność. Myślisz, że jako społeczeństwo zaczniemy rozumieć to, że nie każdy chce się określać i każdy odkrywa siebie w innym tempie?
Nie boję się poruszać tego tematu, gdyby tak było, nie nagrałbym TikToka, w którym otwarcie powiedziałem, że nie jestem pewny swojej seksualności. Kiedyś rzeczywiście było mi z tym trudno, ale teraz zaakceptowałem sytuację. Myślę, że z biegiem czasu społeczeństwo będzie coraz bardziej otwarte i tolerancyjne w kwestiach różnorodności między innymi tych dotyczących tożsamości seksualnej, ale żeby coś zaczęło się zmieniać w tym zakresie, potrzebne jest działanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że mówienie publicznie o swojej orientacji wymaga odwagi, ale każdy, kto się na to zdecyduje, przyczynia się moim zdaniem do zwiększania świadomości społeczeństwa, a w związku z tym do większej tolerancji.
Cieszę się, że otwarcie mówisz o tym, że wybierasz się na terapię. Co sprawiło, że podjąłeś taką decyzję i jak teraz się czujesz?
Tak, dla mnie bycie w terapii to żaden sekret czy powód do wstydu. Bardzo chciałbym, żeby moi rówieśnicy czy nastolatkowie mieli takie samo podejście. To jest dla mnie bardzo ważne i jeśli dzięki mojej popularności mógłbym sprawić, że ktoś, kto potrzebuje pomocy psychologa, rzeczywiście się do niego zgłosi, czułbym się spełniony. Jakiś czas temu pisałem o tym na Instagramie, ale powtórzę… Trzeba walczyć o siebie i swoje zdrowie, również psychiczne, a bycie w terapii to żaden wstyd!
A co do mojego zgłoszenia się na terapię - po prostu potrzebowałem rozmowy, zrozumienia i ułożenia sobie kilku spraw w głowie, a na to wszystko nie ma chyba lepszego miejsca niż gabinet psychologiczny. Dzięki terapii i pracy nad sobą znam już obszary, nad którymi powinienem dalej pracować.
Popularne
- Caroline Derpienski we freak fightach? Ile kasy zażądała za walkę?
- Skolim poczuł zew Amora. Zaszokował zachowaniem przy kobiecie
- Warszawskie zapalenie opon mózgowych. Tę "chorobę" zrozumieją nieliczni
- Julia Żugaj spanikowała? Oddała na siebie aż pięć głosów
- Jarmarki bożonarodzeniowe 2024. Kiedy się zaczynają w Polsce?
- Niezręczna scena na imprezie u Wersow. Obawiali się zapytać
- MrBeast na szczycie świata. Zrobił to jako ósma osoba w historii
- Mama Jonasza stanęła za konsolą? Będzie klubowa wersja "Muzykantów"
- Oki i bambi są razem? Detektywi z TikToka węszą