Kangur w polskim lesie. To nie pierwszy egzotyczny uciekinier

W niedzielę 10 września media społecznościowe obiegła wiadomość o nietypowych poszukiwaniach w Parku Krajobrazowym Puszcza Zielonka. Zabłąkał się tam 3-letni Luluś, kangur z prywatnej hodowli.

Leśny Zakład Doświadczalny w Murowanej Goślinie ostrzegał, że "kangury często są postrzegane jako przyjazne stworzenia", ale "w sytuacji stresowej mogą okazać się lekko nieprzewidywalne". Leśnicy proszą o niezbliżanie się do zwierzęcia i dokładne informacje o jego lokalizacji.

Luluś nie jest pierwszym egzotycznym uciekinierem, na którego natknięto się w Polsce. Dość często pojawiają się informacje o nieupilnowanych przez właścicieli wężach. W 2018 r. nad Wisłą w Warszawie wygrzewał się boa, a niedawno pisaliśmy o mieszkance Chorzowa, która odkryła pytona w swojej toalecie.

W 2009 r. cała Polska żyła ucieczką pumy z nielegalnej hodowli na Opolszczyźnie. Zwierzęcia nie odnaleziono, niektórzy sugerowali, że jest lokalną legendą, analogiczną do potwora z Loch Ness. Za to w 2020 r. rzeczywiście odebrano pumę o imieniu Nubia człowiekowi, który przywłaszczył sobie zwierzę z poznańskiego ZOO.

W 2011 r. w Bielawie 18-latek został rzekomo pobity przez... szympansa. Również ta historia nie znalazła potwierdzenia w postaci ujęcia zwierzęcia, chociaż do akcji poszukiwawczej podchodzono bardzo poważnie. Warto też zaznaczyć, że dorosłe samce szympansa są niezwykle silne i niebezpieczne dla ludzi.

Hodowla dzikich i egzotycznych zwierząt w Polsce wymaga ich rejestracji i uzyskania pozwoleń zgodnie z przepisami unijnymi. Szczególne obostrzenia dotyczą gatunków uznawanych za niebezpieczne lub inwazyjne. Niestosowanie się do tych przepisów jest zagrożone karami grzywny lub pozbawienia wolności i konfiskatą zwierzęcia.