Afera stanikowa w liceum w Lublinie

Stanikowa afera na wycieczce w liceum. Opiekun sprawdzał je w środku nocy

Źródło zdjęć: © Canva
Anna RusakAnna Rusak,17.02.2023 11:30

W renomowanym liceum w Lublinie na wycieczce szkolnej nauczyciele zwracali uwagę uczennicom, że nie chodzą w stanikach. Jeden z opiekunów miał wchodzić do ich pokojów w nocy. Dyrektorka nie widzi problemu, a Rada Miasta odrzuca skargę wspierającej uczniów nauczycielki.

W zeszłym roku w czerwcu uczennice i uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Zamoyskiego w Lublinie byli na szkolnej wycieczce. Jedna z najbardziej lubianych przez uczniów nauczycielka, Ewa Leonowicz, zapytała młodzież o wrażenia z wyjazdu.

Dziewczyny opowiedziały anglistce o nauczycielach, którzy w trakcie wyjazdu zwracali im uwagę na to, że nie noszą staników. Niektórzy opiekunowie mieli również wchodzić do pokoi dzieci w środku nocy bez pytania. Sprawą, po skardze nauczycielki, zajęła się Rada Miasta. Czy renoma szkoły jest ważniejsza niż komfort psychiczny uczennic?

Zakaz chodzenia bez staników w szkołach?

Problem dotyczący wycieczki w lubelskim LO opisała lubelska "Gazeta Wyborcza". Ewa Leonowicz, która niedawno otrzymała od młodzieży tytuł Nauczyciela Roku, podzieliła się w rozmowie wrażeniami uczniów lubelskiego liceum. Dziewczyny opowiedziały jej, że nauczyciele na wycieczce zwracali im uwagę na to, że chodzą bez staników. Jeden z opiekunów miał też naruszać prywatność uczennic, wchodząc do ich pokoju w nocy bez pytania.

- Jeden z opiekunów miał wchodzić do pokojów uczennic bez pytania, także o godzinie 2 w nocy. W związku z tym dziewczyny bały się i przebierały pod kołdrą. Usłyszałam też słowa: "wychowawczyni zarzuciła nam, że jesteśmy egoistkami, bo nie mamy staników, a chłopcy w tym wieku mają burzę hormonalną". Młodzież zaczęła się przekrzykiwać, widziałam u nich ogromne emocje - opowiadała Ewa Leonowicz lubelskiej "Gazecie Wyborczej".

Leonowicz wysłuchała skarg uczennic i poleciła im, by opowiedziały o wszystkim rodzicom. Tymczasem nauczycielka została wezwana przez dyrektorkę szkoły w Lublinie, Małgorzatę Klimczak. Temat wycieczki został również poruszony na posiedzeniu Rady Pedagogicznej.

Ostatecznie Leonowicz zdecydowała się napisać skargę do władz miasta na dyrekcję szkoły. W piśmie zarzucała dyrektorce dyskryminację i niewłaściwe traktowanie uczennic. Sprawa trafiła do Komisji Skarg i Petycji lubelskiej Rady Miasta.

trwa ładowanie posta...

Problem ze stanikami na wycieczce szkodzi renomie szkoły

Rodzice, nauczyciele i uczniowie zgromadzeni na komisji Rady Miasta w środę 15 lutego stanęli w obronie nauczycielki. Twierdzili, że jedyną osobą, która zainteresowała się przeżyciami uczennic, była Leonowicz i zaznaczali, że nie podobają im się uwagi dotyczące noszenia biustonoszy przez dzieci. Z kolei dyrektorka przekonywała, że przeprowadziła postępowanie wyjaśniające w sprawie doniesień o nauczycielu, który nocą wchodził do pokoju uczennic. Miało się okazać, że takie sytuacje nie miały miejsca.

Po burzliwych obradach Komisja Skarg i Petycji przychyliła się do stanowiska wiceprezydenta Lublina Mariusza Banacha i odrzuciła skargę nauczycielki. Banach twierdził, że cała sprawa może zaszkodzić renomie szkoły. Ostateczna decyzja odnośnie pisma Leonowicz zostanie podjęta na początku marca przez całą Radę Miasta.

- Tą sytuacją uczymy młodych ludzi strasznych rzeczy. W dzieciach było wzbudzane poczucie winy, że mówiły o tym, co czuły po wycieczce. To jest zwykły mechanizm wzbudzania winy w ofierze. One chciały wszystkich potem przepraszać za to, co się stało, ale to ja przeprosiłam ich: za dorosłych, bo zawiedliśmy - mówiła Ewa Leonowicz w rozmowie z Wirtualną Polską.

Trzeba nosić te staniki czy nie?

Problemem dotyczącym karania uczniów za to, w jaki sposób się ubierają, na początku lutego zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich. RPO miał wątpliwości, co do jasności wytycznych zamieszczonych w statuach szkolnych. Według nich szkoła może określić zasady ubierania się, ale nie powinny one dotyczyć innych elementów wyglądu. Nie jest również jasne, czy w te zasady wpisuje się nakaz noszenia staników przez uczennice.

Szczególnie, że od dawna mówi się już o szkodliwości takiego przekonania. Kobiece sutki nie są obiektem seksualnym, a to że część panów tak uważa, jest tylko ich problemem. Erotyzm jest w oku patrzącego, nie odwrotnie. Dziewczynki mają prawo do tego, by nie nosić biustonoszy. Mają też prawo, by je zakładać. Na tę kwestię we wpisie na Instagramie zwracała uwagę również Leonowicz.

"Dziewczyno, niezależnie od tego czy masz 15, czy 90 lat, duże, czy małe piersi, tylko Ty decydujesz, czy nosisz stanik, czy nie. Wymuszanie na kimkolwiek noszenia, lub przeciwnie, zdejmowania bielizny wbrew jego woli, działa opresyjnie i przekracza granice ludzkiej prywatności i intymności" (…) - napisała Ewa Leonowicz.

Przypomnijmy jeszcze, że dziewczynki nie powinny być obarczane "burzami hormonów chłopców". Dla nich wiek dojrzewania również nie jest łatwy. Tym, czego im zdecydowanie w tym okresie nie potrzeba, jest wywoływanie w nich wstydu czy poczucia winny przez to, że mają piersi. Może zamiast tego piętnowania, warto byłoby wprowadzić rzetelną edukację seksualną, dzięki której zarówno uczennice, jak i uczniowie, mogliby dowiedzieć się czegoś sensownego na temat dojrzewania i ich hormonów?

trwa ładowanie posta...

Źródło: Wiadomości WP, TokFM, Gazeta Wyborcza

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 3
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 3
  • emoji smutek - liczba głosów: 3
  • emoji złość - liczba głosów: 5
  • emoji kupka - liczba głosów: 4
KrzyK,zgłoś
Kontrola staników u dziewczyn i kalesonów u chłopaków to chyba jednak nadgorliwość wychowawców. Ale jakiś podstaw doboru stroju do sytuacji, okazji czy nawet pogody trzeba młodzież nauczyć i w pewnym zakresie chyba też wymagać? Bo czasem mam wrażenie że coraz więcej w narodzie przekonania, że wszystko wszędzie wolno i wypada.
Odpowiedz
4Zgadzam się0Nie zgadzam się