Tak, widać mi sutki i nic Wam do tego – czyli o biustonoszach i ich braku słów kilka
Historia osobista o… piersiach i o biustonoszach. O tym dlaczego ich nie noszę i dlaczego czasem mi wstyd
Bardzo dobrze pamiętam ten pierwszy raz. Zakłopotanie, że to już, pomieszane z ekscytacją, bo w końcu: „będę jak inne dziewczyny”. Dorastałam w przekonaniu, że stanik to coś, co po prostu trzeba nosić. Myślę, że sporo czasu upłynęło, zanim zadałam sobie pytanie: po co go w ogóle mam.
- Kacper Potępski u Gonciarza i Quebonafide, czyli jak rozmawiać o transpłciowości
- Dlaczego Demi Lovato jest piosenkarko? Czyli jak mówić o osobach niebinarnych
- Nie wolno używać słowa "otyłość", bo jest ono stygmatyzujące. Co do tego ma rasizm?
- Osoby transpłciowe - kim są i jak się do nich zwracać? Oto krótki poradnik
- Na Twitterze inba o demiseksualność. Co to za orientacja i czy serio jej potrzebujemy?
W każdym razie najpierw był biały i turkusowy topik, potem miseczki większe, mniejsze, z push-upem i bez. Z tym push-upem śmieszna sprawa, bo on też podlegał ocenie. Pamiętam, że dziewczyny w przebieralni na basenie dyskutowały o tym, czy powinno się go nosić, czy nie. Jak nosiłaś, to byłaś gorsza. Oszukiwałaś. No i przecież najważniejsza sprawa - faceci wolą większe piersi.
Piersio-wstyd
Byłam przegrana już na samym początku. Nie, nie dlatego, że nosiłam push-up i nie miałam, wciąż nie mam, dużych piersi. Byłam przegrana, bo zamiast myśleć o sobie, myślałam o innych. O tym, co powiedzą. O tym, co wypada, a co nie. O tym, co się w tym kanonie mieści. Jaka powinnam być, a jaka nie jestem.
Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałam ani o seksualizacji kobiecego ciała, ani o ciałopozytywności. Nosiłam więc te biustonosze z nienawiścią – bo oczywiście, nie byłam u brafitterki, więc stanik po prostu był niewygodny – i ze wstydem. Tak, myślę, że to uczucie, które piersiom towarzyszy od samego początku.
Przecież nie wypada ich pokazywać. W końcu nagość ciała ludzkiego, a już w ogóle nagość ciała kobiecego, niestety kojarzy się tylko z jednym. Tak, są kobiety, które próbują to zmienić, ale cóż – większość wciąż, widząc prześwitujące przez bluzkę sutki, więcej uwagi poświęci nim, niż temu co kobieta, chce powiedzieć. Nie trzeba szukać daleko – przykład Jany Shostak mówi sam za siebie.
Podwójne standardy
Cóż, nikogo nie gorszy roznegliżowana modelka, reklamująca firmę budowlaną, ale jak już nieroznegliżowanej kobiecie zza bluzki prześwitują sutki, to dramat. Zaraz usłyszy, że się puszcza, że kusi mężczyzn, że „ladacznica” (delikatnie mówiąc) i że „za moich czasów, to kobiety były skromniejsze”.
Tak, mój sutek może gorszyć innych, ale już gdyby był on częścią męskiego ciała, to nikt nie miałby problemu - dzień dobry, z tej strony podwójne standardy. Kiedyś tego wszystkiego nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że stanik nosić trzeba, bo inaczej wstyd. Aż w końcu coś się zmieniło.
Biust uwolniony
Nie napiszę, że to się stało z dnia na dzień. To raczej był proces. Proces, który pewnie zaczął się w ogóle nie od piersi, a od całego ciała. Od jego akceptowania. Od doceniania tego, że jest. To jest coś, co chyba przychodzi z wiekiem. Z otwarciem się na różne głosy i z wiedzą. Ostatecznie zrozumiałam - to, że ktoś wtłoczył mnie w pewne ramy, nie oznacza, że wciąż muszą mi one pasować.
Zaczęłam czytać i obserwować dziewczyny, które staników nie noszą. Oswajać ich brak. Ania Kęska czy Julia Ziółkowska na pewno pomogły mi na tej drodze. Poza tym były też na niej te wszystkie ciałopozytywne i oswajające z nagością konta, którym z pewnością zawdzięczam większą pewność siebie.
W końcu przestałam nosić biustonosz. Pierwszy raz uświadomiłam to sobie, gdy zobaczyłam zdjęcia, na których moje sutki były widocznie. Najpierw się trochę zawstydziłam, ale potem pomyślałam – no i co z tego. Tak już zostało.
Teraz biustonosz noszę tylko gdy mam na sobie białą, prześwitującą koszulę, bo tego jeszcze nie udało mi się tak do końca oswoić. Ale wiem, że kiedyś się uda, bo wychodzenie ze stereotypów i tego, co się powinno, to proces. Droga, która bardzo mi się podoba.
Co na to inni?
Nic. Nikt mi jeszcze nie zwrócił uwagi, nikt nie skomentował moich sutków. Może to kwestia ludzi, którymi się otaczam, ale wiecie - wychodzę też z nimi na ulicę. Na szczęście jeszcze nikt nic nie powiedział. Ogólnie ludzie raczej poświęcają nam mniej uwagi, niż nam się wydaje.
Czy Ty też masz przestać nosić biustonosz?
Jeśli tylko tego chcesz, to przestań. Pewnie nie uda się tak z dnia na dzień, ale serio – jak już się raz spróbuje, to potem jakoś ta wygoda sprawia, że z każdym dniem jest łatwiej bez. Jeśli jednak lubisz biustonosze, to je noś.
W tym wszystkim nie chodzi w ogóle tak naprawdę o to, czy ktoś ma stanik, czy nie. Raczej o to, jak postrzegamy kobiety, które go nie noszą. Jak seksualizujemy ich ciała. Jakie podwójne standardy im narzucamy.
Nie. Nie mam nic przeciwko biustonoszom. Za to mam w sobie dużo niezgody na schematy i te wszystkie rzeczy, które „powinnam”, bo ktoś tak chce lub coś kogoś gorszy. To moje ciało. Moje sutki. I będę z nimi robiła, co chce. Do tego, jedynie do tej biusto-wolności, Was zachęcam. A wszystkim, którzy mają jakiejś "ale" zachęcam do przeczytania tej książki:
- Stylówka za 330 tys. zł. Bogaci nastolatkowie z Katowic
- Jak zdobyć Kinder Joy Harry Potter? Kody są cenne jak lody Ekipy
- "Hity w Sieci" według Szafarowicza. Obejrzeliśmy je, żebyście wy nie musieli
- Ukrzyżowanie na sali gimnastycznej. Dla rodziców kawa i ciasto
- Kiedy 5. sezon "Stranger Things"? Scenarzyści zdradzają fabułę
- Gwiazda "The Last of Us" nie dostała roli przez wygląd. Fani są oburzeni
- Papież w białej kurtce hitem sieci. Kpina z głowy Kościoła?
- Internauci oburzeni zachowaniem Pauliny u Wersow. Gratulują Mini Majkowi rozstania
- Wujek Łuki przeprasza fanów. Zwlekał z tym dwa tygodnie