zdrowie psychiczne
Światowy Dzień Otyłości. Czy można ją wyjaśnić ciałopozytywnością? [WYWIAD]
Piersi

Tak, widać mi sutki i nic Wam do tego – czyli o biustonoszach i ich braku słów kilka

Źródło zdjęć: © Maria Orlova / Pexels
Anna RusakAnna Rusak,27.05.2021 09:15

Historia osobista o… piersiach i o biustonoszach. O tym dlaczego ich nie noszę i dlaczego czasem mi wstyd

Bardzo dobrze pamiętam ten pierwszy raz. Zakłopotanie, że to już, pomieszane z ekscytacją, bo w końcu: „będę jak inne dziewczyny”. Dorastałam w przekonaniu, że stanik to coś, co po prostu trzeba nosić. Myślę, że sporo czasu upłynęło, zanim zadałam sobie pytanie: po co go w ogóle mam.

W każdym razie najpierw był biały i turkusowy topik, potem miseczki większe, mniejsze, z push-upem i bez. Z tym push-upem śmieszna sprawa, bo on też podlegał ocenie. Pamiętam, że dziewczyny w przebieralni na basenie dyskutowały o tym, czy powinno się go nosić, czy nie. Jak nosiłaś, to byłaś gorsza. Oszukiwałaś. No i przecież najważniejsza sprawa - faceci wolą większe piersi.

Piersio-wstyd

Byłam przegrana już na samym początku. Nie, nie dlatego, że nosiłam push-up i nie miałam, wciąż nie mam, dużych piersi. Byłam przegrana, bo zamiast myśleć o sobie, myślałam o innych. O tym, co powiedzą. O tym, co wypada, a co nie. O tym, co się w tym kanonie mieści. Jaka powinnam być, a jaka nie jestem.

Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałam ani o seksualizacji kobiecego ciała, ani o ciałopozytywności. Nosiłam więc te biustonosze z nienawiścią – bo oczywiście, nie byłam u brafitterki, więc stanik po prostu był niewygodny – i ze wstydem. Tak, myślę, że to uczucie, które piersiom towarzyszy od samego początku.

trwa ładowanie posta...

Przecież nie wypada ich pokazywać. W końcu nagość ciała ludzkiego, a już w ogóle nagość ciała kobiecego, niestety kojarzy się tylko z jednym. Tak, są kobiety, które próbują to zmienić, ale cóż – większość wciąż, widząc prześwitujące przez bluzkę sutki, więcej uwagi poświęci nim, niż temu co kobieta, chce powiedzieć. Nie trzeba szukać daleko – przykład Jany Shostak mówi sam za siebie.

Podwójne standardy

Cóż, nikogo nie gorszy roznegliżowana modelka, reklamująca firmę budowlaną, ale jak już nieroznegliżowanej kobiecie zza bluzki prześwitują sutki, to dramat. Zaraz usłyszy, że się puszcza, że kusi mężczyzn, że „ladacznica” (delikatnie mówiąc) i że „za moich czasów, to kobiety były skromniejsze”.

Tak, mój sutek może gorszyć innych, ale już gdyby był on częścią męskiego ciała, to nikt nie miałby problemu - dzień dobry, z tej strony podwójne standardy. Kiedyś tego wszystkiego nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że stanik nosić trzeba, bo inaczej wstyd. Aż w końcu coś się zmieniło.

trwa ładowanie posta...

Biust uwolniony

Nie napiszę, że to się stało z dnia na dzień. To raczej był proces. Proces, który pewnie zaczął się w ogóle nie od piersi, a od całego ciała. Od jego akceptowania. Od doceniania tego, że jest. To jest coś, co chyba przychodzi z wiekiem. Z otwarciem się na różne głosy i z wiedzą. Ostatecznie zrozumiałam - to, że ktoś wtłoczył mnie w pewne ramy, nie oznacza, że wciąż muszą mi one pasować.

Zaczęłam czytać i obserwować dziewczyny, które staników nie noszą. Oswajać ich brak. Ania Kęska czy Julia Ziółkowska na pewno pomogły mi na tej drodze. Poza tym były też na niej te wszystkie ciałopozytywne i oswajające z nagością konta, którym z pewnością zawdzięczam większą pewność siebie.

trwa ładowanie posta...

W końcu przestałam nosić biustonosz. Pierwszy raz uświadomiłam to sobie, gdy zobaczyłam zdjęcia, na których moje sutki były widocznie. Najpierw się trochę zawstydziłam, ale potem pomyślałam – no i co z tego. Tak już zostało.

Teraz biustonosz noszę tylko gdy mam na sobie białą, prześwitującą koszulę, bo tego jeszcze nie udało mi się tak do końca oswoić. Ale wiem, że kiedyś się uda, bo wychodzenie ze stereotypów i tego, co się powinno, to proces. Droga, która bardzo mi się podoba.

Co na to inni?

Nic. Nikt mi jeszcze nie zwrócił uwagi, nikt nie skomentował moich sutków. Może to kwestia ludzi, którymi się otaczam, ale wiecie - wychodzę też z nimi na ulicę. Na szczęście jeszcze nikt nic nie powiedział. Ogólnie ludzie raczej poświęcają nam mniej uwagi, niż nam się wydaje.

Czy Ty też masz przestać nosić biustonosz?

Jeśli tylko tego chcesz, to przestań. Pewnie nie uda się tak z dnia na dzień, ale serio – jak już się raz spróbuje, to potem jakoś ta wygoda sprawia, że z każdym dniem jest łatwiej bez. Jeśli jednak lubisz biustonosze, to je noś.

W tym wszystkim nie chodzi w ogóle tak naprawdę o to, czy ktoś ma stanik, czy nie. Raczej o to, jak postrzegamy kobiety, które go nie noszą. Jak seksualizujemy ich ciała. Jakie podwójne standardy im narzucamy.

Nie. Nie mam nic przeciwko biustonoszom. Za to mam w sobie dużo niezgody na schematy i te wszystkie rzeczy, które „powinnam”, bo ktoś tak chce lub coś kogoś gorszy. To moje ciało. Moje sutki. I będę z nimi robiła, co chce. Do tego, jedynie do tej biusto-wolności, Was zachęcam. A wszystkim, którzy mają jakiejś "ale" zachęcam do przeczytania tej książki:

trwa ładowanie posta...
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 234
  • emoji ogień - liczba głosów: 41
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 46
  • emoji smutek - liczba głosów: 19
  • emoji złość - liczba głosów: 36
  • emoji kupka - liczba głosów: 39
marta,zgłoś
kazda kobieta tak powinna sie ubierac !
Odpowiedz
2like0dislike
Marta,zgłoś
Uwielbiam mój mały biust i właśnie to, ze mogę nie nosić stanika jednocześnie nikogo nie gorsząc, a komfort jest nieporównywalny 🙃
Odpowiedz
8like2dislike
zobacz odpowiedzi (1)
Faceci też mają takie rozterki między sobą dzielimy się na tych co noszą slipy albo bokserki też spotkałem się że jeden z drogiego potrafił się śmiać bo nosił takie majtki a nie inne ale my to mamy bardziej w dupie niż kobiety woec myślę że to tylko kwestia nastawienia
Odpowiedz
1like0dislike
Zobacz komentarze: 13
Komentarze (13)
arrow
Kit Connor nowym Hulkiem? Aktor wyjaśnia, czemu chodzi na siłownię