"Sprawa dla reportera" z reportażem o Kononowiczu. Co z niego wynika?
Krzysztof Kononowicz był gościem programu Elżbiety Jaworowicz "Sprawa dla reportera". Po jednej stronie studia zasiedli zwolennicy, a po drugiej przeciwnicy pokazywania mężczyzny w internecie. Emocje sięgnęły zenitu.
W 2006 roku Krzysztof Kononowicz kandydował na urząd prezydenta Białegostoku. Mimo że nie zrobił kariery jako polityk, hasłem "nie będzie niczego" zapadł ludziom w pamięci. Po kilkunastu latach mężczyzna jest jedną z popularniejszych osób w internecie. Trudno rozpatrywać tę sławę w kategoriach sukcesu. Do serwisu YouTube trafiają filmy z udziałem białostoczanina, na których upokarza się dla tysięcy widzów.
Podobne
Materiały, w których występuje Kononowicz, zaniepokoiły youtubera Łukasza Wójcika i dziennikarza Jakuba Szczęsnego. Mężczyznom udało się zainteresować tematem kiedyś kultowy, a dziś kontrowersyjny program TVP "Sprawa dla reportera". 13 października w studiu u Elżbiety Jaworowicz zasiedli twórcy internetowego patoshow z udziałem Kononowicza i przeciwnicy pokazywania mężczyzny w sieci.
Krzysztof Kononowicz w "Sprawie dla reportera"
Reportaż daje ogląd, co aktualnie dzieje się w życiu Kononowicza. Widzowie oglądają drastyczne sceny. Kononowicz przesiaduje na patostreamach w zaśmieconym mieszkaniu, pije mocz przesłany od "fanów" czy rozpakowuje "prezenty" od wielbicieli. Wśród podarunków jest portret rzekomego świętego, którego twarz podmieniono na wizerunek mordercy dzieci.
- Społeczność, która ogląda Kononowicza bardzo często go dehumanizuje. Nazywa go knurem, śmierdzielem, ostatnim ch*jem polskim. (...) Ludzie nagrywający Kononowicza traktują go jak zwierzę w zoo, które można pokazywać. To jest jak serial, ale z możliwością interakcji - mówi Szczęsny w reportażu.
Kononowicz boi się własnych opiekunów
Kononowicz na zaprezentowanych materiałach jest w trudnym do jednoznacznej oceny stanie psychicznym. Raz wykonuje posłusznie to, co każą mu zrobić "opiekunowie", a innym razem płacze i prosi widzów, aby zawiadomili policję.
- Chleją, piją. Ja nie mogę mówić głośno z tego powodu, że boję się ich - mówi białostoczanin. Kononowicz miał w pewnym momencie nawet grozić, że popełni samobójstwo.
- Pan Kononowicz wykazuje cechy osoby upośledzonej w stopniu lekkim oraz możliwe, że ma tzw. zespół Delbrücka. Jest to mitomania, wymyślanie historyjek. Osoba z takimi zaburzeniami powinna otrzymać opiekę psychologiczną, a nie opiekę osób, które myślą, ile zarobią na nim miesięcznie. Od 15 tys. do 30 tys. złotych - mówi Szczęsny w reportażu.
Kononowicz w "Sprawie dla reportera". "Czy masz raj? Tak, mam raj"
W studiu u Jaworowicz doszło do konfrontacji przeciwników i zwolenników patoserialu o Kononowiczu. Co zaskakujące, białostoczanin broni prawa do udziału w streamach, ale wydaje się być pod wpływem twórców internetowego show. Kiedy Jaworowicz pyta Kononowicza, czy ma "raj", mężczyzna reaguje dopiero, gdy siedzący obok opiekun powtarza pytanie głośno: - Czy masz raj? - Na co Kononowicz odpowiada: - Tak, mam raj.
Kononowicz mówi, że mieszkanie, w którym żyje, zostało wyremontowane. Wtedy Wójcik wyjaśnia, że wydarzyło się to po tym, gdy zainterweniował w białostockim Miejskim Ośrodku Pomocy. Dyrekcja placówki skierowała sprawę do prokuratury i tematem zainteresowała się kuratorka. Dopiero wtedy - po trzech latach streamów - mieszkanie Kononowicza doczekało się odświeżenia. Kononowicz powiedział, że on nie potrzebuje opieki. - Przyjmuję leki na cukrzycę - stwierdził.
Goście odcinka, tacy jak aktywista Jan Śpiewak, Piotr Ikonowicz czy poseł Tadeusz Cymański, podkreślali, że pokazywanie upokarzających scen w internecie jest nieetyczne. Szczególnie, że do materiałów o Kononowiczu mają dostęp dzieci. YouTube nie dopatrzył się naruszenia regulaminu.
Mecenas Piotr Kaszewiak argumentował, że Kononowicz ma własne sumienie i nikt nie może za niego podejmować decyzji. Prawnik miał dowiedzieć się od samego Kononowicza, że wszyscy zaangażowani w streamy dzielą się zyskami z przedsięwzięcia.
Streamy naruszają godność Kononowicza
W materiale mocno wybrzmiała wypowiedź etyka dr Łukasza Malinowskiego. - Problemem jest tu kwestia godności, która występuje przed wolnością. O ile zgadzamy się, że wolność może być w pewnych kategoriach ograniczana, (...) godność jest podstawowa. Godność świadczy o tym, że jesteśmy ludźmi. Muszę z bólem powiedzieć, że zgoda pana Kononowicza - domniemana lub nie - jest tutaj wtórną rzeczą. To, co znajduje się w materiałach, uderza w godność pana Krzysztofa - stwierdził Malinowski.
W studiu u Jaworowicz najrzadziej wypowiadał się sam bohater odcinka, czyli Kononowicz. Zapadła mi w pamięć scena, gdy białostoczanin chce coś jeszcze powiedzieć na koniec, ale prowadząca nie daje mu dość do głosu, mówiąc, że czas przejść do kolejnego tematu.
Źródło: TVP VOD
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku