"To: Witajcie w Derry" chwilami da się oglądać. Recenzja 2. odcinka
Rozczarowujący pierwszy odcinek serialu "To: Witajcie w Derry" nie zniechęcił mnie na tyle, by odpuścić tej produkcji. Jak wypada 2. odcinek?
Pierwszy odcinek "To: Witajcie w Derry" był dla mnie dużym rozczarowaniem. Serial, zapowiadany jako prequel zgłębiający genezę Pennywise'a osadzony w 1962 r., miał być jedną z ciekawszych premier roku. Niestety, już po otwierającym odcinku, cała bańka hype'u uleciała ze mnie jak powietrze z pękniętego balonu.
Podobne
- "To: Witajcie w Derry" - nieudana kopia "Stranger Things". Recenzja 1. odcinka
 - "Martwi przed świtem" przetestują waszą cierpliwość [RECENZJA]
 - "Gen V" - recenzja 2. sezonu. Krwawa jazda, zapnijcie pasy
 - Kontrowersje wokół "Białego Lotosu". Internauci na tropie szokującego wątku
 - 2. sezon "1670" nie spełnił oczekiwań? Mam problem z oceną [RECENZJA]
 
Główne problemy to rażąca wtórność i wrażenie, że serial jest "nieudaną kopią" takich hitów jak "Stranger Things" i poprzednie filmy "To". Fabuła skupia się na grupie nijakich, nudnych nastolatków, którym nie wierzą dorośli, a groza opiera się na tanich "straszakach" zamiast budować napięcie. W oczy rzucały się też słabe, "plastikowe" efekty specjalne Jedynym promykiem nadziei okazało się zaskakujące zakończenie, jednak to za mało, by uratować pierwszy odcinek.
"To: Witajcie w Derry" - recenzja 2. odcinka serialu
Drugi odcinek powtarza te same błędy co pierwszy. Najsłabiej wypadają sceny z elementami grozy. Latający bobas na szczęście pojawia się tylko na początku, ale wygląda tak samo źle jak w pilocie serialu. Tym razem na scenę wkracza koszmar Ronnie - jej matka, która najpierw rodzi dziewczynkę, by po chwili zassać ją przy pomocy gigantycznej pępowiny z powrotem do macicy. Gdyby tego było mało, macica ma rzędy ostrych kłów, a ze środka łypią żółte, świecące oczy. Trudno nie parsknąć śmiechem na widok tego, co dzieje się na ekranie, bo wygląda to jeszcze gorzej niż brzmi.
Równie fatalnie wypada koszmar, który nawiedza Lilly. Dziewczyna robi zakupy w sklepie i nagle orientuje się, że jest zamknięta w labiryncie bez wyjścia. Na półkach stoją słoiki z ogórkami, w których ruszają się kawałki poćwiartowanej ojca dziewczyny. Słoiki spadają, roztrzaskują się i kawałki ciała łączą się w jedną, galaretowatą maszkarę. Na poziomie scenariusza mogło to brzmieć ciekawie, ale znów pojawia się problem katastrofalnego CGI, który sprawia, że wszystkie nadnaturalne rzeczy wyglądają jak kupa taniego, roztopionego plastiku.
Paradoksalnie najlepsze momenty serialu są wtedy, gdy twórcy zamykają w szafie wszelkie wygenerowane komputerowo straszaki. Napięcia między czarnoskórymi a białymi mieszkańcami Derry, zobojętnienie ludzi na przemoc, policyjne śledztwo - to są wątki, które serial robi dobrze i w angażujący sposób. Im więcej ich będzie, a mniej plastikowych potworów, tym lepiej.
Popularne
- Koniec klasycznego języka? Liczba 67 została słowem roku
 - "I do pieca" zostanie zdaniem roku? Trend opanował internet
 - Wersow poleciała samolotem do fryzjera. Teraz tłumaczy się widzom
 - Katy Perry spełniła swój teenage dream? Nie uwierzysz, co stało się podczas show w Krakowie [RELACJA]
 - Julia Żugaj nie przeszła do finału "Twoja twarz brzmi znajomo". Które miejsce zajęła?
 - Cameraboy płacze za Nikitą. "Prawdziwy mężczyzna"
 - Książulo ma problemy. Nie wszystko poszło zgodnie z planem
 - Edzio wyprowadził się z Polski. W nowym kraju zacznie od nowa
 - Katy Perry oceniła polskie słodycze. Kamery nagrały reakcję
 





