Posłanka Lewicy krytykuje "mit ciężkiej pracy". Boomerzy: ryk, bo trzeba bronić demokracji xD
Na Twitterze znowu rozpętała się wojenka o mieszkania i "mit ciężkiej pracy". Z jednej strony pojawiły się komentarze o to, że "młodzież jest teraz taka roszczeniowa". A drudzy skarżą się na PRL i transformację. Kto ma rację?
Temat mieszkań i "mit ciężkiej pracy" pojawiał się już wielokrotnie na Vibezie, stąd dzisiejszy tekst będzie miksem naszych wcześniejszych publikacji/opinii z tym, co się wydarzyło na Twitterze.
Podobne
- Możesz wynająć SIEDMIOMETROWĄ "kawalerkę", chociaż nawet psy powinny mieć większe kojce
- "Gdzie są te dzieci?" - o co chodzi w (absurdalnych) bilbordach, które zalały całą Polskę?
- Cela WIĘZIENNA jest lepsza od tej kawalerki? Patodeweloperka na 2,5 mkw. o wielkości namiotu
- "To nie praca po 16 godzin wykańcza, to ludzie SAMI się wykańczają". Eliza Michalik odleciała na księżyc
- Patodeweloperka na TikToku. Jak przeżyć w ciasnej klitce? "Zmniejsz ilość naczyń"
Na wstępie jedna ważna rzecz. Na ten moment kupno mieszkania przez osoby młode jest prawie niemożliwe. Przy zarobkach 4 tys. brutto, na sam wkład własny na małe mieszkanko trzeba harować... z dwa-trzy lata, żyjąc za free u rodziców i odmawiając sobie po drodze większości rzeczy. Nie macie wakacji, nie wyjeżdżacie ze znajomymi na żaden weekend, na imprezy i do kina też nie chodzicie.
A potem nie jest lepiej. Nawet jeżeli ktoś zarabia z 5 tysięcy i wg PiS jest już w "klasie średniej", to musi zaciągać kredyt na 25 lat z ratą pożerającą większość wypłaty. A że stopy procentowe nadal wrastają, to i za chwilę taka rata kredytu może przebić nawet i 3 tys. zł/miesiąc.
A powiedzmy sobie szczerze, nie każdy młody zarabia 5 tys. zł. Znając realia, szczęście to i 4 tysiące na rękę. Okej, to teraz rozpoczynamy karuzelę. Dobrze wiecie, jaką.
Młodzi powinni walczyć o demokrację, a nie o mieszkania
Wątek, który nas dziś tak zajmuje, rozpoczął się tweetem prawniczki Forum Obywatelskiego Rozwoju. Stwierdziła ona, że denerwuje ją postawa młodych ludzi, którzy chcą mieszkania - bo powinni chcieć najpierw "mieszkać w demokratycznym kraju".
Nie jestem boomerką. Ale wkurza mnie postawa typu "mam 27 lat i chce sobie kupić mieszkanie". Mało za to słyszę "mam 27 lat i chciałbym żyć w demokratycznym kraju". Energię marnowaną na frustrację, jak super było w PRL może lepiej przekierujcie na to, by nie było PRL-bis.
Ergo: żyjcie w niepewności bez swojego lokum, ale przynajmniej walczycie za wartości, które ona wskazuje. Bo najłatwiej jest krzyczeć o czymś, gdy… no właśnie. Pozostawię tylko ten obrazek poniżej.
I jeszcze to:
Uuu, czyli każdy musi wynajmować, aby walczyć za demokrację... czy coś.
Do rozmowy wciągnął się także Adrian Zandberg. Jeżeli jeszcze nie wiecie, kim jest na scenie politycznej, to możecie go kojarzyć chociaż z potyczki słownej z ojcem Maty.
Prawo do dachu nad głową to podstawowe prawo człowieka. Nikt nie powinien być skazany na bezdomność.
Konstytucja jasno mówi, że państwo ma obowiązek o to zadbać. A Lewica jest między innymi po to, żeby ten przepis Konstytucji w końcu został potraktowany na serio.
Na co otrzymaliśmy odpowiedź od Pani Elizy:
A ja tu widzę manipulację. Prawo do dachu nad głową i problem bezdomności to jedno. Życzenia tańszych mieszkań lub niższych rat kredytu to drugie. Zestawianie ich obok siebie to granie na emocjach.
Jeszcze jedna taka odpowiedź:
Ale bezdomność to inny temat niż frustracja związana z brakiem możliwości kupna swojego mieszkania lub wynajęcia takiego, jakiego się chce. O to idzie teraz:)
Zatrzymajmy się tutaj na chwilę
Obecna sytuacja z wynajmem mieszkań bywa bardzo trudna. Ceny idą w górę. Fundusze inwestycyjne skupują całe bloki na wynajem. Tu nie chodzi tylko o to, że ktoś "nie może kupić/wynająć" takiego lokum, jakie chce. Na ten moment trudno jest po prostu wynająć cokolwiek, co nie będzie klitką - i godnie przeżyć, bez myśli typu "czy starczy mi do końca miesiąca?".
Przyjmijmy hipotetyczną sytuację: ktoś zarabia 500 złotych ponad minimalną pensję. W mniejszych miastach, które nie są Warszawą, Krakowem czy Poznaniem, to nadal robi jakieś wrażenie.
Przy UoP na rękę taka osoba otrzyma 2700 złotych. Wynajem czegokolwiek to granice 1000-1400 złotych, w zależności od tego, czy chcemy wynająć pokój, czy kawalerkę. Odliczmy od tego z 800-100 złotych na jedzenie - sorki, ceny żywności idą w górę przez inflację.
Zostajemy z, w najlepszej sytuacji, 900 złotymi na koncie po odliczeniu najpotrzebniejszych wydatków. Jeżeli chcielibyśmy kupić jakiekolwiek mieszkanie - sorki, na sam wkład własny trzeba byłoby oszczędzać kilka dobrych lat bez wakacji, nowych sprzętów czy ubrań.
Czy to bezdomność? Nie. Czy walczymy o godny byt? Zdecydowanie. Czy mamy myśleć o walce o Konstytucję? xD
Cytując jeden z komentarzy: zjedzmy konstytucję! Demokracja ważniejsza od pożywienia.
Osoba, która startuje w życie bez jakiegoś ekonomicznego wsparcia - żadnego spadku, mieszkania po babci, pomocy rodziców - jest w d*pie. Sorki, inaczej nie dało się tego opisać. Harując na cały etat po skończeniu liceum, może dokształcając się na studiach zaocznych, dorwie pierwszy kredyt na mieszkanie w wieku ~26-28 lat. Siedem lat pracy non-stop, aby zasłużyć sobie na skrawek malusiego mieszkania, w który będzie mógł sobie powiesić obrazek? Kaman.
Temat po chwili zmienił twitterowe tory.
Mit ciężkiej pracy
Dyskusja zeszła na starsze osoby, którym "miało być odrobinę łatwiej". W skrócie, chodzi o to, że kiedyś - według twitterowiczów - było prościej otrzymać mieszkania. Tweety trafiają w pokolenie obecnych ~45-50 latków. Akcje wykupu za "złotówkę" mieszkania z PRL-u czy łatwiejsze zdobycie kwalifikacji - to wszystko argumenty tychże osób.
Już na początku napiszę, że mit o tym, że kiedykolwiek był "lajt PRL", jest śmieszny i żałosny. Jeżeli chodzi o ustrój czy swobodę obywatelską, teraz mamy najlepszy czas - a nie te 30-40 lat temu.
Mamy tutaj to, co w każdej rozmowie na Twitterze: trochę prawdy, trochę bullshitu. Jasne, niektórym, nawet sporej części, było łatwiej o wykształcenie czy mieszkanie. Do wątku włączyła się Anna-Maria Żukowska, posłanka Lewicy:
Boomersi nic nie zrozumieją, są teflonowi, żadne tłumaczenia nie mają sensu. Są zaślepieni mitem ciężkiej pracy, podczas gdy w porównaniu z pokoleniami millenialsów czy Z, otrzymali od państwa ogromny kapitał kulturowy i edukacyjny i szanse na kariery znacznie powyżej kwalifikacji.
Ponownie, trochę prawdy - a trochę smęcenia. Tak: było sporo szans na, ogólnie mówiąc, polepszenie życia w trakcie i po transformacji. Wiele osób zyskało sporo podczas tego okresu, ale też są osoby, którym wolnościowe zmiany zaszkodziły. Takich historii jest multum, niestety.
Tylko: ludzie się odpalili na krytykę "mitu ciężkiej pracy". Sztandarowy przykład? Grzegorz Marczak, szef Antyweb.pl:
Pani kompromituje lewicę. Nie to żebym się martwił, ale jak się będzie Pani zastanawiać czemu ludzie mają was i wasze poglądu w dupie to proszę sobie przypomnieć ten tweet o "micie ciężkiej pracy".
"Skoro my mieliśmy źle, to inni też powinni mieć"
Tym, lekko zmodyfikowanym cytatem, można byłoby zakończyć ten tekst. Ludzie nie rozumieją, że podczas omawiania "mitu o ciężkiej pracy" nie chodzi o to, że ktoś "pracuje". Nie, wręcz przeciwnie. Chodzi o bezsensownie trudną pracę, która nie przynosi żadnych dodatkowych efektów/korzyści. O pracę tylko dla pracy, bo przecież "wypada" "ciężko" pracować.
Jedni uważają, że niektórzy starają się więcej pracować, aby zaimponować komuś. Inni z kolei stawiają za przykład pracę, której wysiłek nie jest współmierny do wynagrodzenia - ale ktoś robi to, bo musi. Czy przez obawę o utratę tejże pracy, czy wymóg narzucony odgórnie przez szefa/szefową.
Jak ktoś chce "ciężko pracować" - niech to robi, ale też niech otrzymuje odpowiednie wynagrodzenie i perspektywy. Niech może godnie dożyć do następnego miesiąca. To, że kiedyś sytuacja ekonomiczna u wielu Polaków wyglądała okropnie, że kiedyś istniał masakryczny wyzysk, a ludzie walczyli o jakikolwiek produkt w sklepie, to relikt przeszłości. Nie musimy do tego wracać.
Nowe pokolenie powinno, jeżeli tylko jest to możliwe, odcinać się od takich toksycznych korzeni. Przypomnijmy, że oczywiście nadal każdy powinien mieć szacunek do drugiej osoby, bez deprecjonowania jej doświadczeń. Pamiętajmy, że wszystko działa w dwie strony.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet