Eliza Michalik o wykańczaniu się ludzi

"To nie praca po 16 godzin wykańcza, to ludzie SAMI się wykańczają". Eliza Michalik odleciała na księżyc

Źródło zdjęć: © Twitter.com, Instagram, Kolaż: Vibez
Oliwier NytkoOliwier Nytko,06.01.2022 11:45

Eliza Michalik jest znana ze swoich "kontrowersyjnych" wypowiedzi. Ale ostatnio tak przestrzeliła, że... sami zobaczcie.

Eliza Michalik: urodzona w 1976 roku polska dziennikarka. Kojarzyć ją możecie ze stacji telewizyjnej Superstacja. W 2019 r. zakończyła współpracę ze stacją i od tamtej pory pisze dla "Gazety Wyborczej", NaTemat, Koduj24, pojawia się w telewizji internetowej Onetu, a od ub.r. działa w zespole redakcyjnym Sekielski Brothers Studio.

Na początku 2022 r. na Twitterze zaczął trendować wycinek z październikowego filmu "Matczak kontra lewica, Żakowski kontra fakty" z jej kanału na YouTube. Wtedy było głośno o kłótni Zandberga i Matczaka. Jeżeli chcecie przypomnieć sobie całą dramę, to zapraszam do wcześniejszego tekstu.

I aby być w 100% obiektywnym: Michalik w późniejszej części przyznała, że pracownicy w naszym kraju są bardzo źle traktowani. Lecz to nie zmienia w żadnym stopniu słów, z którymi zapoznacie się poniżej. Dwuminutowy wycinek można streścić poniższymi cytatami:

Te historie, które się słyszy po stronie lewicy, po stronie Zandberga: że wykończyła mnie praca 16 godzin na dobę, przypłaciłem/przypłaciłam to utratą kontaktu z dziećmi, wypaleniem zawodowym, chorobami.

Przepraszam, ale to nie praca was wykończyła - to wyście sami się wykończyli, bo nie potrafiliście zadbać o swój dobrostan psychiczny i fizyczny.

I to nie jest tak, że jedni chorują, a drudzy nie, że jedni mają chorych rodziców, kłopoty z dziećmi chorymi czy zdrowymi, a inni nie, że jedni mają kłopoty zdrowotne, a inni nie mają. To są problemy wspólne całej ludzkości.

To są uniwersalne problemy, po prostu trzeba się nauczyć radzić sobie z tym.

trwa ładowanie posta...

Ania zajęła się rozpracowaniem części o terapii, więc tam możecie więcej o tym przeczytać.

Nie, to nie "ludzie się wykończyli" - to warunki, wyzysk oraz brak poszanowania ludzkiego życia

To, że ktoś pracuje po 16 godzin dziennie, nie oznacza, że każdy musi tak robić. A co, jeżeli problemy powstają przez pracę? No nie wiem, bo według Michalik, jest to problem samych ludzi.

Tj. jeżeli ktoś "daje się" wykorzystywać, to jego wina. Wcale to nie działa tak, że w Polsce obecnie panuje odwilż na rynku pracy. To wcale nie działa tak, że przez pandemię, kryzys i inflację upada (lub upadnie) masa firm. Każdy, kto ma pracę, chce prawdopodobnie w niej pozostać - przedpandemiczny stan rzeczy uległ zmianie i coraz trudniej mieć pewność, że znajdzie się podobne stanowisko na pstryknięcie palcami.

Idąc takim tropem, niektórzy zaczynają przymykać oczy na problemy z wyzyskiem. Bo "co ja zrobię bez pracy?" to nie jakieś wyświechtane zdanie, a myśl przebiegająca przez głowy setek Polaków każdego dnia.

Ktoś zdecyduje się poświęcić kilka dodatkowych godzin w imię pracy, gdyż przez to "nie podpadnie pracodawcy". Wiecie, jak to by wyglądało, gdyby jakiś butny pracownik zdecydował się na odmówienie przełożonemu? Ot, taka osoba byłaby na prostej drodze do zwolnienia, bo "na twoje miejsce mam już osiem osób, Areczku".

Tak właśnie pracownicy podupadają na zdrowiu psychicznym i fizycznym - jesteśmy narażeni na styczność z takimi "zapalnymi" czynnikami na co dzień.

Ale Eliza wskazała winnych - według niej to osoby, które harują po te mityczne "16 godzin dziennie". Te osoby muszą niekiedy wybierać pomiędzy pracą, a więc i przetrwaniem, a rodziną i swoim zdrowiem.

Ludność o populacji Warszawy żyje na granicy skrajnego ubóstwa

Zrzucanie odpowiedzialności na pracowników przez to, że dają się wykorzystywać to żart. Według "Raportu o Biedzie w Polsce 2021" ponad 5% naszego społeczeństwa żyje na granicy skrajnego ubóstwa. Ile to milionów? Dwa - 2 miliony Polaków i Polek żyje za mniej niż 20 zł dziennie, wydzielając każdy grosz.

Populacja o wielkości Warszawy żyje za mniej niż 20 zł dziennie. Pomyślcie o tym.

Czy takie osoby "same się wykańczają"? Czy może próbują zrobić coś ze swoim bytem i trafić do innej klasy społecznej? Takie kategoryczne spojrzenie na społeczeństwo oraz klasyfikowanie wyzysku jako czegoś, co jest winą ofiar, to kpina.

Spłaszczanie całego problemu do poziomu "to wasza wina" nie powinno mieć miejsca. Problem dotyczy systemu i naszego kraju. Niestety, przy obecnych prognozach, będzie tylko i wyłącznie gorzej - z inflacją, kosztami życia czy zatrudnieniem. Gdy wybije rekordowe bezrobocie, to wtedy też bycie ofiarą wyzysku, aby utrzymać rodzinę, będzie "winą" takich osób?

Matczak kontra lewica, Żakowski kontra fakty.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 9
  • emoji kupka - liczba głosów: 4