Mam okres i (nie)mam się czego wstydzić
Wstydokres - wstydu kres, czyli dlaczego chcemy przestać wstydzić się naszych okresów.
Koniec podstawówki albo początek gimnazjum. Trwa lekcja, a Ty, gdy nauczyciel tłumaczy coś o trójkątach lub Sienkiewiczu, czujesz, że to ten dzień. Właśnie zaczął ci się okres. Ten pierwszy bądź jeden z pierwszych. Co teraz?
Podobne
- Analizujemy okresowe reklamy. Czy Wy też w "te dni" nosicie kaski?
- Czego NIE kupować na walentynki? Najgorszy poradnik prezentowy na 14 lutego
- S*ks podczas okresu jest normalny. Takiej kampanii podpasek i czekolady nie było
- Biting - niebezpieczny seksualny kink. Dlaczego ludzie się burzą?
- Uprawiali seks tam, gdzie nie powinni. Ludzie bili brawo
Udać, że wyciągasz coś z plecaka (tampon/podpaskę/kubeczek menstruacyjny) i potem bezszelestnie, tak żeby nikt nie zauważył, wsunąć to do kieszeni? A co jeśli już jest, jeśli na Twoich spodniach widać już czerwoną plamę?
Co czujesz? Stres? Wstyd?
Wstyd pochodzi od słowa srom. Wydaje mi się, że zżyłyśmy się z nim językowo, że to połączenie wstyd - srom wciąż gdzieś w nas jest i rozlewa się na wszystko, co z nim związane. Na okres też.
Słyszałam różne historie. O wynoszeniu podpasek w specjalnym pudełku "na kredki". (bo w końcu nie ma niczego dziwnego w wychodzeniu do toalety z kredkami, prawda?). O chowaniu ich między kartkami zeszytu, żeby nikt się nie zorientował.
O tym, że gdy się je kupuje, to trzeba je wrzucić na samo dno torby, przykryć wszystkim, żeby tylko nikt nie zobaczył, że kupiłyśmy tampony. O tym, że gdy się już jest w toalecie, to podpaski trzeba jak najciszej, najlepiej bezgłośnie, otwierać, bo jeszcze ktoś się dowie, że mamy okres.
O tym nieustającym strachu, że przecieknie, wyleje się, zostawi plamę na prześcieradle. Szczególnie na basenie, na koloniach, u kogoś w domu, na randce, na spacerze - gdziekolwiek poza domem. Chociaż nie, w domu też. Przecież podpaski, tampony i kubeczki trzeba chować. Żeby tata nie widział, żeby nikt nie widział.
I tak, powoli, z tych małych przemilczeń, z przemycanych podpasek powstaje wstyd. I większość z nas musi się z nim co miesiąc mierzyć.
Ciekawe jest też to, jak w ogóle o okresie mówimy. "Te dni", "kobieca przypadłość", "truskawkowe dni", "ciocia przyjechała" i to powiązane z tym wyrażeniem, najgorsze, negatywnie zabarwione, którego używa się, by kogoś obrazić - "ciota".
Wszystkie te określenia są tajnym kodem, którego nas uczą. Sprawiają, że kobieca menstruacja staje się tematem tabu. A przecież to, o czym nie można rozmawiać, musi być czymś niewłaściwym, prawda? Przynajmniej tak może nam się wydawać.
Tak też narasta w nas wstyd - przez eufemizmy, którymi się posługujemy, by ukryć to, że mamy okres. Miesiąc w miesiąc musimy udawać, że go nie mamy, że nie istnieje.
A o czymś, co nie istnieje, nie możemy porozmawiać, nie możemy podzielić się swoimi obawami. Czy mogę nosić tampon i kubeczek menstruacyjny, gdy jestem dziewicą? Ile okres może mi się spóźnić? Czy tyle krwi podczas okresu to za dużo/za mało?
Ten wstyd sprawia, że się boimy. Boimy się pytać.
A reklamy?
Nie zdziwiłabym się, gdyby faceci myśleli, że okres jest niebieski. W końcu ani na opakowaniach, ani w reklamach nie zobaczymy czerwonych śladów. Dlaczego? Czy krew jest jakimś tematem tabu? Czym się różni ta na ekranie, w filmie, od tej menstruacyjnej? Dlaczego pot może być potem, a okres musi być niebieską plamą? To przecież też część fizjologii człowieka.
Właśnie dlatego potem, gdy dziewczyny dostają swojego pierwszego okresu, nie wiedzą, co się dzieje. Niektóre myślą nawet, że umierają - bo nikt ich nie przygotował na to wydarzenie.
Już nie wspomnę o tym, że same siebie oceniają. Czują się gorsze, bo np. nie używają tamponów. Czują że coś z nimi nie tak, bo ich okresy są tak obfite. Przyjaciółka, gdy zapytałam ją o okresowe "wspomnienia", powiedziała, że gdy na koloniach dała jednej z dziewczyn podpaskę (bo ta wtedy akurat dostała pierwszy raz okresu), to dziewczyna śmiała się z niej, że nosi takie duże podpaski.
Wstyd i milczenie sprawiły też, że zaczęłyśmy się oceniać, podzieliłyśmy okresy na normalne i nienormalne.
Blood Normal
Może dlatego też tak wstydzimy się prosić o podpaski i tampony, gdy okres złapie nas z zaskoczenia? Ja pamiętam, że zawsze bardzo mnie to krępowało. Przyznanie się do okresu i poproszenie o pomoc, a potem to szybkie przekazanie tak, żeby nikt na korytarzu nie zauważył.
Tutaj warto też podnieść kwestię ubóstwa menstruacyjnego - tego, że ponad 500 milionów kobiet nie stać na podpaski i tampony. To nie jest jakiś wydumany problem feministek. Dziewczyny, których nie stać na środki higieniczne, często opuszczają szkołę, zostają w domach, borykają się z tym wstydem na jeszcze większym polu.
Warto tutaj wspomnień o Akcji Menstruacji - zbiórce, która ma pomóc w dostarczeniu środków higienicznych do szkół. Jeśli tylko możecie, to pomóżcie im przeprowadzić okresową rewolucję!
Na szczęście coraz więcej się w tej kwestii zmienia. Zaczynamy mówić o okresie, a to już pierwszy i chyba najważniejszy krok do tego, by wyzbyć się tego wstydu, który w zasadzie od dziecka nam towarzyszy. Dlatego nie bójcie się mówić o okresie - okres. Nie bójcie się czerwonych plam i nie wstydźcie się podpasek/tamponów/kubeczków menstruacyjnych.
I pytajcie. Najgorzej jest nie wiedzieć i nie mówić.
A na koniec, zostawimy Was z tym filmikiem. Naprawdę warto go obejrzeć.
I Got That Flow :: SKIT BOX
Podzielcie się z nami swoimi historiami dotyczącymi okresu. Wspólnie ośmielimy się o nim mówić!
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół