"Heartstopper" to nie "Euforia", ale i tak warto go obejrzeć. Dlaczego? [Recenzja]
"Heartstopper" to nowy serial Netflixa, który opowiada o rodzącej się miłości dwóch chłopaków i losach ich przyjaciół. Czy warto go oglądać? Tak, ale trzeba się odpowiednio nastawić.
Na ten serial fani komiksowej opowieści o Charliem i Nicku czekali od dawna. Nowa seria Netflixa "Heartstopper" to zupełnie inna opowieść o trudnościach dorastania, więc może już na wstępie powiem, żebyście się nie nastawiali na "drugą Euforię".
Podobne
- "My Policeman" z Harrym Stylesem to nuda, która wzrusza [RECENZJA]
- "Heartstopper" to nowy serial LGBTQ+ na Netflixie. O czym opowiada?
- Recenzje drugiego sezonu serialu "Heartstopper". Będzie kolejny hit?
- 13. LGBT+ Film Festival już w ten weekend! Co warto obejrzeć?
- "Dziwny świat". Nastoletni gej główną postacią animacji Disneya.
Mimo to warto dać "Heartstopper" szansę. Chociażby dlatego, że to chyba jeden z pierwszych seriali na Netflixie, który w tak dużym stopniu koncentruje się na młodych ludziach ze społeczności LGBTQ+ i poszukiwaniu swojej tożsamości.
"Heartstopper" - serial o poszukiwaniu siebie
Głównym bohaterem "Heartstopper" jest Charlie Spring (Joe Locke). Charlie jest wyoutowanym, nieśmiałym gejem, który ma swoją wierną paczkę przyjaciół. Któregoś dnia chłopak poznaje Nicka (Kit Connor), który w przeciwieństwie do niego jest w szkole dość popularny. Do tego początkowo Nick identyfikuje się jako osoba heteroseksualna.
Heartstopper | Official Trailer | Netflix
Piszę "początkowo" nie bez powodu. "Heartstopper" to dla mnie przede wszystkim chyba opowieść o odkrywaniu siebie, swojej tożsamości, szukaniu i sprawdzaniu. Nie przypominam sobie serialu, który obrazowałby to w bardziej uważny sposób i już chociażby dlatego warto po "Heartstopper" sięgnąć.
Serial w ogóle dotyka naprawdę wielu skomplikowanych spraw czasu dorastania. "Heartstopper" idealnie pokazuje zagubienie i poszukiwania w obszarze orientacji seksualnej, ale nie zatrzymuje się tylko na tym.
Dostaniecie tu też kilka przemyśleń na temat przyjaźni, transpłciowowści, szkolnego prześladowania i zdrowia psychicznego. "Heartstopper" naprawdę płynnie porusza się po tych wszystkich, ważnych aspektach.
"Heartstopper" to nie "Euforia"
Musicie jednak pamiętać, że to wciąż serial dla nastolatków. Tak, wiem że po "Euforii" podchodzimy do nich trochę inaczej, ale jeśli liczycie na podobny vibe, to się zawiedziecie. Tutaj wszystko jest miłe, grzeczne, nikt nie spożywa alkoholu, a na ekranie nie zobaczymy nadmiernej nagości.
Czy to źle? Nie do końca. W końcu nie wszystkie seriale muszą przestawiać taką samą wizję młodzieży, a umówmy się - "Euforia" też nie oddaje świata młodych w stu procentach (a przynajmniej nie dzieje się tak, jeśli weźmie się pod uwagę nasze realia).
Tak, serial jest może odrobinę naiwny i pokazuje trochę wyidealizowany obraz, ale nie ujmuje to w żadnym stopniu temu, co próbuje sobą przekazać i opowiedzieć. Poza tym "Heartstopper" niczego nie udaje i w zasadzie od początku pokazuje nam, że będzie nas raczej urzekał, a nie szokował.
Jeśli więc lubicie luźne seriale o nastolatkach, po których nie czujecie się gorzej, to to będzie naprawdę dobry wybór. Aha, no i warto też dodać, że każdy kto chciałby zrozumieć, na czym polega dojrzewanie i próba rozumienia swojej tożsamości powinien zobaczyć ten serial. Poważnie, myślę, że wielu rodzicom otworzyłby głowę.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku